Alternatywnym sformułowaniem jest feynmanowskie funkcjonalne

1.7K 257 247
                                    


Piszę sobie nowa serię o tancerzach - będziecie czytać moje pomrowiki? Jak coś to ostre smuty i love-hate. 

Wql chwalcie mnie, pierw pisze do przodu, potem wstawiam, CZY TO NIE MĄDRE?!


***

 Siedziałem w lekkim szoku przyswajając informacje, jednak nie dane mi było popaść w panikę, uciec w popłochu, czy choćby porzygać się od nadmiaru gimnastykowania mózgu, gdyż Jungkook chyba nie wytrzymał braku atencji z mojej strony, przyciągając mnie ponownie do swojej piersi, po czym lekko cmoknął moje ucho.

Umarłem.

Ledwo powstrzymałem palpitacje po ostatnim... P-pocałunku, a ten takie coś! Przecież kurwa ja miałem jedno serce i to słabe w ostatnim czasie, czy ten wampir naprawdę chciał mnie do grobu wpędzić?! Co to w ogóle ma znaczyć! Zaraz mu powiem, co ja myślę o takich zagraniach!

- Jungkookie... - mruknąłem cichutko, na co towarzysz lekko przejechał bladym nosem po moim policzku, skupiając swoją uwagę na mojej zaczerwienionej od zawstydzenia twarzy.

- Słucham?

- Ja... Bo... No ten... um.

- Już się robi – powiedział z uśmiechem, łapiąc mój podbródek w dłoń i ponownie tego dnia złączył nasze usta.

No to mu wyperswadowałeś, Tae.

Ale co ja mogłem?! Wargi Kookiego smakowały najlepiej na świecie, były takie pełne i ciepłe, lekko mokre... Ocierały się o te moje z należytą uwagą i elegancją, jaką Jeon miał w sobie, a ja jak ta nastolatka drżałem pod jego dotykiem. Może głupio to przyznać, ale lepiej nie mogłem sobie tego wyobrazić.

I wiecie, jakby na tym się skończyło, to byłoby słodko.

JOKE! Z Jungkookiem nigdy nie było słodko.

Dlatego też nagle, bez żadnego ostrzeżenia wampir wtargnął językiem do moich ust, na co ja oczywiście zapiszczałem (dopisałbym, że niemęsko, ale to już wiecie, za długo się znamy, no nie?). Mężczyzna uśmiechnął się tylko na ten dźwięk, dalej molestując mój aparat mowy, na co aż zacząłem się lekko pocić i drżeć jeszcze mocniej niż wcześniej.

No jasne kurwa, wy się śmiejecie, a dla mnie to naprawdę było eksplodujące przeżycie! Pamiętacie jeszcze może, jakie były moje wcześniejsze ekscesy miłosno-erotyczne? Na przykład tę historię, w której potrafiłem się zajarać tym, że przystojny Pan przytrzymał mi drzwi w aptece? No. Dziękuję. Także wracając do moich jakże inteligentnych reakcji...

... Kropelki potu lekko ściekały z mojego czoła, co Jungkookowi jak widać nie przeszkadzało. Ba! Miałem wrażenie, że sam powoli się nakręca i cholera, to wszystko stawało się coraz bardziej gorące. Z tego co pamiętałem i potrafiłem wydedukować, to był również pierwszy pocałunek wampira, więc byłem szczerze zdziwiony, że to wszystko idzie mu tak gładko i dobrze. I może nawet bym zapytał, jakim cudem, ale wiecie... to Jungkook. Wolałem nie znać odpowiedzi, a dalej pogrążać się w tym błogim uczuciu, tym ciepłym i zajebistym klimacie, który powodował u mnie wypieki i cichutkie pojękiwania.

W końcu Jungkook nie wytrzymał i mocno złapał mnie za biodra i przerzucił, bym siedział na nim okrakiem. Nie zdążyłem (naprawdę, chodziło tylko o refleks!) zaprotestować, bo ten czarci pomiot znowu zaatakował moje wargi, a ja nigdy specjalnie kłótliwy nie byłem, to też odstawiłem swoje zawstydzenie na potem i zamknąłem oczy, starając się oddać z równą namiętnością wszystkie jego „ciosy". I szło nam cudownie, do tego stopnia, że powolutku ślina zaczynała ściekać z kącika moich ust i zapewne byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie...

- NIE ZGADZAM SIĘ!

Cholerny krzyk Yoongiego, wchodzącego do pokoju z całą elitą zjebusów... znaczy pracowników Jeona.

To zabawne bo ja naprawdę przez chwilę zapomniałem... ŻE JESTEM NAJWIĘKSZYM PRZEGRYWEM, JAKI CHODZIŁ PO TEJ GALAKTYCE.

- Yoongi, czy ja mogę wiedzieć, co ty tu do cholery robisz?! – warknął Jungkook, na co aż się wzdrygnąłem. Rany, ten facet potrafił być dominujący. Nie żebym nie chciał tego kiedyś wykorzystać, czy coś.

Powoli zszedłem z wampira, czując narastające skrępowanie, ale po zdaniu jakie potem usłyszałem, już nie miało co narastać, bo się w nim dosłownie utopiłem.

- Nie zgadzam się na to, żebyście się tu miziali i obmacywali, kiedy kurwa ja wychodzę na jakiegoś rozgotowanego pieroga, którego nikt nie chciał, więc finalnie kot go zjadł! – Ponownie krzyknął duszek, na co cała reszta ekipy chyba zaczęła panikować jeszcze mocniej bo a) już nawet ja zdążyłem zauważyć, że krzyczący Min to jednak abstrakcja, b) Jungkook kurwa wstał i wyglądał, jakby sam miał się cofnąć w czasie i wymordować cały ród Azteków. A potem Majów. A potem wszystkie ameby z czasów mezozoiku.

- Yoongi, po pierwsze, nie tym tonem przy Taehyungu. – Aww, mój bohater. – Po drugie, nie tym tonem do mnie. – Aww, mój dominant. – Po trzecie, elokwencją to teraz nie zgrzeszyłeś, a rozmawialiśmy o tym. – Mogę odebrać jego karę, Jungkookieee. – Po czwarte, wparowałeś tutaj bez pukania, krzyczysz i jesteś wzburzony. Teraz na spokojnie proszę mi wytłumaczyć, o co chodzi. Reszty też się to dotyczy! Co jest, dlaczego jesteście tacy rozdygotani?! – zapytał stanowczo brunet, na co ja aż się rozpłynąłem się tak samo, jak moje marzenia o byciu kulturystą w dzieciństwie. Cała paczka przyjaciół rodem ze zmierzchu spuściła głowy w dół, prawdopodobnie zalewając się nawet większym wstydem, niż ja poczułem przed chwilą, a sam Min się zreflektował, znowu przywdziewając mało wzruszoną czymkolwiek twarz.

- No bo chodzi mi to, że... To... - Starał się, serio. – NO BO TO JEST NIE FAIR, ŻE OBGADUJECIE MNIE Z PANEM TAEHYUNGIEM, ROBICIE ZE MNIE ZJEBA, ALE O RESZCIE TO JUŻ NIE POGADACIE, BO LEPIEJ DOTYKAĆ SWOICH MIGDAŁKÓW. ZAWSZE NAS PAN TRAKTOWAŁ SPRAWIEDLIWIE, A TERAZ CO?! PROSZĘ NATYCHMIAST OPOWIEDZIEĆ HISTORIĘ POZOSTAŁYCH KAPCI ALBO SIĘ WYPROWADZAM!

No nie wszystko może iść zgodnie z planem, tak? Ja mu tego nawet za złe nie miałem, natomiast Jungkook już chyba troszeńkę tak.

- Yoongi... - zaczął Jeon, zamykając oczy, prawdopodobnie żeby się uspokoić. - Widzę, że punktami do ciebie nie dociera, więc spróbuję wyrazić się krótko i jasno, związkami przyczynowo-skutkowymi. Za podglądanie nas u babci wszyscy przez tydzień karmicie rybki w naszym oczku wodnym – powiedział względnie spokojnie, na co reszta słu... Pracowników nagle zaczęła buczeć na Mina, który chyba właśnie pragnął się zdematerializować, czy co on tam umie i spierdolić z powrotem do Egiptu lub innego Zanzibaru. – Cisza! Jeszcze nie skończyłem. – Ahh tak mi mów, a nie im. – Ty Yoongi, na dodatek dotrzymasz Namjoonowi towarzystwa przy wtorkowym sprzątaniu biblioteki za twoje krzyczenie i wpędzanie Taehyunga w niekomfortową sytuację. – No powiedzcie, że on nie jest idealny, no? – A jakby ci było mało, to za słownictwo i niesłuchanie mnie, 100 żabich udek upieczesz nam wszystkim dzisiaj na kolację. I to ma mi się nie powtórzyć więcej, zrozumiano? – zapytał, podnosząc ton, ale wszystkim się chyba odechciało (oprócz mnie) i po prostu pokiwali głowami, smętnie wychodząc z pomieszczenia.

Gdy drzwi się zamknęły, Jungkook opadł bez sił obok mnie, chowając twarz w dłoniach.

- Taeś, ja cię tak przepraszam za nich, ja ich tak nie uczyłem, jestem głupi, przepraszam, ja... – No to mamy kluskamood come back. Nie tęskniłem czy coś.

- Spokojnie, Kookie. Nic się nie stało, w sumie to ich polubiłem – mruknąłem, przybliżając się do niego delikatnie. No dobra, raz kozie śmierć czy cos takiego, muszę o swoje zawalczyć, bo zanim on się znowu nakręci, to minie ćwierćwiecze. – Poza tym... Lubię jak jesteś taki... Groźny – szepnąłem seksownie do jego ucha, na co tamten uniósł głowę i leciutko brew.

- Nie mogę być dla Ciebie groźny.

- Dlaczego?

- Bo Anastasia zostawiła Greya, jak ten ją...

- JA PIERDOLE!

Granica Funkcji I TaekookWhere stories live. Discover now