Z nieskończonością potencjalną mamy do czynienia w analizie matematycznej

1.9K 237 146
                                    

Będę pisała trochę krótsze rozdziały, ale postaram się częściej. 

Swoją drogą dziękuje Martynce, która jest maszyną i sprawdza w tempie błyskawicy xd

***

Przeprosinom Jungkooka nie było końca, gdy strzeliłem na niego teatralnym fochem, gdyż popsuł mi flirt. Tak naprawdę przestałem się gniewać już po upływie sekundy, w końcu byłem wyrozumiały do jego amebizmu płatu czołowego dolnego, w dodatku wiecie... Dalej chciałem się miziać, tak?

Z drugiej strony to było tak cholernie zabawne, że gdy wielki Pan Jeon, władca domu i wypizdowia nazywanego tutaj podwórkiem płaszczył się przede mną i błagał o wybaczenie.

Nazwijcie mnie okrutnikiem, chamem, jędzą i gościem bez honoru, ale to dalej będzie level wyżej niż bycie przegrywem, którym byłem do tej pory i w sumie dalej jestem, bo nie ma co się oszukiwać. Zauroczyłem się w wampirze bez mózgu, szanujmy metafizykę Arystotelesa.

— No Tae, przestań już, aniołku! Kupię Ci twoje ulubione lody czekoladowe, będę miły, i tak już kurwa wiem, że się nie gniewasz od piętnastu minut, dlaczego się tak znęcasz?! — zajęczał wampir, nadymając policzki, wyglądając przy tym jak wściekły żuk gnojarz.

No tak. Zapomniałem, że pajac czytał w myślach.

— Czy ty znowu włazisz do mojej głowy?! Mam się jeszcze obrazić za to, że mi prywatności nie szanujesz? Prosisz się o bana na spotykanie! — warknąłem niezadowolony, mierząc mężczyznę zimnym spojrzeniem. Bardziej zimnym niż jego układ krwionośny.

— Nie! Zrobię co tylko zechcesz, nie chcę tego czegoś na "b"!

Otóż to. Możemy teraz zgrabnie wrócić do misji "wyciągnij z niego wszystkie informacje, albo się rozpłacz". Nie, krócej się nie dało.

— Dobrze. Trochę już wiem o Yoongim, ale o reszcie dalej nic. Opowiedz mi o... Jiminie! — klasnąłem zadowolony w dłonie, posyłając rozmówcy uśmiech, który miał mu przekazać prosty komunikat — Współpracuj grzecznie, to przeżyjesz ten wieczór. — Kook oczywiście grzecznie mu się podporządkował, odchrząkując.

— To wilkołak.

— Aha! — pisnąłem, rozdziawiając buzię na całą jej możliwą długość.

Niby przed chwilą usłyszałem historię o pojebanym wskrzeszaniu zombiaka Yoongiego, a jednak dalej te magiczne informacje wywoływały u mnie uczucie takie, jak oberwanie mokrą skarpetką po ryju na kacu, albo rzyganiem makaronem przez nos.

(#prawdziwe przeżycia autorki mocno).

— Okej. Wilkołakiem. Chcesz mi powiedzieć, że ten mały Jimin jest tak naprawdę krwiożerczą bestią, która mogłaby nas rozszarpać w każdej chwili? — zapytałem, na co Jungkook parsknął śmiechem, jednak zaraz ustąpił, widząc mój karcący wzrok.

— Tae, mówiłem Ci, że wiara w te wszystkie opowieści o fantastycznych stworzeniach są mocno podkoloryzowane przez ludzi. Serio, wasza wyobraźnia jest bardzo ciekawym zjawiskiem — mruknął zadowolony, obdarowując mnie ciepłym uśmiechem. Uśmiechem pełnym czułości, który praktycznie w sekundę roztopił moje serduszko.

Nie, Tae, skup się! Informacje, wilkołaki, informacje...

Kurwa, czemu on musi być taki przystojny?

— Tak, więc... Wilkołak. Okej. Co powinienem o nim wiedzieć?

— Wiesz, wilkołakiem się rodzisz. To nie jest tak, że nagle Cię coś ugryzie i dostajesz pierdolca i rośnie ci ogon w tyłku — wytłumaczył spokojnie, kładąc dłoń na tę moją. Niby niezauważalnie, a jednak obydwoje leciutko zbliżyliśmy się do siebie. — Rzeczywiście, w czasie pełni wilkołaki zamieniają się w takie śmieszne stworki, coś ala wilk ale na dwóch nogach. I prawdą też jest, że poza pełnią mogą mieć postać człowieka bądź wilka, zależy jak im wygodnie akurat. I w sumie na tym prawdziwość waszych historyjek się kończy — powiedział i pogłaskał kciukiem moją skórę. Pajac, dreszcze wywołane — Wilcza natura polega na tym, że wyzwala w człowieku prawdziwe, zakorzenione instynkty. Jeśli ktoś jest dominującym agresorem, to zapewne będzie jak wilkołak, którego ty znasz.

— Ale jeśli będzie jak Jimin...

— A jeśli ktoś jest Jiminem, to jest najbardziej potulną kulką w historii. Nie dość, że nawet futra nie ma super, bo białe, to jeszcze jak wchodzi czas pełni, to dostaje okresu — zaśmiał się Kook, na co spojrzałem na niego z lekkim niezrozumieniem.

— Że leci mu k...

— Nie! — pisnął gospodarz, machając głową na boki — Chodziło mi o to, że staje się taką tulaśną kluską, do wszystkich się lepi, wpierdala więc słodyczy niż niejedna nastolatka, jojczy i w ogóle jest nie do zniesienia — wytłumaczył wampir, natomiast ja dalej miałem trudności z przyswojeniem.

— Yhym... A... Jak to się stało, że tu pracuje?

— Chciałem mieć pieska.

— Kook, kurwa! — warknąłem, zabierając swoją dłoń w geście buntu do jego głupoty.

— No co? Nigdy w życiu nie chciałeś mieć zwierzątka?! — zapytał z oburzeniem, ale zaraz na szczęście wyjaśnił swą prostacką myśl — No chodziłem sobie po lesie. Jimin pokłócił się z rodzicami i spierdolił z chaty w postaci wilka. No i się przypałętał. Pomyślałem "zawsze chciałem mieć hau hau w domu" więc go zabrałem. Skąd mogłem wiedzieć, że na drugi dzień zobaczę człowieka w piżamie w owce, który wyjada mi ciasto z lodówki?! — powiedział, jakby dalej przeżywał te chwile, a potem dodał jeszcze głośniej — No a jak już wziąłem, to co miałem zrobić? Przecież bym go nie wyrzucił. To został.

— Aha. A nie wiem, nie mogłeś się domyślić, że to był wilkołak? — dopytałem z nutką podejrzliwości, bo jednak brzmiało to iście niewiarygodnie.

— A ty byś się domyślił?

— No nie.

— To o co ci chodzi?

— No jakby jesteś wampirem i...— zacząłem, uświadamiając sobie w jaką głupotę właśnie brnę. Niestety było za późno. Stwórco świata, chuj ci w dupę za to, że ktoś nauczył mnie mówić.

— A wyglądał, jakbym miał radar w oczach na wilkołaki? Jestem wampirem, a nie wilczym detektywem — burknął obrażony, ale zaraz się jednak rozchmurzył. To w końcu Jeon, u niego bardziej złożone emocje nie potrafiły się utrzymać za długo — Chcesz coś jeszcze wiedzieć?

— W sumie, to co jedzą wilkołaki? — co? Jeszcze jakiś instynkt samozachowawczy czasem się we mnie budził.

— Akurat Jimin jest weganinem. Jakieś tam kiełki wpierdziela, czy coś.

— Weganinem?

— Weganinem.

— Wilkołakiem weganinem?

— A co, wilkołak gorszy, ze nie może sobie zostać weganinem?

— Nie no, ale uczyłem się, że wilkołaki... — powiedziałem, na chwilę się zatrzymując. Gdzie ja popełniłem błąd w swoim życiu, że muszę przeprowadzać takie rozmowy? — Że wilkołaki to drapieżniki.

— W ogóle mnie nie słuchasz. Mówiłem, że bycie wilkołakiem wyzwala prawdziwy instynkt. Jimin mrówki by nie skrzywdził, przecież on ma swojego kanarka. Ten kanarek ma na imię Peri. Umówmy się, no już bardziej zniewieściale się nie da żyć.

— Wilkołak, który jest weganinem i ma kanarka. I okres. — powtórzyłem wszystko na głos, uśmiechając się przy tym jak wariat —To brzmi tak absurdalnie.

— Wiele rzeczy takie będzie, Tae. Świat magiczny nawet dla mnie czasem nie ma sensu. Ale wiesz... — zaczął, zbliżając do mnie swoją twarz — Nie wszystko w życiu jest logiczne i spójne. Wszystkie wyjątki są mu potrzebne. Jimin weganin, Yoongi mający w dupie swoją śmierć, Ja jako wampir bez charakteru, oraz Ty...

— Czy ty mnie Właśnie wymieniłeś na tej samej linii co twoi sługusi? 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Granica Funkcji I TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz