Gatunek "popularnych"

3.3K 297 232
                                    

Szedłem powoli, trzymając małą rączkę Chinatsu. Od kilku dni chodziłem spięty i podenerwowany dzisiejszym dniem. Będę zmuszony dołączyć do tej cholernej mafii, od której starałem się odciąć przez siedem lat. Nienawidziłem ich. Obarczyli mnie poczuciem winy za śmierć rodziców. Byłem zbyt małym dzieckiem, by ukryć swoje cierpienie po tym, co te gnoje mi zrobiły. Pogrążony w tych myślach, przypominając sobie najgorsze dni mojego życia, nie zwróciłem uwagi na głos małej, która wołała mnie zawzięcie i  z niezwykłą upartością i siłą ciągnęła mnie za rękę.

-Chuuya! Znowu mnie nie słuchasz! Stoimy już pod szkołą! Wstyd mi przynosisz!- krzyczała z całych swoich sił. Obruszyłem się i powoli zacząłem wracać myślami do realnego świata.

-Hę?- to było jedyne, na co było mnie stać w tamtej chwili. Spojrzałem w dół i ujrzałem rozeźlone oblicze mojej małej siostry.

-No mówię przecież, że stoimy przed szkołą! Jutro powiem cioci Kyouyou jaki z ciebie okropny brat.

No i jest. Jej najstraszniejsza groźba. Chociaż prawdę mówiąc, Kyouyou, jak się zezłości, przypomina demona z najgorszych koszmarów. Jej młodo wyglądającą twarz zaczynają pokrywać liczne zmarszczki, a w oczach pojawiają się złośliwe ogniki, zapewne, aby spalić biednego człowieka, który został nieszczęśliwie przed nią postawiony. Bitwa nie do wygrania. Nie mając zamiaru słuchać tego demonicznego kazania spróbowałem się wykręcić jakimiś tanimi wymówkami.

-Nie złość się już tak, Tsu-tsu. Braciszka troszkę boli głowa, dlatego dzisiaj się tak dziwnie zachowuje - zaśmiałem się nerwowo, czekając na jej werdykt. Mała tupnęła głośno nogą i popatrzyła na mnie z wyrzutem.

- I znowu mówisz do mnie, jak do jakiegoś głupiego dzieciaka!- to powiedziawszy, odwróciła się na pięcie i pomaszerowała gniewnym krokiem w stronę budynku szkoły.

Zawaliłem. Teraz tylko czekać na tego demona, nie ma co liczyć na dobre serce mojej siostry, cóż, sam ją tak wychowałem, to teraz mam.

Przystanąłem przed budynkiem, tego okropnego więzienia, spoglądając prosto w przeszklone drzwi wejściowe. Od razu odechciało mi się przebywać w promieniu jednego kilometra od osoby, którą właśnie dostrzegły moje krwawiące z bólu oczy. Mogłem tu nie przychodzić. Za drzwiami szkoły stała Eriko. Była to dziewczyna o krótkich, prawie czarnych włosach i, jak to niektórzy określali, idealnych kształtach. Należała do, tak zwanych "popularnych", którzy szczególnie znajdowali swoje upodobania w gnębieniu słabszych lub mniej pewnych siebie osób. Przewróciłem oczami i teatralnie westchnąłem, jakby był to największy problem mojego życia. Po chwili dostrzegłem Gin, która dla popularnych była wręcz idealną osobą do gnębienia, niemogącą sobie poradzić z natarczywością tej bezmózgiej idiotki. Wokół zdążył zebrać się już wianuszek osób, nie mających chyba własnego życia. Wszedłem gwałtownie do szkoły, prawie wyrywając drzwi z zawiasów, jednak uwaga wszystkich była skupiona na Erice, która właśnie zaczynała swój monolog, pełen obelg, w stronę mojej przyjaciółki. Ojej... Zdecydowanie potrzebowałem więcej atencji od tej bandy niemyślącego tłumu. W oczach Gin zbierały się powoli łzy, ledwie utrzymując się na dolnej powiece. Widziałem, że próbowała być silna, jednak po prawdzie, jest bardzo wrażliwą osobą, którą z łatwością można rozkruszyć jak lód zbyt mocnymi słowami, co Erice niestety wychodziło aż nazbyt dobrze. Gin starała się bronić, jednak na próżno, ponieważ Erika była zbyt pewna siebie i zbyt natarczywa. Widząc to, krzyknąłem tak głośno, jak tylko mogłem

-Zostaw moją przyjaciółkę, ty tępy pustaku- wszyscy zwrócili wzrok w moim kierunku, a na ustach Gin wykwitł uśmiech, któremu udało się przebić przez zdławione wcześniej łzy. Erika chyba jeszcze nie odpuściła i rzuciła w moją stronę jej ulubionym tekstem.

-A bo co mi zrobisz, karzełku?- Już miałem jej odpowiadać w dosyć drastyczny sposób, jednak na korytarzu pojawił się nauczyciel, patrzący na nas karcącym wzrokiem. Wszyscy zwrócili swoje kroki do odpowiednich sal, nie chcąc się narazić na gniew pedagoga. Gin ze łzami w oczach podbiegła do mnie i wtuliła się w moje ubrania, cicho popłakując.

-Nie maż mi się tu. Czemu dajesz sobą tak pomiatać? Musisz się w końcu sama przeciwstawić. Nie jestem w stanie zawsze z tobą być, by ci pomagać- Gin przytaknęła tylko głową, jednak nie miała w zwyczaju długo się nad sobą użalać i już po chwili uśmiechała się do mnie promiennie. Ona ma jakąś magiczną moc zmieniania swojego humoru w mniej niż sekundę. Szkoda, że jeszcze nikt tego nie reklamuje, bo w sumie całkiem nieźle wygląda taka skrajna zmienność emocjonalna na czyjejś twarzy. I przy okazji jest to trochę przerażające, no ale kobiety...

- Chuuya! Wiesz co dzisiaj będzie, prawda?- zapytała, przeciągając każdą możliwą samogłoskę, przez co zaczęła brzemieć, jak jakiś pedofil, zbliżający się powoli do małego, niespodziewającego się jeszcze swojego losu, dziecka. Wzdrygnąłem się nieznacznie, na myśl, co znowu mogła wymyślić Gin.

-Nie chcę nawet wiedzieć, Gin- popatrzyła na mnie ze złością i nie patyczkując się, dokończyła swoją wypowiedź, tracąc wszelkie chęci do żartów. Ups.

-Ty to umiesz człowiekowi popsuć zabawę. Do naszej klasy dołącza ten nowy uczeń.

Na śmierć zapomniałem! Chwyciłem obrażoną Gin za rękę i pognałem w stronę właściwej klasy, nie chcąc się spóźnić na przedstawienie nowego ucznia. Gdzieś w biegu usłyszałem jeszcze cichy chichot Gin, a zaraz po nim, to jedno zdanie, które doprowadziło mnie na skraj gniewu.

-Widzę, że porządnie Cię wzięło na tego nowego. Jeszcze go nie widziałeś, nawet nie znasz jego imienia, a już jesteś zakochany- powiedziała śmiejąc się cały czas, a ja już wiedziałem, że będzie mi to wypominać na każdym kroku.

Wpadliśmy do klasy, mało co nie wyrywając drzwi. Rozejrzałem się, jednak nauczyciela jeszcze nie było. Usiadłem na swoim stałym miejscu i oparłem głowę na rękach w oczekiwaniu na nowego ucznia, który na razie krążył na ustach wszystkich osób w klasie. Cholera jedna, jeszcze się nie zjawiła, a już jest popularny. Kątem oka spojrzałem na dziewczyny, którym przewodziła Erika. Zdążyły już pewnie ustalić plan, która pierwsza będzie mogła zostać jego dziewczyną. Szczególnie w tym tłumie, wyróżniały się oprócz Eriki, Keiko, której wydawało się, że wszyscy ją uwielbiają i stoi w samym centrum świata, by być podziwianą. Według mnie była raczej przeciętna, jednak trzeba przyznać, że uwagę przykuwały jej długie niebieskie włosy, które starannie rozczesywała, przy każdej okazji. Wyróżniala się jeszcze Reiko, która była totalną desperatką. Potrzebowała jakiegokolwiek faceta, jednak obecnie chyba padło na nieświadomego jeszcze w swoim pechu, Dazaia. Urodą nie grzeszyła, jednak wciąż, jej pewność siebie, zapewniała jej miejsce między tymi "popularnymi". Z moich myśli wyrwał mnie gwałtowny dźwięk, rozsuniętych z dużą siłą drzwi. Nasza wychowawczyni ma chyba zbyt duże problemy emocjonalne, że wyżywa się na biednych, niewinnych drzwiach. Gdy usadowiła się już na swoim miejscu, dobiegł mnie jej krzykliwy głos.

- Jak już wiecie, dzisiaj do waszej klasy dołącza nowy uczeń. Mam nadzieję, że ciepło go powitacie i będzie się z wami dobrze dogadywał- powiedziała to, jakby właśnie wypłynęło z niej całe życie. Drzwi rozsunęły się ponownie, a przez nie, powolnym krokiem, wszedł Dazai. Wszyscy nagle przestali się ruszać, a w klasie zapanowała nieskazitelna cisza. Był niczym król pośród tłumu poddanych, idąc jakby w zwolnionym tempie i rzucając raz po raz w stronę klasy oceniające spojrzenia. Po chwili, nowy uczeń odezwał się z gracją.

- Witam wszystkich. Jestem waszym nowym kolegą i od dzisiaj będę z wami chodził do klasy. Nazywam się Dazai Osamu. Mam nadzieję na miłą współpracę - zakończywszy swoją krótką i treściwą wypowiedź skierował wzrok w moją stronę i wyszczerzył ząbki, jakby właśnie mówił mi "a widzisz, jeszcze nie zginąłem". Odesłałem mu gniewne spojrzenie, jednak, chyba muszę przyzwyczaić się, że nie ma takiej siły, dzięki której przestałby się tak debilnie uśmiechać.

Witajcie Misie!
Udało mi się sklecić nowy rozdzialik i mam nadzieję, że Wam się spodoba ^^

Jeszcze raz... || SoukokuWhere stories live. Discover now