Kobieta Demon

2.4K 237 291
                                    

Dazai i Chuuya kroczyli ulicami Yokohamy z dumnie uniesionymi głowami. Sprawiali wrażenie wyjątkowo pewnych siebie ludzi, co było kompletnym przeciwieństwem ich aktualnego samopoczucia. Od dzisiejszego spotkania zależała większość ich planu, więc obydwaj przygotowani byli na wykorzystanie wszystkich możliwych metod, aby tylko przekonać do współpracy doktor Yosano. Była ona lekarzem podziemia, który mimo swojej niewoli, w której pozostawała za sprawą zastraszenia, posiadała niezliczoną ilość informacji, które były poza zasięgiem dwójki młodzieńców. Szli więc spięci i poddenerwowani, zakładając jedynie maski, które miały za zadanie nadać im wyraz niezachwianych w swoich decyzjach osób. Mijali masywne, stare budynki, które bliskie były legnięciu w gruzach. Właśnie w jednym z takich bloków mieszkała doktor Yosano ze swoją córką. 

Gdy dotarli pod właściwy numer, spojrzeli na siebie, upewniając się wzajemnie w podjętej decyzji. Weszli na trzecie piętro i zatrzymali się pod drzwiami z numerem dziewięć. Chuuya podniósł rękę i zapukał niepewnie. Po chwili usłyszeli ciche kroki i przekręcany zamek. Drzwi otworzyły się z ogromnym zamachem i z głośnym hukiem uderzyły o przeciwległą ścianę. Zaraz zza nich, wychyliła się zwinna postać, która sprawnym ruchem przeciągnęła Dazai'a przez próg mieszkania i przyłożyła do jego gardła ogromny nóż. Była co najmniej zdesperowana.

-Jakim prawem..? Jakim prawem mafia przychodzi do mojego domu, po tym wszystkim, co nam zrobiliście?!- złowrogi szept stopniowo przemieniał się w krzyk, ociekający nienawiścią i bólem. Co prawda, kobieta zachowała w pamięci obraz malutkiego Dazai'a, ale w końcu mafia zmienia ludzi, nieważne, jak niewinnymi i dobrymi dziećmi, by nie byli. Chuuya, zachowując całkowity spokój, spojrzał odważnie w oczy Dazai'a, jednak ten, stał całkowicie spokojny, wiedząc, że mają do czynienia z wyjątkowo dobrą i mądrą kobietą.

- Nie przyszliśmy tutaj, jako mafia. Chcemy zaoferować ci pomoc- tu zrobił krótką pauzę, by odczytać emocje swojego rozmówcy- w końcu uwolnisz się ze szponów Kiato Dazai'a i będziecie mogły żyć, jako wolne osoby, razem ze swoją córką- przytoczył z zimnym opanowaniem najrozsądniejsze argumenty, które zdołały popchnąć Yosano do uwolnienia Dazai'a i przepuszczenia dwóch młodzieńców przez próg swojego mieszkania.

Rudowłosy rozejrzał się po wąskim korytarzu, czując się osaczony, jak na obcym terytorium. Teraz  przynajmniej mógł być pewny, iż ta kobieta, prawdopodobnie zrobi wszystko, by tylko szef mafii zniknął na dobre z tego świata. Akiko zapraszającym gestem wskazała drogę do jakiegoś pokoju- prawdopodobnie salonu. Mieszkanie było małe, zaledwie trzy pomieszczenia i łazienka. Nakahara doskonale wiedział, że życie na małej powierzchni, z jeszcze mniejszym dzieckiem, może być kłopotliwe i na dłuższy dystans, bardzo niewygodne. Z tą myślą, wszedł do saloniku, łączącego się z kuchnią w drugiej połowie pomieszczenia i usiadł na jednym z trzech krzeseł. Tuż obok niego zasiadł Dazai, który postanowił uciąć sobie krótką rozmowę z rudowłosym, zanim budząca grozę właścicielka mieszkania wróci z kuchni, do której wybrała się, by zaparzyć herbaty dla gości.

-Chuuya! Masz takie dobre serduszko!- zawołał Osamu, odstawiając typowe dla siebie kabarety- ocaliłeś mi życie! W zamian mogę spełnić twoje życzenie- przytaknął ochoczo głową, by zachęcić Nakaharę do wzięcia udziału w jego małej gierce.

- Możesz się zamknąć- to było definitywne stwierdzenie

-Jesteś okrutnikiem! Czuję się urażony i zarazem smutny...- Dazai zrobił swoje ulubione oczy pieska, by zmiękczyć choć trochę, kamienne serce Nakahary. Miał nadzieję, że rudowłosy, w końcu zacznie okazywać, jakiekolwiek zainteresowanie jego osobą.

-Dobrze już, przestań się wydurniać i robić te idiotyczne miny, będę miał to życzenie...- fuknął pod nosem i zawstydził się nieco-Ale nie dziś! Kiedyś, jak to wszystko się skończy, wtedy je wykorzystam, nie zapomnij o tym- dodał groźnym tonem, jakby jego duma doznała właśnie ogromnego uszczerbku.To na razie wystarczyło Osamu do szczęścia.

Jeszcze raz... || SoukokuWhere stories live. Discover now