2

168 5 0
                                    

Black-123: Wyślij mi proszę zdjęcie swojej twarzy. Nie lubię rozmawiać z kimś kogo nigdy nie widziałem. Sama twarz nic więcej.

Przez chwilę się wahałam czy wysłać mu swoje zdjęcie, ale co może się stać złego? A nawet jeśli to mój tata mi pomoże, w końcu taką ma pracę. Poprawiłam włosy i wysłałam mu swoje zdjęcie. Siedziałam lekko zestresowana nie wiedząc czemu. Spojrzałam na sztalugę ostatni raz i oczy zaczęły mi się lekko przymykać ale powiadomienie o nowej wiadomości mnie rozbudziło. Szybko otworzyłam wiadomość, w której było zdjęcie faceta z włosami do ramion, brodą, w koszuli i czarnej marynarce. Postanowiłam zapisać zdjęcie, jak tylko się spotkam z moja przyjaciółką wszystko jej opowiem i pokażę zdjęcie bez potrzeby logowania się na konto strony. Do zdjęcie była jeszcze wiadomość tekstowa.

Black-123: Pięknie wyglądasz, w twoich oczach widać, że jesteś skryta. Ponad to ładnie malujesz. Ośmielę się zadać pytanie czy malujesz portrety?

Czarna-owca: Raz próbowałam i nie wyszło, więc odpowiedź brzmi "nie". I nawet niech ci na myśl nie przychodzi namawianie mnie bo odmówię i przestanę odpisywać. W sumie sama nie wiem po co piszę, bo to do niczego nie prowadzi.

Black-123: No dobrze nie będę cię namawiał ale pod warunkiem, że mi sprzedasz swój obraz.

Facet działał mi na nerwy i to bardzo ale mimo to postanowiłam dalej pisać z nim. Miał w sobie coś co nie pozwalało mi z nim nie pisać. Westchnęłam głęboko i napisałam do niego.

Czarna-owca: Jeśli tak bardzo zależy ci na moim obrazie to jutro napiszę ci adres i masz być o 12 punktualnie jeśli się spóźnisz to nie sprzedam ci żadnego obrazu. Pozwól, że pójdę już spać.

Po tej wiadomości zamknęłam oczy i odleciałam do krainy Morfeusza. Rano obudziłam się dość wcześnie, poszłam odbyć codzienną poranną toaletę gdzie również się ubrałam w czarne rurki z dziurami i czarną koszulką. Zeszłam na dół do kuchni gdzie nikogo nie było, wcale mnie to nie zdziwiło wręcz przeciwnie to była norma. Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam przy wyspie kuchennej. Zjadłam śniadanie włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam do siebie. Usiadłam przy biurku i z westchnieniem otworzyłam książkę do biologi zaczynając się uczyć robiąc notatki do jakiegoś starego zeszytu. Po kilku rozdziałach oprzytomniałam i weszłam na portal dla amatorów malarstwa po czym napisałam do "Black-123" mój adres. Zablokowałam telefon powracając do nauki. Z amoku nauki wyrwał mnie dźwięk wiadomości na portalu. 

Black-123: Otworzysz czy nadal mam czekać?

Zdziwiona spojrzałam na zegarek była jedenasta pięćdziesiąt dziewięć. Pokiwałam głowa z aprobatą i zeszłam na dół, a następnie poszłam na dwór do furtki w celu otworzenia jej mojemu gościowi. 

- Cześć. - powiedziałam nieśmiało na co się uśmiechnął przyjaźnie i wszedł na podwórko.

- Witam panno...?

- Liliana Jackson. - przedstawiłam się podając mu rękę, którą uścisnął z uśmiechem. Cholernie pięknym uśmiechem. Jego pełne, różowe usta zaczęły kusić aby się w nie wpić. Po chwili jednak oprzytomniałam krzycząc na siebie w myślach o czym ja myślę przecież ja go nawet nie znam, ponad to on chce tylko kupić mój obraz. - Skąd pomysł, że jestem panną? 

- Masz dopiero siedemnaście lat to dużo za młodo jak na małżeństwo, stąd ten pomysł. - zarumieniłam się na jego słowa choć wcale nie wiem czemu. W pokoju pokazałam mu swoje obrazy. - Są piękne tak samo jak ich autorka. Myślałem nad plażą lub bezludną wyspą. Pięć tysięcy za obraz?

- Co?! - zdziwiłam się taką sumą. Nie są tyle warte.

- Masz rację, piętnaście powinno starczyć ale tylko czekiem może być?

- Oszalał pan  one nie są tyle warte to... dużo za dużo. Liczyłam na tysiąc jestem amatorką nie malarką.

- O tym nie będę dyskutował. Obrazy bardzo mi się podobają, a ty czy jesteś malarką nie świadczy szkoła czy papierek, a talent nie sądzisz? 

- Może i ma pan...

- Przestań mówić mi na pan! - krzyknął przez co wzdrygnęłam się i lekko zdziwiłam jak można krzyczeć na kogoś w jego własnym domu będąc obcą osobą. - Przepraszam nie powinienem krzyczeć, jestem Jason. - uśmiechnął się, a mnie znów zmiękły nogi i odwzajemniłam uśmiech czerwieniąc się na co uśmiech mojego gościa tylko się powiększył.

- Wybacz, Jason. 


Staliśmy chwilę w ciszy, a nagle poczułam coś ciepłego i miękkiego na ustach.

InnaWhere stories live. Discover now