16

74 2 0
                                    

Przytulił mnie sadzając sobie mnie na kolanach. A ja wtuliłam się w jego tors i zasnęłam w jego ramionach czując się bezpiecznie, ciepło i spełniona.

Upłynął miesiąc odkąd kochałam się z Jasonem. Rano jak się obudziłam jego już nie było, zostawił tylko karteczkę na szafce nocnej gdzie pisał, że wyjechał w interesach, nie wie kiedy wróci i że od teraz mieszkam z Chrisem. Było mi smutno i czułam się potwornie bo wyjechał po tym jak się kochaliśmy i mimo to iż wiedziałam kiedy ma jechać czułam się podle.

Rano wstałam jak zawsze o siódmej i poszłam odbyć poranną toaletę, ubrać się oraz pomalować. Zeszłam na dół do kuchni gdzie czekał już na mnie Chris. Siedział przy wyspie i przeglądał coś na telefonie, a przed nim stał kubek z kawą, skrzywiłam się widząc czarną jak smoła kawę zupełnie nie tkniętą. 

- Jak ty możesz pić tak mocną kawę?

- Tylko ona mnie potrafi postawić na nogi. Jak ci się spało?

- Dobrze, a jak tam Jason...

- Nie odzywał się. - powiedział odkładając telefon i patrząc na mnie. - Musisz się uzbroić w cierpliwość czasem potrafi go nie być bardzo długo.

- No dobrze, a co jeśli on... no wiesz?

- Lili on żyje inaczej my też już bylibyśmy martwi. Ponad to on jest naprawdę dobry w tym co robi.

- Co? I ty to mówisz tak spokojnie?! Przecież on zabija ludzi! - zaczęłam krzyczeć przez co Chris podszedł do mnie szybko i zakrył mi usta dłonią.

- Matko kochana, dziewczyno! Czyż ty zwariowała? Nie możesz krzyczeć, że ktoś kogoś zabija. Eh... Uspokój się i szykuj do szkoły za pięć minut wyjeżdżamy. - powiedział po czym duszkiem wypił kawę i wyszedł. Na ten widok aż się wzdrygnęłam. 

W szkole stałam właśnie pod szafką i zastanawiałam się jaką mam pierwszą lekcję.

- Hej Lili, co tam?

- Cześć Amanda, jakoś leci.

- Nadal się nie możesz dogadać z Chrisem? 

- Tak i mam już dość wolałabym żeby Jason już wrócił, a tym razem zero wiadomości od niego. Martwię się o niego.

- Spokojnie na pewno wszystko jest w porządku. Wiesz, rozmawiałam z Jared'em mówił, że on czasem potrafił się nie odzywać bardzo długo i wracał znienacka po na prawdę długim czasie. - Amanda mówiąc to odrzuciła teatralnie włosy do tyłu i ruszyłyśmy razem korytarzem na najwyższe piętro pod salę matematyczną. 

Koniec lekcji nadszedł tak szybko jak się zaczęły, jak zwykle ubrałam kurtkę i szalik po czym wyszłam razem z Amandą przed szkołę. Zdziwiło mnie kiedy przed budynkiem na parkingu nie było ani znanego mi samochodu ani Chrisa. Stanęłam przed samym wejściem i zadzwoniłam do kuzyna Jason'a lecz on nie odbierał.

- Amanda zadzwoń do Jared'a i spytaj czy wie co się dzieje z Chrisem. - Amanda już wybrała numer kiedy na parking szkolny przyjechał czarny jeep zatrzymując się z cichym pomrukiem. Przyglądałyśmy się obie bo takiego samochodu nie ma nikt ze szkoły bo nikogo nie byłoby stać na taki samochód bo ewidentnie był on sprowadzany z zagranicy. Z samochodu wysiadł postawny mężczyzna ubrany na czarno w skórze i ciężkich butach. Zamknął drzwi rozejrzał się i jego wzrok spoczął na mnie, uśmiechnął się po czym zaczął iść w moją stronę, strach mnie sparaliżował i nie wiedziałam co mam robić. Amanda była na tyle przytomna aby wziąć mnie za rękę i pociągnąć za sobą do budynku szkoły. Coś mówiła przez telefon, szybko i bez większego ładu przez co jej nie słuchałam tylko biegłam za nią. Kiedy się w końcu zatrzymałyśmy Amanda nie załapała za ramiona stając przede mną.

- Lili nikt nie wie kto to jest, Chris nie odzywa się od rana kiedy cię przywiózł do szkoły. Jared mówi że to może być ktoś od Jason'a ale nie wie tego i nie może pozwolić na to by ktokolwiek jechał z tobą gdziekolwiek więc tak dla dobra nas obu mamy siedzieć tutaj w szkole aż nie przyjedzie po nas ktoś od Jared'a.

- Skąd będziemy wiedzieć że ten ktoś jest od Jared'a? I czemu on sam nie może po nas przyjechać?

- Nie ma go w mieście wyjechał gdzieś coś załatwić to Chris miał się nami zająć ale on nie odbierał, teraz go nigdzie nie ma. Jared musiał wyjechać.

- To jesteśmy w ciemnej dupie przecież nie możemy tutaj zostać na noc.

- Wiem ale do zamknięcia szkoły jeszcze trochę zostało, a Jared już dzwonił do kogoś kto ma nas odebrać, spokojnie nic nam nie będzie.

 Siedziałyśmy razem we wnęce korytarza, a na dworze zaczęło się już ścieniać. Zaczynałyśmy wątpić, że ktokolwiek po nas przyjedzie, już miałyśmy powoli się zacząć zbierać i jakoś same dotrzeć do mnie do domu bo jest bliżej niż dom rodziców Amandy. 

- Amanda i Liliana?

- Słucham? - spytałam odwracając się do mężczyzny.

- Jestem od pana Jared'a i mam zabrać panie do domu pana Jason'a.

- A skąd mamy wiedzieć że...

- Kod to 583 panno Lili. Jeśli nadal nie jesteście pewne proszę zadzwonić na numer telefonu pana Jared'a na głośnomówiący i on potwierdzi że to ja mam panie zabrać. - facet mówił z sensem i podał kod który kiedyś usłyszałam od Chrisa, który jest kodem bezpieczeństwa więc uznałam że można mu zaufać. Mężczyzna był wysoki, napakowany na siłowi, około trzydziestki, ubrany w czarny garnitur i czarną koszulę. Ubrałam się w kurtkę tak samo jak moja przyjaciółkę i poszłyśmy za mężczyzną. Okazało się że zaparkował bardzo blisko wejścia szkoły aby szybko wejść do samochodu. Nagle przed drzwiami się zatrzymał i spojrzał na nas. 

- Która z pań potrafi prowadzić samochód? - to pytanie mnie zaskoczyło.

- Obie, a czemu pytasz?

- Być może mogę nie dotrzeć do samochodu więc macie drugi kluczyk i jakby co jedźcie prosto do domu, a jak już będziecie pod budynkiem biegiem ruszcie do drzwi i nie otwierajcie nikomu, a najlepiej schowajcie się gdzieś w domu, jest takie miejsce mam nadzieje? - w tym momencie spojrzał na mnie więc tylko nieznacznie pokiwałam głową. Szybko przekroczyliśmy próg szkoły i pobiegliśmy do samochodu i nagle usłyszeliśmy strzały w tym momencie mężczyzna się zatrzymał i zaczął oddawać strzały, a ja razem z Amandą pobiegłyśmy do samochodu po czym wsiadłyśmy do niego, odpaliłam silnik i odjechałyśmy zostawiając faceta samego na parkingu szkoły.

 W domu pobiegłyśmy szybko do gabinetu Jason'a, otworzyłam drzwi,  następnie zakluczyłam od środka. Podeszłam do regału na książki, odchyliłam jedną z nich. Amanda wzdrygnęła się widząc jak regał się odsuwa i ukazuje małe pomieszczenie, do którego ją wepchnęłam i weszłam sama. gdy regał się za nami zamknął usiadłyśmy na dwuosobowy  fotelu. 

- Lili myślisz że...

- Amanda nie wiem ale mam nadzieję, że nie. Chris mi dzisiaj mówił, że jakby on nie żył to my też ale może coś poszło nie tak i może on żyje nadal ich eliminując, a może on już... - w tym momencie zaczęłam płakać. W tym samym momencie usłyszałyśmy jak ktoś otwiera drzwi wejściowe i wchodzi ostrożnie do domu. Obie zamarłyśmy nasłuchując kto to i gdzie idzie. Kroki były bardziej wyraźne jak ktoś wszedł do środka i ewidentnie nie był sam. Starałam się uspokoić zastanawiając się czy aby na pewno zamknęłam drzwi do gabinetu. Ledwo oddychałyśmy, a i to wydawało się za głośne. Nastała chwilowa cisza, żadnych kroków, głosów - nic. Spojrzałyśmy po sobie z Amandą przerażone co się dzieje, nagle usłyszałyśmy że ktoś się włamuje do gabinetu.  Serce zaczęło mi bić jak młot pneumatyczny ale nadal siedziałam w miejscu tam samo jak moja przyjaciółka. Ktoś wszedł i czegoś szukał już wiedziałam, iż są to dwie osoby. Bałam się że zaczną przeszukiwać półki i natkną się na tą książkę, która otwierała skrytkę. Głośny huk rozległ się po całym domu, ktoś wbiegł do środka i usłyszałyśmy strzały.

- Lili, Amanda? - głos Chrisa słyszałyśmy przez drzwi kryjówki. Amanda wstała ale ją zatrzymałam kiwając głową na boki aby nie wychodziła. Patrzyła na mnie nie wiedząc czemu nie wychodzimy "hasło" powiedziałam bezgłośnie ale moja przyjaciółka całe szczęście mnie zrozumiała i usiadła delikatnie na fotelu. 

- Liliana 583! - usłyszałam głos, którego myślałam że już nie usłyszę.

InnaWhere stories live. Discover now