17

118 5 1
                                    

- Liliana 583! - usłyszałam głos, którego myślałam, że już nie usłyszę.

Wyszłam z kryjówki i zobaczyłam Jason'a całego w częściowo zaschniętej krwi, oby nie jego krwi. Rzuciłam mu się na szyję ciesząc się, że go widzę. Czułam jak moje łzy moczą jego koszulę ale nie przejmowałam się tym. Mężczyzna pocałował mnie w czubek głowy na co się zaśmiałam. Nagle poczułam przeszywając ból w okolicy lewej piersi, a następnie poczułam ciepło rozchodzące się z tamtego miejsca. Spojrzałam na mężczyznę i już wiedziałam co się stało.

Pov Jason 

Wybiegłem z pustej posiadłości mojego wroga o ksywie stary. Przez dwa dni śledziłem jego ludzi zabijając ich wszystkich ale najwyraźniej któryś z nich się zorientował i doniósł mu o wszystkim przez co ten zdążył się ukryć zanim do niego przyjechałem. Byłem cały we krwi kiedy jechałem do mojego domu spodziewając się co tam będzie. Zatrzymałem się na podjeździe mojego domu i szybko wysiadłem z samochodu. Wszedłem do domu nie kryjąc mojej obecności, na dole zabiłem dwóch sługusów starego i szybko wbiegłem na górę. Zatrzymałem się na szycie schodów i widząc, że drzwi do gabinetu są otwarte wszedłem tam. Zobaczyłam dwoje ludzi, który przeszukują moje rzeczy nie zastanawiałem się długo tylko zastrzeliłem oboje. Krzyknąłem hasło bezpieczeństwa i czekałem jak dla mnie wieczność , a minęło kilka sekund i regał zaczął się odsuwać. Z kryjówki wybiegły dwie dziewczyny, a jedna z nich rzuciła mi się na szyję. Czułem się cudownie móc znów mieć jej ciało w ramionach, pocałowałem czubek jej głowy nie chcąc całować jej ust, kiedy jestem cały we krwi. Nagle jej wszystkie mięśnie w całym ciele się napięły, a następnie zaczęła się osuwać. Poczułem jak na rękę kapie mi jakaś ciepła, lepka ciecz i już wiedziałem co się stało. Lili została postrzelona prosto w lewą pierś niebezpiecznie blisko jej serca. Spojrzałem na nią, w jej oczy i widziałem miłość do mnie przemieszane z bólem od rany. Upadłem na kolana z jej ciałem w ramionach.

- Lili proszę cię nie odchodź. Kocham cię błagam nie zostawiaj mnie teraz. - mówiłem kiedy jej ręka dotknęła mojego policzka. Lili uśmiechnęła się do mnie blado.

- Ja też cię kocham i nigdy nie przestanę, Jason. Tak bardzo chce mi się spać, tak zimno się zrobiło też to czujesz?

- Tak skarbie ale nie zasypiaj proszę cię. - błagałem ją aby nie zasypiała choć wiedziałem, że ona umrze to nie chciałem w to wierzyć. Chciałem aby to się okazało snem, chciałem się obudzić w niewygodnym samochodzie, aby później iść i kogoś zabić ale ja się nie obudziłem trwałem cały czas tutaj z ciałem dziewczyny w ramionach. Przytuliłem ją do siebie mocno. Łzy leciały po mojej twarzy tworząc mokre ścieżki, rozpacz jaką czułem w sercu tylko nadawała mi chęci zabicia tego psa jakim był stary. Czułem na szyi jej ostatnie tchnienia, ostatnie bicia serca i poczułem jak ostatni raz składa mi pocałunek na szyi, a następnie jej ciało zrobiło się wiotkie. Zacząłem płakać tak głośno że wszyscy to musieli usłyszeć. Po chwili wziąłem ciało mojej Lili i zaniosłem do łóżka gdzie ją położyłem, spojrzałem na nią pocałowałem ostatni raz jej usta po czym zamknąłem jej oczy.

Kierowany furią w ciągu trzech dni znalazłem całą resztę szajki starego oraz jego. Z szaleństwem w oczach patrzyłem każdemu w oczy jak strzelałem im wszystkim prosto w czoło, nie oszczędziłem nikogo ani dziecka ani kobiety wybiłem całą rodzinę starego, a jego zostawiłem na koniec i z przyjemnością zadawałem mu ból. Na jego oczach zabiłem mu młodą żonę oraz dziesięcioletniego syna i patrzyłem bez litości jak umierają tak samo jak umierała moja Lili. Stary miał około czterdziestu pięciu lat. Z dziką przyjemnością go torturowałem przed śmiercią. Szerze mówiąc mężczyzna zmarł od zadanych mu ran.

Po tygodniu odbył się pogrzeb Lili. Przyszło dużo ludzi, młodych, starych w zasadzie to w każdym wieku. Jej rodziców oraz rodzeństwa nie było na pogrzebie choć wiedziałem, że wiedzieli o jej pogrzebie. Amanda sama osobiście powiadomiła jej rodzinę o śmierci i szczerze mówiąc tylko dzięki obecności Jared'a wyszła z tamtego domu cała i zdrowa. Podobno podczas dowiadywania się o jej śmierci jej mama się załamała, siostry oniemiały, a następnie histerycznie zaczęły płakać, a jej tata wpadł w szał i amok. Nie wiedziałem, że mimo tego jak ją traktowali to ją kochali ale nie na tyle mocno aby przyjść na jej pogrzeb. Za wszystko zapłaciłem ja. Cały pogrzeb, stypa, miejsce na cmentarzu, płyta z imieniem i nazwiskiem. Cały napis był złoty taki jak chciałem, obok jej danych było jej zdjęcie była na nim uśmiechnięta kiedy na mnie patrzyła, bo to ja robiłem jej to zdjęcie. 

 Długo nie chciałem mieszkać w domu gdzie jej już nie było. Nie raz przyłapywałem się na tym, że chciałem jej coś powiedzieć ale jej już nie było ze mną. Postanowiłem zamieszkać w centrum miasta w mieszkaniu niedaleko mojej pracy. 


Pięć lat później

 Teraz tak żyję, od śmierci mojej Lili minęło pięć lat, a ja od jakiś dwóch żyję jakby jutro miało nie nastać. Wieczorami jak mam ochotę idę do klubu, upijam się, zaliczam jakąś panienkę w toalecie, a na następny dzień leczę kaca. Nadal przyjaźnię się z Amandą, Jaredem i Chrisem choć ten ostatni to moja rodzina. 

Amanda i Jared są już małżeństwem i spodziewają się potomstwa. Poprosili mnie abym był ojcem chrzestnym i zgodziłem się tak samo jak zgodziłem się być świadkiem na ich ślubie. Kocham ich jak moją rodzinę. Chodzimy razem na grób Lili i wspominamy ją. 

Siedziałem w biurze i przeglądałem jakieś papiery nie potrafiłem się skupić przez kaca jakiego miałem przez poprzednią noc w klubie. Razem z Chrisem zabalowaliśmy, on wziął wolne, a ja musiałem dokończyć papierkową robotę. Ledwo patrzyłem na oczy, a ból głowy rozsadzał mi czaszkę. Nagle pukanie do drzwi wyrwało mnie znad papierów. 

- Proszę. - powiedziałem głośno czego pożałowałem. Oschły ton głosu nie wynikał tylko z powodu mojego samopoczucia ale i z powodu tego co się stało pięć lat temu. Razem ze śmiercią Lili umarło moje serce i cześć mnie. 

Do pomieszczenia weszła niska brunetka, a gdy ją zobaczyłem myślałem, że widzę ducha. Rozpuszczone brązowe włosy sięgające do pasa dziewczyny, czekoladowe oczy i piękne malinowe usta, w które miałem ochotę się teraz wbić i poczuć ich ciepło jak pięć lat temu.

- Dzień dobry, Eleonora Jackson ja przyszłam na rozmowę o pracę na stanowisko sekretarki pana Jason'a Mamoa. - powiedziała, a ja nadal się w nią wpatrywałem. - Można? - spytała stojąc obok krzesła. 

- Tak oczywiście pani Eleonoro. - już wtedy wiedziałem kogo miałem przed sobą. Nie miałem pojęcia co mam teraz zrobić ale wiem jedno mam słabość do panien Jackson. Nie wiem jak mam się zachować ale ja znowu poczułem przyjemne uczucie ciepła w sercu. Wiedziałem że to nie fair w stosunku do Lili ale ja znowu się zakochałem. 




Jeśli chcecie koleją część tego opowiadania piszcie, a tym razem zapraszam na mój profil do czytania mojej innej opowieści pt "Bądź moja" :) 

InnaWhere stories live. Discover now