11

109 2 0
                                    

- Nie pyskuj to tak na przyszłość dla twojego dobra to po pierwsze, a po drugie to nie były środki nasenne, a uspakajające bo inaczej zaczęła byś panikować. - zrobił pauzę przyglądając mi się. - Chcesz jechać na pogrzeb swojego dziadka? To już pojutrze.

Jego wzrok przeszywał mnie na wskroś gdy ja nie odpowiedziałam mu przez dłuższą chwilę, podniósł jedną brew do góry, a mnie odjęło mowę, kompletnie zapomniałam o co mnie spytał.

- Mógłbyś powtórzyć pytanie?

- A nie rozumiesz jak się mówi do ciebie po ludzku? - wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze cały czas patrząc na mnie. - Pojutrze pogrzeb twojego dziadka zapomniałaś?

- Nie, nie zapomniałam.

- Więc chcesz jechać czy nie?

- Chcę ale... j-ja się boję.

- Czego się boisz? - widziałam w jego oczach, że powoli traci cierpliwość. - Posłuchaj mnie uważnie bo dwa razy nie będę powtarzał. Pojutrze jedziemy na pogrzeb twojego dziadka i tym samym wracamy do miasteczka mam dość przedmieścia... ponad to przeprowadzamy się do innego domu już wszystko jest załatwione więc nie masz tutaj za dużo do dyskusji, możesz jedynie powiedzieć jaki ma być wystrój bo to się zmieni. - jego uśmiech był jak u drapieżcy, który właśnie wytopił swoją ofiarę. 

- A czy będę mogła zapraszać tam moją przyjaciółkę?

- Oczywiście skarbie ale przed tym zaproszeniem muszę wiedzieć trochę na jej temat.

- Ale po co przecież...

- Bo muszę więcej nie musisz wiedzieć, a teraz idź spać bo jutro jedziemy do sklepów po nowy wystrój domu.

- Już tyle spałam, że nie mam ochoty już na spanie. A wracając do tematu nadal będę chodziła do tej samej szkoły?

- Tak, kochanie, w tej kwestii nic się nie zmieniło i nie zmieni jeśli tylko chcesz wracać do miasteczka będziesz chodziła do tej samej szkoły i miała tych samych znajomych. - nie rozumiałam jak można zmienić swój nastrój. Uśmiechnęłam się jednak do mężczyzny i poszłam do pokoju, z którego wyszłam. 

Siedziałam na dość dużym parapecie i obserwowałam wszystko co się dzieje w koło, jak łagodnie noc przechodzi w świt oraz jak miękko rosa osiada na wszystkim co spotkała na swojej drodze. Głośno westchnęłam i postanowiłam zejść na dół lecz wtedy mój telefon zadzwonił, spojrzałam na wyświetlacz - mama. Zdziwiło mnie co ona może ode mnie chcieć ale nie odebrałam nie chciałam rozmawiać ani z nią ani z nikim z mojej rodziny. W ostateczności telefon rzuciłam na łóżko i wyszłam z pokoju wpadając wprost na twardy męski tors. Odsunęłam się i osłupiała wpatrywałam się w jakiegoś nieznanego mi mężczyznę. Powoli zaczęłam się powoli cofać aż wpadłam na ścianę za mną.

- K-kim jesteś? - spytałam ledwo słyszalnie. Mężczyzna posłał mi słodki uśmiech z uroczymi dołeczkami w policzkach.

- Oh faktycznie jesteś urocza, tak jak mówił Jason. Jestem jego kuzynem - Chris.

Nie wiedziałam co mam robić, kompletnie mnie wmurowało to, że był tutaj ktoś jeszcze oprócz mnie i Janson'a. Mężczyzna nadal się uśmiechał patrząc na mnie. Głośne, ciężkie kroki rozeszły się po całym domu. Spojrzałam w stronę schodów i ujrzałam Jason'a jak wchodzi na górę. Przystanął na ich szczycie patrząc na nas z otwartymi ustami. Nie wiedziałam co go tak zdziwiło aż pojęłam o co mu chodziło. Jego kuzyn stał w samych bokserkach i uśmiechał się do mnie, a ja stałam w samej koszulce i majtkach. Moje oczy rozszerzyły się do wielkości monety, moja twarz najpierw zrobiła się czerwona, a następnie biała jak śnieg. Wpatrywałam się tak w Jasona oczekując na jego reakcję. 

- Jason miałeś rację jest urocza i słodka. - słowa jego kuzyna wywołały furię, której nikt nie mógł zatrzymać. Jason podszedł do Chrisa mocno się zamachnął i celnie trafił swoją pięścią w twarz kuzyna na co ten zszokowany zalał się krwią oraz zatoczył do tyłu.

- Chyba nie chcę wiedzieć co...

- Nic tu nie zaszło idioto! - krzyknęłam podchodząc do Chrisa w celu obejrzenia obrażeń jakie zadał mu Jason. Mężczyzna lekko mnie odepchnął i poszedł gdzieś trzymając rękę przy nosie. - Może zamiast od razu bić spytałbyś co się stało, co? - patrzyłam na sprawcę zamieszania z mordem w oczach po czym odwróciłam się i wróciłam do siebie do pokoju.  Usiadłam na łóżku zrezygnowana kompletnie nie wiedząc co robić. Po dłuższej chwili usłyszałam ciche pukanie w drzwi, mruknęłam pod nosem głośnie pozwolenie. 

- Mogę wejść? - spytał Jason uchylając lekko drzwi i wtykając głowę w powstałą szczelinę. 

- Możesz jeśli zamierzasz być normalny. - mruknęłam nadal zła na mężczyznę na co on tylko lekko się uśmiechnął, wszedł zamykając za sobą drzwi. Podszedł do łóżka i przysiadł na jego brzegu obok mnie.

- Przepraszam że tak zareagowałem ale nie mogę wytrzymać jak sobie tylko pomyślę, że mogłabyś być w ramionach innego.

- Co? Jason wyjaśnijmy sobie coś, dobrze? Po pierwsze to nic między nami nie ma, a jeśli jest to ja nawet nie wiem jak mam to nazwać, pomogłeś mi to fakt wyrwałeś mnie z tyranii ojca ale nie określiłeś naszych relacji, po drugie musisz się ogarnąć bo to nie jest normalne, że się wściekasz, a po chwili uśmiechasz uroczo prawie rzygając tęczą to jest chore, po trzecie przeproś tego swojego kuzyna bo ja tylko na niego wpadłam przez przypadek, a ten od razu z bananem na twarzy powiedział, że miałeś rację i jestem urocza. - na ostanie słowo się zarumieniłam czując się przez to głupio. Jason przybliżył się do mnie tak, że nasze twarze dzieliły milimetry od zetknięcia się. Pocałował mnie mocno tak nagle, iż ledwo zdołałam na to zareagować i pewnie gdyby nie przyciskał mocno swoich ust do moich to bym nie wiedziała, że w ogóle coś zrobił. Mocno odepchnęłam go wkładając w to całą swoją siłę.

- Masz rację powinienem się ogarnąć i nie mieć wahań nastroju jak kobieta w ciąży. Chrisa już przeprosiłem za to co mu zrobiłem ale on tylko zaśmiał się głupio i zamknął się w swoim pokoju. Chcesz określenia co jest między nami? Sama to określ chcesz być ze mną czy nie.

- Jason to nie jest takie łatwe...znamy się dopiero kilka dni, ponad to miała to być tylko prosta sprawa sprzedaż obrazów nic więcej, a tymczasem zapadłeś mi w pamięć jak... Nawet nie potrafię tego określić co dokładnie się stało po prostu cię zobaczyłam i już nie potrafiłam wyrzucić cię z pamięci... Jason ja...

- Jason mamy bardzo poważnych gości na dole. - powiedział Chris wpadając do mojego pokoju.

- Cholera jak oni nas tutaj zaleźli? - Jason spojrzał na mnie później na moją komórkę. - Kurwa mać! - krzyknął, wziął mój telefon rzucił na podłogę i rozwalił go nadeptując na niego. - Kupię ci nowy skarbie, a teraz zbieraj się będziemy wracać. 

- Co? Gdzie?

- Rusz swoją zgrabną dupę! 

InnaWhere stories live. Discover now