12

139 2 0
                                    

- Rusz swoją zgrabną dupę!

Wstałam szybko, pobiegłam za Jason'em. Dobiegliśmy do jakiś drzwi pod schodami, Jason je otworzył i wbiegliśmy do jak się okazało garażu gdzie stały trzy samochody.

- Chris pojedziesz po swoją koleżankę podobną do Lili po czym pojedziecie za miasto, a ja pojadę z Lil do mojego starego domu wymkniemy się. - już mieliśmy odejść od Chrisa kiedy on złapał swojego kuzyna za rękę.

- Zrób wszystko aby ona była bezpieczna bo inaczej nie wiem co ci zrobię. - w jego słowach pobrzmiewała groźba mrożąc mi przy tym krew w żyłach. Jason wyrwał swoją rękę z jego uścisku i podszedł do jakiegoś samochodu otwierając bagażnik. 

- Lili przykro mi ale musisz wejść do bagażnika, ci jak to ich określił Chris poważni panowie nie mogą widzieć, że któryś z nas wyjeżdża z tobą. - 

- Ale...

- Proszę cię nie dyskutuj kochanie, obiecuję że długo tam nie będziesz, a w następnym samochodzie pojedziesz normalnie.

- Nie mogę jechać z tyłu na podłodze?

- Lili. - Jason powiedział to takim głosem, że wolałam go posłuchać. 


Pov Jason

      Lili wydawała się przerażona ale posłuchała mnie i wsiadła do bagażnika samochodu, szybko obszedłem pojazd,wsiadłem i ruszyłem najszybciej jak się da, wyjechałem z garażu rozwalając przy tym bramę garażu. Z piskiem opon skręciłem w prawo. Mknąc znaną mi drogą powtarzałem w głowie plan jaki obmyśliłem razem z Chrisem podczas gdy Lili spała po środkach uspakajających, które usypiały. Plan wydawał się doskonały, w każdym postoju był nowy samochód całkiem różniący się od poprzedniego. Jechałem drogą i skręcałem w różne uliczki. Chris miał do mnie nie dzwonić ani nie pisać sms żeby nas nie wykryli. Pierwszy postój był na skraju niewielkiego lasku, wysiadłem otwierając przy tym bagażnik i pobiegłem na tył samochodu. Pomogłem Lili wysiąść i trzymając ją za rękę pobiegliśmy w głąb niewielkiego zagajnika. Co jakiś czas czułem szarpnięcia za rękę co świadczyło że Lili się potyka o wszystko co wystaje ponad ziemię ale mimo to nie mogłem zwolnić, nie mogłem pozwolić aby nas złapali. Po drogiej stronie niewielkiego lasu stał samochód, wsiedliśmy do niego i ruszyliśmy szybko do kolejnej przystani. Dziewczyna się nie odezwała ani razu, obserwowałem ją kątem oka nie dała po sobie poznać strachu, smutku nic kamienna twarz , prosta postawa ciała i spokój ducha jakiego mi w tej chwili brakowało. Może gdyby wiedziała jacy to ludzie, co mogą jej zrobić, jak bardzo muszę ją chronić to możliwe, że bałaby się bardziej niż ja. Pomyślałem również, że Lili może ukrywać emocje przecież robiła to przez całe siedemnaście lat w swoim rodzinnym domu. Kolejna przytań to opuszczona stacja benzynowa. Jeździliśmy tak od przytani do przystani aż do późnego wieczora kiedy o dwudziestej zajechaliśmy do mojego starego domu Lili wstrzymała oddech, samochód zostawiliśmy na podjeździe, spokojnym krokiem poszliśmy do domu, otworzyłem drzwi i zamknąłem za sobą na klucz. Było na tyle późno, że zarówno w domu jak i na zewnątrz było ciemno. Staliśmy oboje w salonie, a mój wzrok przyzwyczaił się już do panującej ciemności.

- Lili, skarbie, musisz się ubrać na czarno. - spojrzałem na nią, nadal stała w samych majtkach i mojej dużej koszulce wyglądała w tym tak uroczo i pociągająco ale niewinnie. - W ogóle musisz się ubrać. W łazience na dole masz swoje ubrania, znaczy są nowe dla ciebie mam nadzieje, że będą pasować. - dziewczyna się uśmiechnęła i poszła ubrać. Ja poszedłem schodami do swojego pokoju również się przebrać. 

Zszedłem na dół w czarnych dresach. Lili już tam na mnie czekała, podszedłem do niej złapałem za rękę i poszliśmy po cichu do tylnych drzwi, przebiegliśmy przez ogród. Tylne wyjście z ogrodu otworzyło się bezszelestnie. Wyszliśmy na pustą ulicę gdzie po drugiej stronie stał mój ulubiony samochód czarny Jeep Commander.

InnaWhere stories live. Discover now