5

114 2 0
                                    

Włożyłem jej wielką walizkę do bagażnika, po czym razem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mnie do domu.

Jechaliśmy całą drogę w ciszy bojąc się cokolwiek powiedzieć. Chciałem zapytać Lili kto jej to zrobił ale mogę się spodziewać, że mi tego nie powie albo skłamie, bo taki siniak nie bierze się od upadku ze schodów czy też uderzenie w szafkę. Szczerze mówiąc miałem ochotę zabić tego, który jej to zrobił. Nie wyobrażam sobie jak można uderzyć kobietę, szczególnie tak kruchą, tak piękną. Gdy byliśmy pod moim domem Lili wysiadła idąc do bagażnika, otworzyłem go i wysiadłem podchodząc do dziewczyny. Zdziwiłem się widząc, że już jej bagaż jest wyciągnięty, a ona czeka na mnie. 

- Nie powinnaś sama wyciągać tej walizki jest ciężka. - spojrzałem na nią ale ona tylko wzruszyła ramionami i odeszła bez słowa.

 Westchnąłem zamykając bagażnik oraz samochód po czym skierowałem się do drzwi mojego domu. Otworzyłem go dziewczynie wpuszczając ją do środka. Rozejrzała się ostrożnie wchodząc do środka. Zostawiła walizkę koło zdjętych butów jakby się bała, że będzie musiała stąd uciekać. Skierowałem się do kuchni, dając dziewczynie znak żeby poszła za mną. 

- Chcesz coś zjeść? Zrobiłem spaghetti trzeba tylko podgrzać sos.

- Bardzo chętnie zjem coś. - uśmiechnęła się tak, że miałem ochotę ją pocałować ale się powstrzymałem ostatkiem sił. 

Odwróciłem się podgrzewając sos podczas gdy Lili siedziała przy wyspie. Czułem je wzrok na sobie, czułem jej stres i strach. Spojrzałem na nią przez ramię przez co się zarumieniła. Uśmiechnąłem się dalej mieszając sos.

- Nie jesteś ciekawy kto mi to zrobił?

- Nie powiem, że nie ale nie będę pytał, jak będziesz chciała sama mi powiesz. - doskonale wiedziałem kto jej mógł to zrobić ale nie chciałem rzucać oskarżeń bezpodstawnie  wiedziałem, że ona w końcu mi powie sama bez naciskania na nią.

Nałożyłem na dwa talerze makaron, polałem sosem i dałem na wyspę starty ser na talerzyku żeby dodać go wedle uznania. Położyłem oba talerze, jeden dając dziewczynie i podałem sztućce. Jedliśmy w ciszy , która mnie nie krępowała natomiast nic nie mogłem odczytać z wyrazu twarzy mojego gościa. Po zjedzonym daniu poszliśmy do salonu żeby coś obejrzeć. 

- Jakiś konkretny film chcesz obejrzeć?

- Nie, jeśli chcesz wiedzieć to lubię horrory ale nie mam ochoty teraz żadnego oglądać. - jej ton głosu był bezbarwny, bezuczuciowy i szczerze mówiąc już wolałem jak się na mnie wścieka i krzyczy wtedy wiem chociaż jaki ma humor, odczucia, co tak naprawdę myśli. Teraz tak naprawdę nie wiedziałem nic. 

Oglądaliśmy jakiś film, w który się nawet nie zagłębiałem, po prostu go włączyłem chcąc aby było coś w tle. 

- Amanda nie mogła mnie przyjąć, ponieważ nie ma jej w domu. Jesteś jedyną osobą, do której mogłam się zwrócić o pomoc i dziękuję, że mi pomagasz. Wiesz, gdyby dziadek żył... 

- Lili! Nie musisz mi się tłumaczyć ja wiem o tym. Powiedz mi tylko czy to twój tata ci to zrobił? - przerwałem jej widząc, że za chwilę zacznie płakać. Kiedyś słyszałem, że faceci lubią jak kobieta płacze przez kogoś innego bo wtedy mogą ją pocieszyć, przytulić, pokazać jacy to oni są dobrzy, w moim przypadku to bzdura.

Pov Lili 

Nie chciałam mu mówić kto mi to zrobił, po prostu nie potrafiłam przyznać się komukolwiek, że jak mój tata się bardzo wkurzy to jest w stanie uderzyć którąś z nas. Bił mocno, trafnie i tak by nie było śladu, zdziwieniem było dla mnie, kiedy uderzył mnie trzy razy w policzek. Był prawnikiem nie mógł sobie pozwolić na to by ktoś wiedział, że bije swoją rodzinę. 

Gdy Jason mi przerwał nie zdecydowałam się dalej mówić, bałam się. Na jego pytanie tylko nieznacznie pokiwałam głową ale on to zauważył. Jego ręce zacisnęły się w pięści, szczęka mocno zacisnęła, a w oczach widziałam furię. Szczerze mówiąc jak napiął wszystkie mięśnie ciała to wydawał się jeszcze większy niż normalnie, mimo tego, że i tak jest już postawnym mężczyzną. Nie wiedziałam co chce zrobić, co ja powinnam zrobić.

- Powinnaś zgłosić to na policję. - spojrzałam na niego nieco rozbawiona. Naprawdę potrafi poprawić humor nie ma co. - Nie patrz tak, to nie może mu ujść na sucho.

- Przecież mi nie uwierzą. Tata to znany i bardzo dobry prawnik, kto mi uwierzy, że taki człowiek może uderzyć. Poza tym on zna każdego policjanta, można by powiedzieć, że policję ma kupioną. Ponad to żadna z nas, ani mama ani Eleonora czy Klara nie zgłosiła tego nigdzie, nie mamy żadnej obdukcji bo nie było by czego on zawsze bił tak żeby nie było śladu. 

- Lili, nie podoba mi się to, wiesz? Moim zdaniem powinnaś zawiadomić policję następnie powiedzieć to Klarze, Eleonorze i Elizabeth, żeby wiedziały, że jak uderzy jedną z nich to mają to zgłosić na policję. Razem dacie radę go posłać za kratki. - patrzyłam na niego nie wierząc w to co on mówił. Nie dość, że sam pomysł był niedorzeczny to jeszcze mógł się skończyć źle, bardzo źle. Po chwili jednak zdałam sobie z czegoś sprawę.

- Skąd ty znasz imię mojej mamy?

- Stąd skąd znam twojego tatę. Pracowaliśmy kiedyś razem, a raczej mój ojciec. Wiesz różne bankiety, jakieś spotkania i tak jakoś wyszło, że ją poznałem. - chwilę się zawahał ale postanowił mówić dalej. - W sumie już wtedy zdawała się strasznie zdominowana przez twojego ojca ale nie sądziłem, że w zaciszu domowym dochodzi do takiej tragedii. Wiesz ja nie wiem jak to jest mieć w domu tatę czy chociaż ojca to mama mnie wychowała. Ojciec pojawił się w moim życiu jak miałem jakieś czternaście czy może piętnaście lat. Wtedy zaczął chorować i przypomniał sobie o swoim nieślubnym dziecku. Nie miał dzieci ze swoją żoną więc nie miał komu przepisać firmy jak umrze więc postanowił mnie wdrążyć do firmy, nauczyć tego co trzeba było i już. Jego żona umarła krótko przed nim... miała raka piersi, ojciec tak to przeżył, że sam zachorował, miał bardzo słabe serce. Nie mam mu za złe tego, że zostawił mamę jak była ze mną w ciąży ale nie potrafię mu zapomnieć tego, iż nie chciał utrzymywać ze mną kontaktu wiedząc o tym, że moja mama spodziewa się jego syna... - nagle w domu rozległ się dzwonek do drzwi, który przerwał historię Jasona. Spojrzał na mnie zdziwiony i poszedł otworzyć drzwi, a ja zostałam w salonie.

- Wiem, że tutaj jest! Ma natychmiast... - krzyk i mocne uderzenie usłyszałam z korytarza, nie odważyłam się tam pójść więc siedziałam cicho skulona na kanapie. 

InnaWhere stories live. Discover now