Rozdział 51.

867 56 0
                                    

Przykro mi, nie miałam pojęcia co się później stało. Straciłam przytomność, choć myślałam, że umarłam. Stając na przekór Malii zostałam dźgnięta, co spowodowało przebicie żołądka. Pamiętam tylko słowa Liama ,,Wytrzymaj'', ,,Nie odpływaj'' i ,,Zostań przy mnie''. Pamiętam również uspokajającego go Scotta oraz Dereka zapewniającego, że już niedaleko. Nie byłam w stanie odróżnić co było snem, a co rzeczywistością. Gdzie byłam, a gdzie odpływałam. A to? To, kochani, dopiero początek.
- Co jej się stało? - słyszałam jak przez mgłę.
- Została napadnięta i dźgnięta.
I tyle co umiałam usłyszeć. Skupianie się było takie trudne.
- Musimy zabrać ją na sor.
Hej, spokojnie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nic mi nie jest, nie bójcie się. Liam, powstrzymaj łzy, to tylko niegroźna rana. Malia, nie zamartwiaj się, nie zabiłaś mnie. Stiles, zostaw ten automat z jedzeniem.
- Nic mi nie jest. - wyszeptałam.
- Ranna reaguje, nieświadoma sytuacji. - słyszałam nad sobą.
- Nic mi nie jest. - powtórzyłam, ponownie szeptem.
- Vivian, złap mnie za rękę. - zobaczyłam Scarlett. - Chodź ze mną.

- Nic mi nie jest.
Zamykałam powoli oczy, czując się potwornie senna.
- Chodź, siostrzyczko. - Scarlett złapała moją rękę. - Porozmawiamy.

Tak jak brunetka chciała, tak zrobiłam.
- Tracimy ją! Trzeba przystąpić do reanimacji!
- Nie przejmuj się, Vivian. - Scarlett się uśmiechnęła. - Nic ci nie jest.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now