Rozdział 10, IV.

406 22 0
                                    

Padła propozycja pójścia do kanałów. Przysięgłabym, że żeby rozwiązać super zagadkę to poszliby nawet do rozwścieczonych niedźwiedzi. Wzdychałam pod nosem, tym samym wdychając wszelką nieczystość. Liam przy okazji wdepnął w lepki śluz, który raczej nie był normalną rzeczą. 
- To nie jest takie irracjonalne, jak myślicie. - zaczął Mason. - To ma swoje ewolucyjne wytłumaczenie. Wrodzony lęk przed pająkami, wężami i szczurami. 
- Skąd wiesz, że wyszły stąd?
- Wyszły z wentylacji, której przewody prowadzą tutaj. 
Rozglądałam się wokół, słuchając przy okazji ich rozmowy. Miałam niewiele do powiedzenia na ten temat, zwłaszcza, że nie rozumiałam co ostatnio bije na głowę tym zwierzętom. 
- Co to? - zapytał z obrzydzeniem Liam. 
Wskazał na nieżywe szczury, które miały splątane ogony. Pani od biologii mówiła co to i czemu tak się dzieje. 
- Król szczurów. - rzuciłam szybko, ale chyba słyszalnie. 
Podrapałam się po nosie, kucając przy mega obrzydliwym zjawisku natury. Chłopcy stwierdzili, że będzie fajnie, jeśli zadzwonią do Malii. Naprawdę nie ciężko było zrozumieć, że jej to już nie obchodzi i ma w wielkim poważaniu Beacon Hills. Chciała się odciąć i całkowicie ją popierałam. Po paru minutach przyszła do nas. Gdybym nie wiedziała o świecie nadprzyrodzonym, pewnie gały wyleciałyby mi z orbit. 
- Macie dwie minuty. - powiedziała oschle, krzyżując ręce na piersi. 
- Myślisz, że co się tu stało? - zapytał na wstępie Liam. 
- Szczury się przestraszyły, powłaziły na siebie i splątały się. Nie udało im się uwolnić. - wyjęła jednego szczura. 
- Czytałaś o królach szczurów? - Mason spojrzał na mnie przez krótką chwilę i powrócił do Tate. 
- Co to? - powąchała szczura i skierowała go w stronę Liama. 
Blondyn odsunął się jak poparzony i równocześnie obrzydzony lepkim stworzeniem. Zaśmiałam się cicho pod nosem, ale usłyszał to i spojrzał na mnie karcąco. Ogarnęłam się szybciej niż w sekundę, nabierając poważnej postawy. 
- Czujesz to? To strach.
- Jak w sali do matmy. 
- Czemu były tam szczury? 
- Wbiegły na drugiej lekcji. Z pięćdziesiąt. 
- Koniec czasu. - olała sprawę, wiedząc, że stawała się poważniejsza.
- A ty dokąd? 
- Do Paryża. To nie mój problem. 
- Więc to jednak problem? 
- Pewnie tak, ale czeka na mnie samolot. 
- Myślałem, że jest opóźniony. - wtrącił Mason. 
- Przekierowany. 
Spojrzałam na towarzyszy, czekając, który z nich wpadnie na jeszcze bardziej debilny pomysł, by coś z tym zrobić. 
- Pójdziemy z tym do mamy Scotta. - powiedział  Mason.
A, czyli jednak on. Super.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Where stories live. Discover now