Rozdział 10, III.

626 29 0
                                    

Przeszliśmy przez tunel, ale nie zobaczyliśmy to, na co mieliśmy nadzieję.
- Gratulacje, właśnie odkryliście kolejną część stacji widmo. - powiedział sarkastycznie Peter.
- To wyjście? - zapytał Stiles towarzysza, który lubił wszystko obserwować, również wskazując na całe pomieszczenie.
- Gdyby nim było to właśnie byśmy wychodzili. - przyznałam z niechęcią.
- Powinniśmy trzymać się torów. - nowo poznany chłopak wydawał się być nerwowy, znowu. - Bo to jest wejście i wyjście. - pokierował rękę na mgłę na końcu drogi. Wszyscy usłyszeliśmy wycie koni. - Nadchodzą.
Musieliśmy się szybko schować i jedynym dobrym materiałem na ukrycie, były kolumny podtrzymujące sufit. W idealnym momencie się schowaliśmy, ale nadal obserwowaliśmy jak z mgły wychodzą Jeźdźcy Widmo. Było ich trzech i wjechali na stację, gdzie wcześniej my się znajdowaliśmy.
- To jest wyjście? - uniosłam brwi. - Jak do cholery mamy stąd uciec?
- Musimy skoczyć. - nastolatek wydawał się zwariować.
- Skoczyć? - upewnił się, że dobrze usłyszał Stiles.
- Musimy wskoczyć za Jeźdźców, gdy będą przejeżdżali.
- Tylko tyle? - Peter również dostrzegł wariactwo w oczach chłopaka.
- Wszystko wyliczyłem. Możemy zeskoczyć stąd zaraz przed tym, jak oni wyjadą.
- Wydaje mi się, że mylisz zaimki.
Spojrzałam na Petera, nie rozumiejąc co chciał przekazać.
- My nie zamierzamy nic zrobić, ale ty powinieneś spróbować. - uprościł.
- Nie chcecie się stąd wydostać?
- Oczywiście, że chcemy, ale żywi. - powiedziałam, zauważając, że nie było to przejście dla zwykłego człowieka. - Skąd wiesz, czy to zadziała? Wiele rzeczy może nie pójść po naszej myśli.
- Oszaleję, jeśli się stąd nie wydostanę.
Już oszalałeś.
- Myślę, że pomysł jest wart zrealizowania. - Peter namawiał dodatkowego towarzysza, by sprawdzić co się stanie po przejściu przez wyrwę. - Spróbuj.
Konie znowu wydały z siebie dźwięk, który już był tak znajomy, że już nie straszny.
- Wracają!
Chłopak jednak postanowił się odważyć. Miałam złe przeczucia i Feniks we mnie aż się wyrywał, by go powstrzymać, ale niestety musieliśmy kogoś poświęcić, by ocalić resztę. Chwyciłam Stilesa za rękę, ciągnąc do siebie, bo tak się skupił na planie nowego, że zapomniał, że może oberwać z broni.
- Zapomniałem się. - powiedział po cichu.
- Wiem, zauważyłam. - wychyliłam lekko głowę, by mieć dostęp widokowy na Jeźdźców.
- Nie możemy mu na to pozwolić, prawda?
- Co, jeśli ma rację? - spojrzałam na Stilesa, wiedząc że to nie ma prawa powodzenia.
- Hej, wymyślimy inny sposób. - brunet próbował powstrzymać nastolatka, ale ten nie był zainteresowany. - Musi jakiś być, żeby się stąd wydostać.
- Nie ma! Szukałem miesiącami. Idziecie czy nie?
- Stiles, nie ruszaj się. - ciągle trzymałam go za rękę, nie pozwalając mu na wykonanie ruchu w stronę Jeźdźców. - Po prostu pozwól mu spróbować.
Jeźdźcy byli blisko wyjścia ze stacji i gdy ostatni Jeździec znalazł się blisko nastolatka, wskoczył za niego, przez co koń zaczął się wierzgać, ale nie zrzucił chłopaka. Poprzednia dwójka już wyszła, a gdy ostatni przechodził przez praktycznie niewidoczną wyrwę, nasz nowy kolega został pchnięty na ziemię. Zielony ogień go ogarnął, a sam on spalił się na popiół. Już wiem, z czego był zrobiony popiół pod torami.
- Coś mi mówi, że nie wszystko poszło po jego myśli. - zażartował wrednie Peter.
Spojrzałam ze zmarszczonymi brwiami najpierw na Petera, a później na mgłę. To był ogień.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora