Rozdział 8, II.

898 53 1
                                    

Wyszliśmy z lasu, nic nie mówiąc przez całą drogę. Przystanęliśmy, gdy zobaczyliśmy jak Scott na nas czeka. 
- Odkryłeś coś? - zapytał Stilesa. 
- Nie. 
- Wpadłem do dziury. - powiedział zadowolony Liam.
Stiles wsiadł do jeepa z zamiarem odpalenia go i odjechania. 
- Tu zmarła jego siostra? - zapytał z lekkim wyrzutem alfa.
- Tak, tutaj. Krępująca sytuacja. - odpowiedział wrednie Stiles. - Jedźmy już. - próbował odpalić samochód, ale jak zwykle szwankował. - Skurwy.. A niech to. - westchnął. - Liam, wyświadcz mi przysługę i odpal samochód, kiedy ci powiem. 
Blondyn wszedł do auta, nie mając nic przeciwko. 
- Ty też wejdź do środka. - poprosił Scott. 
Wzruszyłam ramionami, wchodząc do pojazdu. Broń cały czas miałam przy sobie, co jakiś czas zaciskając szczękę. Liam patrzył na mnie z lekką, o ile nie ogromną, nieufnością. 
- Śmiało, pytaj. - oparłam się. 
I tak gorzej być nie mogło.
- Zamierzasz znowu polować? Myślałem, że jesteś po naszej stronie. 
- Liam, są rzeczy proste i.. - szukałam odpowiedniego słowa, nie chcąc rzucać się gniewem. - niewytłumaczalne. - nawiązałam do ludzi, których zabiłam.
- Niewytłumaczalne? - zmarszczył lekko brwi. - Vivian, tym mogłabyś nas wszystkich pozabijać. 
- Tyle czasu mi ufałeś, nie kwestionowałeś moich decyzji, nawet nie przypuszczałeś, że mogłabym wam zrobić krzywdę. - spojrzałam na niego z takim samym wyrzutem, jak Scott na Stilesa. - Co się zmieniło? Kiedy? 
- Kiedy patrzyłem jak bierzesz śmiertelne bronie od gościa, któremu nie można ufać. 
- Nikomu nie można. - spojrzałam przed siebie, na otwartą maskę samochodu. - W interesach, w gronie przyjaciół, w rodzinie. Nikomu. Po to nabywa się doświadczenia. 
- Liam, odpalaj! - usłyszeliśmy Stilesa. 
Położyłam głowę na szybie okna, wpatrując się w dal. 
- Dlaczego nikomu nie ufasz? - zapytał Scott.
- Bo ty ufasz wszystkim! - Stiles uderzył w najprawdopodobniej silnik. 
Liam postanowił odpalić jeepa, co mu się udało. Samochód znowu działał. Chłopak przeszedł do tyłu, by Stiles mógł usiąść za kierownicą. 
- Wysadzę was obok domu. 
- Nie, muszę porozmawiać z Masonem. Zaparkuj koło szkoły i zawieź Vivian do domu. - powiedział Liam. 
Nie odezwałam się słowem, nie chcąc protestować. Stilinski zrobił tak, jak go poproszono. Gdy podsadził betę pod szkołę, jechał w stronę domu Dunbara. 
- Powiesz mi po co ci ta broń? 
By zabijać łowców i zagrażające wam niebezpieczeństwo.
- Niestety nie mogę. 
- Kupiłaś broń od niebezpiecznego kolesia, Vivian.
- A skąd miałam wiedzieć kim on jest? - spojrzałam na niego. - Stiles, ja tylko potrzebowałam to, co sprzedawał. - westchnęłam. - Jak się nazywa? 
- No niby Theo Raeken. 
- Jest.. 
- Istotą nadprzyrodzoną, tak. - wyprzedził. - Jeśli będziesz kiedyś chciała to przetestować - spojrzał na wór. - to wiesz na kim. 
- Zapamiętam. - patrzyłam przed siebie na drogę. - Naprawdę uważasz, że jest kimś złym? 
- Przeczucie mi to mówi.
- To czekaj. - powiedziałam. - Każda osoba ze złymi intencjami popełnia błędy. Poczekaj.
Stiles wydawał się wziąć tę radę do serca.

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz