13- Pocałunek dumy, godny Nas (part 2)

460 38 15
                                    


W moją twarz uderzyło przyjemne zimno, opatulając gorące policzki. Wiatr muskał moje ciało, pragnącego więcej i więcej. Dawno nie czułam w Sobie tyle dobrych emocji, tyle szczęścia.

I popadałam w coraz większą paranoje, odstawiając racjonalne myślenie, przy tym wpędzając Siebie w nieznany teren. Obszar uczuć.

— Wiesz co?— podparłam się o ramię— masz naprawdę ładną klatkę piersiową— powiedziałam, wpatrując się w jego mięśnie brzucha, gdy ten zakładał koszulkę.

Po chwili dodałam.

— Moja też jest ładna!— przejechałam ręką po biuście— mogę zdjąć koszulkę i pokazać Ci dokładniej.

Chłopak prychnął.

— Słodka Carless, rozbierzesz się przede mną, więcej razy, niż myślisz.

Ogarnął mną dreszcz.

— Ropuszki nierozłączkiii— przeciągnął Jack, budząc mnie z łaknącego seksu nastroju— Tą energię zostawcie na później. Mamy kolejne wyzwanie!— pomachał Nam przed twarzą, czerwoną kopertą.

Po chwili zza rogu wyłoniła się znużona Paula, ciężko opierając się o maskę samochodu, dołączyła do Nas.

Zimna kąpiel w basenie starca Clarka. Rozbierzcie się i przygotujcie na wstrząs.

Klasnął w ręce.

— Moi kochani, koniec śmierdzącej epidemii. Czas się umyć!

***

Dowiedzieć się od innych o słynnym starcu Clark, nie było ciężkie. Najwidoczniej był znany w każdym zakamarku lasowego odludzia.

Zmęczeni piechotą, stanęliśmy przed bordowym, ceglanym budynkiem, metalowa siatka odgradzała Nas od ogrodu, który połyskiwał niebieskimi odcieniami, a chodnik porosła trawa.

— Panie przodem— przystanął Jack, wskazując na ogrodzenie.

Dżentelmen na miarę orderu.

Przewróciłam oczami i próbowałam bez kłopotu przejść przez siatkę.
Jednak jako prawdziwa Carless, musiałam się ześlizgnąć trzy razy.

— Niech to szlag!— warknęłam cicho, stając kolejny raz na siatkę.

Carless, nie rób z Siebie pijanej sieroty.

Usłyszałam głośne prychnięcie, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
Dotyk.
Czyjeś palce spoczywały na moim pośladku i biodrze.

Weź te łapy, kolego, nim wzbudzisz we mnie niewyżywione zwierzę.

— A bliska temu jestem— szepnęłam cicho.

Wtedy głośny śmiech Jacka, rozprzestrzenił się po chłodnym powietrzu.

— Trevor, weź ręce, bo dziewczyna Nam dochodzi— wydukał.

Przewróciłam oczami i szybko przeskoczyłam przez siatkę, żegnając się s dotykiem chłopaka.

Jedynie wystawiłam środkowy palec, ignorują rozbawione spojrzenia Trevora, Jacka i rozbudzonej już Pauli.

Czekając na podgrupę Pomidorów, zastanawiałam się Nad wszelakimi ostrzeżeniami przechodniów, gdy pytaliśmy o drogę do Starca Clarka.

"Życie Wam niemiłe!"

"Nie powinniście zapuszczać się w Tamtejsze strony."

"Miło było Was poznać."

Ale upici niebieskim płynem, długo się nie zastanawialiśmy.
Rozebrani do samej bielizny, wskoczyliśmy do lodowatego basenu, prosząc się o szok termiczny.

Pochłonęły naszą każdą komórką, emocje.

I zapomnieliśmy o całym świecie,
o rzeczach, które Nas ograniczają.
Zderzając się z roześmianym Trevorem pod wodą, nie miałam pojęcia, że to do czegoś doprowadzi, że kiedykolwiek by mogło.
Ale wynurzając się z wody i odtrącając włosy do tyłu, zwróciłam uwagę na jego oczy.

Pełne pożądania.

Nie łączyły Nas żadne uczucia, po prostu chcieliśmy dobrej zabawy.
Może dlatego doszło do pocałunku?

A może bo jedynie pragnął zaspokoić swoje potrzeby?

Jednak nie powstrzymało mnie to.

Wpijałam się zachłannie w rozgrzane usta chłopaka.
Pocałunek nie należał do tych namiętnych, czy agresywnych.
Był pełen dumy, tak jak my.

Można by stwierdzić, że podzieliliśmy się Sobą.

Mięta i alkohol.
Brak strachu, doświadczenia i ego, nastolatka.
Tyle zdążyłam się dowiedzieć, odczytując pocałunek.

Jednak od tego się zaczyna.

Smakujemy, czegoś i pragniemy tego bardziej. Ciekawscy.

Love From 90'sWhere stories live. Discover now