19- Kąpiel i zmarszczki

307 18 2
                                    


Nigdy nie byłam religijna.
Wręcz przeciwnie. Uważałam, że wiara w boskie stworzenia jest czymś pozbawionym sensu.
Ale w tym momencie odmawiałam cały różaniec, nie znając jego kolejności.
Po całym pokoju unosił się siwawy dym, omiatając  każdego w małym, przepełnionym zapachu potu i alkoholu, pokoju.
I przyrzekam za każdym razem, gdy słyszałam rechot obrzydliwej staruszki w myślach cały świat stawał w ogniu.
To nie tak, że miałam coś do starszych osób, interesujących się danym zawodem, wręcz przeciwnie. Chyba bardziej chodziło o to, że siedziała Trevorovi na kolanach, jednocześnie liżąc się z Jackiem, na co otrzymywali głośny wiwat od każdego.
A ja jedynie marzyłam o tym by wreszcie się umyć i pójść spać.

— Dziwne, że nie masz odruchu wymiotnego— wtrąciłam, gdy Jack odkleił się od kobiety i powolnie starł uzbieraną się ślinę z ust.

— Nie żeby coś Carless— zaczął chłopak— ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że całujesz dość przeciętnie— rzucił, niedbale wstając.

— Interesujące— uniosłam jedną brew w górę.

I to był początek.
Jedno, krótkie słowo, wszczynające ogień ponad ten żałosny drewniany domek.
Zastanawiałam się, czy to przez dym, który zaburzył mi myślenie, czy przez wyzwanie, jakie przede mną postawiono, czy przez to, że gdy się irytuje szybko robię się napalona.
Wszystko działo się szybko, zbyt szybko.

Pewnie przycisnęłam usta do wąskich i pozbawionych już koloru warg kobiety.
A śmiechy i odgłosy zdumienia, tylko mnie nakręcały.
Później na naszych ciałach lała się już tylko wódka, łącząc się z kropelkami potu.
Jednak wszystko przerwał odgłos wymiotów.

Niechlujnie odsunęłam się od starszej pani i szybko starłam ślinę i z całej siły próbowałam zignorować jej zwodzący wzrok.
Bo naprawdę jeszcze brakowało tego, by moim pierwszym adoratorem była dziwka 80+ z rozpoczętą historią w głupim lesie.

Omijając prawie martwe ciała (każdy był tak zjarany, że nie umiem nawet stwierdzić, czy mają otwarte, czy zamknięte oczy) wygrzebałam z wymiocin Jacka, klucz, odrazu wycierając go o spodnie, jednocześnie lekko przewracając śpiącą głowę chłopaka od kałuży.

Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi.
Pierwszy raz od kilku godzin poczułam coś na wzór o wiele świeższego powietrza. Lekko się zaciągnęłam, a przed zatrzaśnięciem drewnianego wyjścia, posłałam staruszce środkowy palec.

Miałam zdecydowanie dość tego dnia.
Szybko, próbując nie potknąć się o swoje zesztywniałe nogi, ruszyłam do łazienki.
I wszystko było mi już tak obojętne, że nawet nie miałam siły, obrzydzić się na wielkiego grzyba w suficie, schodzącego w fugi, między kafelkami.

Położyłam mokry od wilgoci ręcznik na zimnej podłodze, sama po chwili wchodząc do lodowatej wody w wannie i na chwilę zamykając oczy, puściłam się w fale wyobraźni i świetego spokoju, otoczonego ciszą.

***

Budząc się w głowie miałam godzinę 3.
Opuchła mi głowa, a ciało miałam zmarszczone na tyle, by czuć dodatkowe, ocierające się zmarszczki na mojej skórze.

Z jękiem otworzyłam oczy, odrazu pałając nienawiścią w stronę ostrego, jasnego światła.
A wraz z tym, gdy uczucie omdlenia i mroczków przed oczami minęło, bowiem chciałam by wróciło.
A powodem była starsza kobieta w łazience.
Co gorsze, leżąca w wannie.

———————————————————————————

Chyba najgorsze jest to, że pod sam koniec zdecydowałam się usunąć scenę, dokładnego zbliżenia Carless z mrs starsza dziwka 80+
Rozdział powstał podczas, gdy marzyłam o zjedzeniu tuńczyka na kanapce.
I cóż odrazu przyznam, ze się nieźle wypaliłam, ale nie ma tego złego, wszelakie błędy, jakie popełniłam tylko mnie nakręcają i suma summarum, gdy zacznę wprowadzać poprawki będzie to totalnie inne opowiadanie.
Fabuła ta sama, dłuższe rozdziały z dodatkowymi scenami, a was niech Bog trzyma w opiece.

Love From 90'sWhere stories live. Discover now