Wraz z dwoma ANBU, trzymającymi go pod ramiona, do pokoju wszedł Minato. Na jego boku widniała plama krwi, a jego ubranie było ubrudzone ziemią i trawą, mimo to pierwszymi słowami jakie powiedział były:
-Czy nic wam nie jest?
Kushina rzuciła się w jego kierunku i przylgnęła do męża. Blondyn, poczuł jak łzy małżonki roszą mu jego ubranie. Mężczyzna puścił się skrytobójców i przytulił czerwonowłosą. Uśmiechnął się smutno i spojrzał znad ramienia żony, na byłych uczniów. Podziękował im skinieniem głowy, za opiekę nad jego ukochaną.
Odesłał swoich ochroniarzy i pozwolił się wprowadzić, Obito i Kakashiemu w głąb pokoju. Rin pobiegła do kuchni i wzięła czystą szmatkę, wraz z miską wody. Kazała swojemu senseiowi pokazać ranę i zaczęła ją oczyszczać.
-Co się stało?-zapytał Obito.
-Nie chciałem marnować czasu, więc zaraz po odesłaniu Naruto wraz z wami do domu, razem z kilkoma ANBU zaczęliśmy poszukiwania Kabuto. Niestety najwyraźniej wiedział, o tym że go namierzyliśmy. Byłem trochę nieostrożny i najwyraźniej on był przygotowany, na taki rozwój sytuacji miał w zanadrzu kilka węży...Niestety uciekł mi. Przepraszam, Naruto-powiedział to do chłopca, który stał wpatrując się w ranę Kage, jednak w tamtej chwili podniósł głowę i spojrzał mu w twarz.- Powiedziałeś, nam coś tak ważnego, a ja nie wykorzystałem okazji, by złapać przeciek.
Po kilku chwilach, chłopiec bez słów podszedł do mężczyzny.
Zobaczył jak brązowowłosa przygotowuje technikę leczącą, ale zamaskowany, zamiast po prostu się przyglądać podszedł i położył dłoń na ranie, przez co mężczyzna lekko syknął.
-Na...-zaczęła Kushina. Jednak od razu zamilkła, gdy wyczuła lekką zmianę w chłopcu.
" Ja wam zaufałem, czy i ty mi teraz zaufasz...?"
Czekał chwilę, na jakikolwiek sprzeciw, ale gdy nic nie nadeszło, dzieciak dwoma palcami, zagłębił się w ranę i czym prędzej coś wyciągnął. Minato zaskoczony, jęknął.
-NARUTO!-krzyknął Obito, przerażony tym co przed chwilą zobaczył.
Jednak chłopiec nie okazał skruchy, a po prostu wyciągnął dłoń, przed siebie, pokazując dlaczego posunął się do czegoś takiego.
-Z-ząb?-zapytała Kushina, patrząc na mały, zakrwawiony przedmiot w dłoni jedenastolatka.
-To kieł węża, który mnie zaatakował...-powiedział jakby do siebie Hokage.
-T-to nie ważne! Nie powinieneś, tak nas straszyć, wystarczyło powiedzieć...-zaczęła Rin.
Ale zanim skończyła, chłopiec podbiegł do okna, otworzył je i wyrzucił w powietrze ten ząb.
-Co ty robisz?!-krzyknął tym razem Kakashi.
Odpowiedź przyszła wcześniej niż się spodziewano...
Cztery sekundy po wyrzuceniu "zęba" w powietrze, nad Wioską rozległ się wybuch.
Nagle tuzin jouninów pojawiło się w mieszkaniu Hokage. Gdy rozejrzeli się, zobaczyli ich przywódcę, z raną w boku, otoczonego przez trzej shinobi i żonę, oraz jedenastolatka stojącego przy oknie z zakrwawionym bandażem na dłoni. Nikt się nie ruszył.
-S-skąd?-zaczął Obito.
-Jak?-zawtórował mu Kakashi.
-Jakim cudem wiedziałeś, że to nie był ząb?-zapytał się Hokage.
-N-nie wiedziałem...-odpowiedział z wahaniem Naruto.
-Więc...jak?
Wszyscy patrzyli na niego głupim wzrokiem...
-Wyczułem, że chakra Kabuto Yakushi, wije się w ranie, Hokage-sama, więc wyjąłem to coś i wyrzuciłem....
-Za dużo spędzasz czasu z Obito-stwierdził Kakashi.
-Ze mną?-zapytał wkurzony Uchiha.
-Tylko ty wpadłbyś na coś tak głupiego, jak wyrzucenie bomby przez okno...-mruknął szarowłosy.
-...-chłopiec patrzył niepewnie na zgromadzenie. Nie dano mu dokończyć, zdania przez co w pokoju rozległ się harmider. Dlatego próbował się wtrącić, ale nie potrafił.-Emm...czy...ja...
Na szczęście zauważyła to Rin podeszła do niego. Dwójka d dorosłych nadal sprzeczała się, o lekkomyślność chłopaka, a raczej czyja jest to wina, a jounini wraz z rodziną Namikaze przyglądali się wymianie dość głośnych słów.
-Co się stało?-zapytała.
-Wyrzuciłem to coś, bo chakra zaczęła w tym narastać, więc chciałem jak najszybciej się tego pozbyć...
-Czyli wiedziałeś, że to zaraz wybuchnie?-zapytała brązowowłosa.
Ten pokiwał głową i spojrzał na dorosłych. Nie polubił tego głośnego jazgotu. Czuł się źle wśród, sprzeczających się dorosłych.
Brązowowłosa zrozumiała postawę chłopca.
-Ekhm..-chrząknęła, a wszyscy zamilkli.-Jak widzicie, wszystko jest pod kontrolą, więc możecie iść.-powiedziała do jouninów, przyglądającym się kłótni Uchiha i Hatake. Ci zmieszani opuścili mieszkanie w ciszy.-I wy...-zwróciła się do szarowłosego i czarnowłosego.-...mogliście najpierw dać mu dokończyć, a potem zacząć dyskusję? Straszycie go.
Czwórka dorosłych spojrzała na jedenastolatka, wydawał się skołowany. Oskarżającym tonem, Nohara zacytowała słowa, chłopca sprzed chwili.
-Ehehe....-zaczął Obito.-Wybacz Naruto....
-Powinniśmy dać ci dokończyć...-stwierdził zamaskowany.
-Ale teraz mogę przyjąć oskarżenie, że za dużo spędza ze mną czasu-zaśmiał się Obito, za co otrzymał cios w głowę.
-Dobrze skoro to mamy już za sobą...-westchnęła Kushina.-Rin, czy mogłabyś zaleczyć ranę, Minato?
Dziewczyna podeszła do Hokage, ale ten ją powstrzymał.
-Naruto, mówiłeś, że całkiem dobrze radzisz sobie z medycznymi jutsu...mógłbyś mi je pokazać?-zapytał. Ani trochę nie bał się konsekwencji. Dzieciak, może mieć potencjał jeśli chodzi jutsu medyczne! W końcu powiedział, że wychodzi mu to całkiem dobrze. Poza tym wiedział, że jeśli jego była uczennica, zauważy jakiekolwiek niedociągnięcia, to od razu je poprawi.
Dzieciak niepewnie podszedł i ponownie położył dłoń, na boku mężczyzny. Spod jego palców wydobyło się delikatne złote światło. Blondyn poczuł chód, a następnie ulgę. Po kilku chwilach, rana była całkowicie zasklepiona.

YOU ARE READING
Zacznijmy od nowa
Short StoryKilka godzin temu czekała na swojego męża z zawiniątkiem w rękach, chciała wraz ze swoim mężem nadać imię swojemu malutkiemu synowi. Teraz jednak stała nad jego małym ciałem, które wyglądało jak rozszarpane od środka... -Dlaczego?!-powiedziała do si...