Rozdział 14

2.2K 188 22
                                    

Wraz z dwoma ANBU, trzymającymi go pod ramiona, do pokoju wszedł Minato. Na jego boku widniała plama krwi, a jego ubranie było ubrudzone ziemią i trawą, mimo to pierwszymi słowami jakie powiedział były:

-Czy nic wam nie jest?

Kushina rzuciła się w jego kierunku i przylgnęła do męża. Blondyn, poczuł jak łzy małżonki roszą mu jego ubranie. Mężczyzna puścił się skrytobójców i przytulił czerwonowłosą. Uśmiechnął się smutno i spojrzał znad ramienia żony, na byłych uczniów. Podziękował im skinieniem głowy, za opiekę nad jego ukochaną.

Odesłał swoich ochroniarzy i pozwolił się wprowadzić, Obito i Kakashiemu w głąb pokoju. Rin pobiegła do kuchni i wzięła czystą szmatkę, wraz z miską wody. Kazała swojemu senseiowi pokazać ranę i zaczęła ją oczyszczać.

-Co się stało?-zapytał Obito.

-Nie chciałem marnować czasu, więc zaraz po odesłaniu Naruto wraz z wami do domu, razem z kilkoma ANBU zaczęliśmy poszukiwania Kabuto. Niestety najwyraźniej wiedział, o tym że go namierzyliśmy. Byłem trochę nieostrożny i najwyraźniej on był przygotowany, na taki rozwój sytuacji miał w zanadrzu kilka węży...Niestety uciekł mi. Przepraszam, Naruto-powiedział to do chłopca, który stał wpatrując się w ranę Kage, jednak w tamtej chwili podniósł głowę i spojrzał mu w twarz.- Powiedziałeś, nam coś tak ważnego, a ja nie wykorzystałem okazji, by złapać przeciek.

Po kilku chwilach, chłopiec bez słów podszedł do mężczyzny.

Zobaczył jak brązowowłosa przygotowuje technikę leczącą, ale zamaskowany, zamiast po prostu się przyglądać podszedł i położył dłoń na ranie, przez co mężczyzna lekko syknął.

-Na...-zaczęła Kushina. Jednak od razu zamilkła, gdy wyczuła lekką zmianę w chłopcu.

" Ja wam zaufałem, czy i ty mi teraz zaufasz...?"

Czekał chwilę, na jakikolwiek sprzeciw, ale gdy nic nie nadeszło, dzieciak dwoma palcami, zagłębił się w ranę i czym prędzej coś wyciągnął. Minato zaskoczony, jęknął.

-NARUTO!-krzyknął Obito, przerażony tym co przed chwilą zobaczył.

Jednak chłopiec nie okazał skruchy, a po prostu wyciągnął dłoń, przed siebie, pokazując dlaczego posunął się do czegoś takiego.

-Z-ząb?-zapytała Kushina, patrząc na mały, zakrwawiony przedmiot w dłoni jedenastolatka. 

-To kieł węża, który mnie zaatakował...-powiedział jakby do siebie Hokage.

-T-to nie ważne! Nie powinieneś, tak nas straszyć, wystarczyło powiedzieć...-zaczęła Rin.

Ale zanim skończyła, chłopiec podbiegł do okna, otworzył je i wyrzucił w powietrze ten ząb.

-Co ty robisz?!-krzyknął tym razem Kakashi.

Odpowiedź przyszła wcześniej niż się spodziewano...

Cztery sekundy po wyrzuceniu "zęba" w powietrze, nad Wioską rozległ się wybuch. 

Nagle tuzin jouninów pojawiło się w mieszkaniu Hokage. Gdy rozejrzeli się, zobaczyli ich przywódcę, z raną w boku, otoczonego przez trzej shinobi i żonę, oraz jedenastolatka stojącego przy oknie z zakrwawionym bandażem na dłoni. Nikt się nie ruszył.

-S-skąd?-zaczął Obito.

-Jak?-zawtórował mu Kakashi.

-Jakim cudem wiedziałeś, że to nie był ząb?-zapytał się Hokage.

-N-nie wiedziałem...-odpowiedział z wahaniem Naruto.

-Więc...jak?

Wszyscy patrzyli na niego głupim wzrokiem...

-Wyczułem, że chakra Kabuto Yakushi, wije się w ranie, Hokage-sama, więc wyjąłem to coś i wyrzuciłem....

-Za dużo spędzasz czasu z Obito-stwierdził Kakashi.

-Ze mną?-zapytał wkurzony Uchiha.

-Tylko ty wpadłbyś na coś tak głupiego, jak wyrzucenie bomby przez okno...-mruknął szarowłosy.

-...-chłopiec patrzył niepewnie na zgromadzenie. Nie dano mu dokończyć, zdania przez co w pokoju rozległ się harmider. Dlatego próbował się wtrącić, ale nie potrafił.-Emm...czy...ja...

Na szczęście zauważyła to Rin podeszła do niego. Dwójka d dorosłych nadal sprzeczała się, o lekkomyślność chłopaka, a raczej czyja jest to wina, a jounini wraz z rodziną Namikaze przyglądali się wymianie dość głośnych słów.

-Co się stało?-zapytała.

-Wyrzuciłem to coś, bo chakra zaczęła w tym narastać, więc chciałem jak najszybciej się tego pozbyć...

-Czyli wiedziałeś, że to zaraz wybuchnie?-zapytała brązowowłosa.

Ten pokiwał głową i spojrzał na dorosłych. Nie polubił tego głośnego jazgotu. Czuł się źle wśród, sprzeczających się dorosłych.

Brązowowłosa zrozumiała postawę chłopca.

-Ekhm..-chrząknęła, a wszyscy zamilkli.-Jak widzicie, wszystko jest pod kontrolą, więc możecie iść.-powiedziała do jouninów, przyglądającym się kłótni Uchiha i Hatake. Ci zmieszani opuścili mieszkanie w ciszy.-I wy...-zwróciła się do szarowłosego i czarnowłosego.-...mogliście najpierw dać mu dokończyć, a potem zacząć dyskusję? Straszycie go.

Czwórka dorosłych spojrzała na jedenastolatka, wydawał się skołowany. Oskarżającym tonem, Nohara zacytowała słowa, chłopca sprzed chwili.

-Ehehe....-zaczął Obito.-Wybacz Naruto....

-Powinniśmy dać ci dokończyć...-stwierdził zamaskowany.

-Ale teraz mogę przyjąć oskarżenie, że za dużo spędza ze mną czasu-zaśmiał się Obito, za co otrzymał cios w głowę.

-Dobrze skoro to mamy już za sobą...-westchnęła Kushina.-Rin, czy mogłabyś zaleczyć ranę, Minato?

Dziewczyna podeszła do Hokage, ale ten ją powstrzymał.

-Naruto, mówiłeś, że całkiem dobrze radzisz sobie z medycznymi jutsu...mógłbyś mi je pokazać?-zapytał. Ani trochę nie bał się konsekwencji. Dzieciak, może mieć potencjał jeśli chodzi jutsu medyczne! W końcu powiedział, że wychodzi mu to całkiem dobrze. Poza tym wiedział, że jeśli jego była uczennica, zauważy jakiekolwiek niedociągnięcia, to od razu je poprawi.

Dzieciak niepewnie podszedł i ponownie położył dłoń, na boku mężczyzny. Spod jego palców wydobyło się delikatne złote światło. Blondyn poczuł chód, a następnie ulgę. Po kilku chwilach, rana była całkowicie zasklepiona. 

Zacznijmy od nowaWhere stories live. Discover now