Rozdział 56

1.9K 179 52
                                    

Drużyna ósma i siódma, stały przed pokojem Hokage. Jounini bardzo chcieli porozmawiać ze swoim byłym mistrzem, jednocześnie bali się mu powiedzieć, jak bardzo spartolili tą misję. Jednak w przeciwieństwie do nich genini byli bardzo podekscytowani. Ich pierwsza misja poza wioską okazała się wspaniałą przygodą, a przynajmniej tak sądzili, chociaż to Naruto cieszył się najbardziej, nie mógł się doczekać spotkania z rodzicami. Uśmiech nie schodził mu z ust odkąd przekroczyli bramę Wioski. 

-Wejść!-usłyszeli polecenie, zza drzwi.

Gdy tylko zamaskowany postawił stopę w biurze Kage. Tuż przed nim zjawiła się Kushina. Złapała w uścisk chłopca i praktycznie poderwała go z ziemi.

-M..m....mamo....dusisz....

Kobieta puściła go i pozwoliła dołączyć do drużyny. Obito wziął oddech i zaczął relacjonować całą misję, skrupulatnie omijając wiele szczegółów, Hyoketsugan, wyprawę chłopca na most, jego atak na niego, koszmary, które męczyły Naruto oraz leczenie go po walce z towarzyszami Zabuzy. Chłopiec wiedział, że ominął to z powodu geninów... nie był głupi.

"Gdy tylko wyjdziemy, opowiedzą wszystko....a tata i mama...czy mnie znienawidzą? Przecież przynoszę zawsze złe wieści....albo tak jak Obito stwierdzą, że jestem szpiegiem Orochimaru.....szczerze właśnie tak to wygląda....."

Gdy tylko Uchiha skończył, dzieciaki mogły już iść do domów. Kushina wraz z Naruto również pozostawili jouninów, przywódcę Wioski raz Shikaku samych.

Starzy przyjaciele odczekali chwilę w ciszy, aż w końcu chakry ich uczniów zniknęły z budynku.

-Cóż....jest wiele rzeczy, których się dowiedzieliśmy-zaczął Kakashi.

-Ale....niestety dają one więcej pytań niż odpowiedzi...-mruknęła Rin.

-Co macie na myśli?-zdziwił się blondyn.

-Może zacznę od tego co stało się zaraz gdy wysłałem list....Wspomnienia Naruto mocno zasłaniają mu rzeczywistość. Miał koszmary, tamtej nocy gdy pisałem o pomoc, więc chciałem go obudzić, on jednak wziął mnie za wroga i zaatakował. Bał się mnie i nie pozwolił mi się do niego zbliżyć, po czym wyrzucił mnie z pokoju.

-Tak...druga sprawa, to ta, że cały ten Hyoketsugan...sprawia, że twój syn cierpi-mruknął Kakashi.- To przez niego on "zachorował". Myślimy, że im trudniejsze rany do zaleczenia, tym większa cena za uleczenie.

-Czyli...

-To nie wszystko!-powiedział Obito.- W nocy przed atakiem Zabuzy, Naruto uciekł z domu zleceniodawcy i rozłożył notki wybuchowe na całym moście. Przyłapałem go na tym i wziąłem za zdrajcę...myślałem, że chciał wysadzić nas, gdy tylko staniemy na moście, ale okazało się, że były to tylko straszaki, a on sam przewidział atak Momociego...

-Nie dość tego, to jeszcze na moście odniósł poważne rany i nie chciał pozwolić nam go uleczyć, ale zdołaliśmy go przekonać...-Rin zastopowała.-...cóż na jego ciele są dziwne plamy na skórze. Wyglądają odrobinę jak siniaki, ale nimi nie są. Nie potrafię ich wyleczyć, niestety.

-Jest...-zaczął Obito.

-Jeszcze coś?-zapytał się Shikaku, który wyglądał na zarzuconego informacjami, mimo to trzymał jak zwykle kamienną twarz.

Minato wyglądał na zamyślonego. Cień opadł mu na oczy, zasłaniając spojrzenie. Nie wiedział co czuć. Musiał na spokojnie przetrawić wszystkie słowa, a okazuje się, że to nie koniec.

-Próbowałem, z nim rozmawiać....-mruknął Obito, czując jak bardzo napięta jest atmosfera.- On...on jest świadomy, że potrafi manipulować ludźmi, tak jakby wie co czujemy i co chcemy słyszeć...Zawsze wie co powiedzieć, nawet Zabuzie przegadał do rozsądku...-spojrzał w twarz senseia.-Powiedział, że...że potrafił nakłonić innych do zaufania mu, że obiecał komuś pomoc... nie wiem jak to powiedzieć...ale najwyraźniej ta osoba lub te osoby nie żyją. Według niego z tego powodu...

Cisza zapadła. Hokage siedział z założonymi rękami, zagubiony we własnych myślach. 

-Hokage-sama, przepraszam, ale mam zamiar zejść z oficjalnej rozmowy-mruknął Nara. Spojrzał na przyjaciela.- Minato, jeśli teraz zaczniesz zbyt wszystko roztrząsać, zakopiesz się pod gruzami. Wiedzieliśmy od samego początku, że Naruto ma sporo brudów i niedokończonych spraw. A ta misja...to że powiedział, Obito o swoim darze przekonywania...on chce nam zaufać, chce się otworzyć. Nie wierzę, że jest szpiegiem. Miał zbyt wiele okazji by cię zabić, gdyby to była jego misja nie robiłby wokół siebie takiego zamieszania. On potrzebuje waszej opieki....twojej i Kushiny. Pokaż mu jak powinna wyglądać rodzina, daj mu siłę by wyznać całą prawdę! Nie miał nikogo przez lata...

-Shikaku...-Namikaze mruknął pod nosem.- Wiem, o tym...nigdy nie brałem i nie będę brał pod uwagę jego zdrady. Tylko....ja i Kushina nigdy nie byliśmy rodzicami...jak mamy niby pokazać mu czym ona jest?....Ostatnio okazało się, że za wiele na niego naciskamy. Powiedział, że wygląda to jak życie w ANBU...

-CO!?-krzyknął Obito.

-Dzień w dzień, męczyliśmy go treningami, medic jutsu, kenjutsu, fuinjutsu i taijutsu ze mną....miał czas jedynie na spanie i jedzenie. Oderwaliśmy go od drużyny. Zajęliśmy cały czas treningami...My się nie nadajemy na rodziców...

Wtedy Shikaku uderzył w głowę blondyna.

-Wziąłeś go pod swój dach! Przekonałeś że nie jesteś potworem! Adoptowałeś i dałeś swój czas! To nic złego, że chcecie z nim trenować! To nic złego, że czasami przesadzacie, ale... to że powiedział wam co czuje...nie uważasz, że to wyraźny postęp? Róbcie dalej to co robicie, w końcu przełamie się....

"Przełamie się....w sumie....to jest jeszcze jedna sprawa o której nie powiedziałem Hokage" Pomyślał Obito.

-Sensei....jest coś jeszcze...-wszyscy spojrzeli na niego.-Naruto...cóż....ma bardzo wybuchowy charakter....-zaśmiał się Uchiha.

-Hę?-zapytał sie Kakashi.

-Cóż, gdy spotkaliśmy Demonicznych Braci, zraniłem się przez przypadek w dłoń....heh.....Naruto zwyzywał mnie za to i pobił patykiem....wyglądał wtedy jak Kushina-san gdy jest wściekła...oraz gdy zostałem ranny w walce z Zabuzą uleczył mnie a potem w domu zleceniodawcy stłukł mnie chochlą, za to...

Wszyscy spojrzeli na Uchihę.

-Wybacz Obito....-zaczął Namikaze.-Ale nie uwierzę ci, że mój synek cię pobił.

***********************************

#Edit- Shikamaru-Shikaku

Zacznijmy od nowaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora