Wielki miecz przeciął powietrze tuż nad głowami geninów. Naruto wyczuwając wroga umyślnie podciął nogi towarzyszom i Tazunie. Ci upadli na ziemię. Nie spodziewali się ataku ze strony Uzumakiego, ale czy chłopiec nie pokazał już wystarczająco, że jest pełen niespodzianek?
Nie zdążyli nawet pisnąć, gdy oręż wbił się w pobliskie drzewo. Genini szybko podnieśli głowy, chcąc się dowiedzieć co prawie zdekapitalizowało ich i kto stoi za atakiem. Yamanaka i Hyuga zaczęli taksować spojrzeniem całe otoczenie, w przeciwieństwie do Naruto, który patrzył tylko na miecz. Obito stanął tuż przed nim i wyciągnął rękę w bok, każąc zostać na miejscu.
-Ah...Cóż za zaszczyt mnie spotkał-usłyszeli głos, a potem właściciel stanął na mieczu. - Sama Zjawa Kraju Ognia, zaszczyciła te skromne progi.
-A ty jesteś Zabuza Momochi, Demon Ukrytej Mgły...-warknął w jego stronę Obito, jakby imię przeciwnika było niewybrednym przekleństwem.
-Widzę, że brak ci twojej prawej ręki, Hatake Kakashiego i do tego wziąłeś pod opiekę dzieci, jakież smutne. Aż tak bardzo się stoczyłeś?
-To samo można powiedzieć o tobie-powiedział Naruto.
Cała jego drużyna spojrzała na niego.
"Co z nim nie tak?" Zaczęli się zastanawiać.
-Hę?!-zapytał przeciwnik.
Jednak Naruto się nie odezwał drugi raz. Przeciwnik spojrzał na chłopca spod przymrużonych powiek.
"Sensor i to silny....jest ogromnym problem. Wybacz dzieciaku, ale musisz umrzeć..." Powiedział do siebie Szermierz Mgły.
Zabuza nagle zjawił się za chłopcem i chciał wymierzyć cios mieczem, by zabić zamaskowanego. Jednak tuż przednim, zjawił się Obito i zablokował cios wroga.
-Wybacz, ale ten bachor jest pod moją opieką-warknął i odepchnął napastnika na kilka dobrych metrów. Uchiha stanął przed chłopcem i popchnął go w tył.-Wycofaj się.
Naruto z ociąganiem odszedł odrobinę w tył. Obito nie miał zamiaru przebierać w środkach. Skoro Naru, najwyraźniej wyczuł drugiego przeciwnika, nie mógł sobie pozwolić na obijanie, aktywował swojego sharingana. Wyciągnął kunai i ustawił się w stronę Momochiego. Genini w tym czasie również wyciągnęli broń i ustawili się jako ochrona Tazuny.
Walka rozpoczęła się w ciszy. Mgła zaczęła gęstnieć i pokrywać polanę oraz pobliskie jezioro. Właśnie przez to, uczniowie nie byli w stanie zobaczyć swojego mistrza. Nie dało się zobaczyć nawet własnego nosa. Zamaskowany jednak nie skupiał się na wzroku, a na punktach chakry. Jako sensor mógł zobaczyć, że jeszcze ani jeden ani drugi nie ruszył do ataku. Jednak równie dobrze wyczuł jak jego towarzysz odblokował byakugana i również wpatrywał się w pole walki.
Nagle shinobi wystrzelili przed siebie. Szczęk metalu zadźwięczał w uszach geninom. Tylko Uzumaki i Hyuga byli w stanie śledzić walkę, jednak Kotaro myśląc, że jest jedyny poczuł pychę przez swoją linię krwi.
-Jak chcecie to mogę wam zacząć opisać walkę-powiedział wyniośle.
-Lepiej skup się na niej...nigdy nie wiadomo, kiedy wróg zmieni cel-mruknął Inoi.
Długowłosy prychnął w jego stronę, ale nie sprzeciwił się. W tym czasie Namikaze uważnie obserwował przeciwnika czającego się w zaroślach. Bardzo dobrze maskował swoją obecność, ale przez to stał się pustą plamą w obrazie chakry otaczającej zebranych. Chłopiec wyczuł specyficzną chakrę.
"Ma kekkei genkai"
Odwrócił od niego wzrok i zaczął chłonąć walkę, jednocześnie cały czas pamiętając o przeciwniku w ukryciu.
Obito odbił miecz przeciwnika. Broń oponenta świsnęła mu nad głową. Wymierzył uderzenie w bok. Unik. Wymierzył uderzenie w w brzuch. Unik. W końcu walka zamieniła się w taniec, w którym Zabuza powoli wycofywał się w stronę wody. Natomiast Uchiha z całych sił próbował trafić mężczyznę. W końcu szermierz wystrzelił w powietrze i stanął na tafli wody. Nie wiele myśląc czarnowłosy dołączył do niego.
-Dlaczego próbujesz zabić człowieka, który chce pomóc w biedzie Krajowi Fal. Ludzie umierają tu z głodu, chorób i nędzy, a ty wziąłeś sobie taką pracę?-zapytał jednooki.
-Shinobi nie ma moralności. Musi zabijać by przeżyć, zabijać by wykonać zadanie, zabijać by otrzymać wypłatę....Słyszałem, że mimo iż masz rangę jounina nadal nie zrozumiałeś podstawowego prawa ninja...zabij, albo daj się zabić.
Demon wyskoczył w przód i złożył pieczęć. Z wody utworzyły się dwa klony. Rzuciły się na ninja z Konoha i zaczęły z nim walczyć. W tym czasie Zabuza zaczął składać pieczęcie.
-Suiryudan no jutsu!-krzyknął mężczyzna z wielkim mieczem.
Woda zaczęła się burzyć, aż nagle spod powierzchni wody wychynął ogromny wodny smok. Spojrzał on swoimi ślepiami na przeciwnego jounina i zaryczał by po chwili połknąć Uchiha. Momochi złożył dwie pieczęcie i jego przeciwnik nagle znalazł się tuż obok niego w więzieniu z wody.
-Myślałem, że będziesz lepszym wyzwaniem-mruknął ninja Ukrytej Mgły.
Po drugiej stronie wody Kotaro wciągnął głośno powietrze do płuc.
"Czy my jesteśmy....straceni?" Pomyślał. Lekko pochylił głowę w dół i zagryzł wargi, czując jak pewność siebie ulega strachowi przed śmiercią.
Jednak Namikaze zareagował inaczej. Nadal stał spokojnie. Nie odezwał się jednak czuć było od niego prawie beztroskę. Nagle dzieciaki poczuły obecność za sobą, a następnie mocne uderzenie w ramiona, zaraz potem staruszek i Inoi również poczuli dotyk.
Odwrócili się i zobaczyli spokojnego uśmiechniętego Obito, jego uśmiech był radosny i jednocześnie kojący. Zaskoczeni spojrzeli w stronę Momochiego, teraz zobaczyli jak mężczyzna trzyma puste wodne więzienie i gada sam do siebie.
-G-genjutsu?-zapytał Yamanaka.
-Hmm...-potwierdził mistrz.-Ogłuszę go i zawiadomię Wioskę o naszej samowolce.
Czarnowłosy spojrzał na Naruto.
"Twoi rodzice, Kakashi i Rin mnie za to zabiją, jak wrócimy..."

YOU ARE READING
Zacznijmy od nowa
Short StoryKilka godzin temu czekała na swojego męża z zawiniątkiem w rękach, chciała wraz ze swoim mężem nadać imię swojemu malutkiemu synowi. Teraz jednak stała nad jego małym ciałem, które wyglądało jak rozszarpane od środka... -Dlaczego?!-powiedziała do si...