Minęły trzy tygodnie od pierwszego wspólnego treningu Naruto z innymi geninami. Zawsze kończyło się to tak samo...wszyscy szli odprowadzić Sakurę do domu, gdy nagle Taro wtrącał się i rozbijał paczkę przyjaciół, a przynajmniej działo się tak przez pierwszy tydzień. Potem zaczęły się dziać nie zbyt przyjemne rzeczy. Sachiko zaczęła opuszczać treningi i...niestety nie tylko. Sasuke zwierzył się Inoiemu oraz Namikaze, że jego siostra zaczęła wychodzić wcześnie rano i późno wracać. Bąknął również o kłótniach jej rodziców i jej. Oraz o niezbyt przyjemnych zapachu dymu na siostrze.
-Ugh...a to wszystko przez tego durnego Taro!
-Nie możesz jej powiedzieć, że dzieje się źle?-zapytał blondyn.
-No próbowałem, nie słucha mnie, ani Itachiego, Shisuia czy Eiko. Dodatkowo cały czas muszę kryć jej ciuchy, bo jadą papierosami! Rozumiecie, że JA, muszę kryć JĄ? Jak tak dalej pójdzie to zacznie chodzić w mini spódniczkach, a wtedy mam to gdzieś! Niech sobie radzi sama!
-Może powinieneś już ją zostawić...-mruknął Naruto.-Im szybciej rodzice odkryją to, tym szybciej może ją to naprostuje?
-Eh...ty nie wiesz jak działa rodzeństwo co nie?-zapytał się Uchiha.-Widzisz my, rodzeństwo, zrobimy wszystko, by drugiego kryć, by było mu lepiej...jej łzy są moją ujmą, bo nie ochroniłem jej wystarczająco dobrze....nawet przed własnymi rodzicami. Ja sam chcę jej pomóc, dopóki mogę...jest moją rodziną.
-Cóż....nadal nie rozumiem. Jeśli możesz jej oszczędzić upadku z budynku zrzucając ją ze schodka myślę, że zrobiłbyś to. Lepiej niech od razu się otrząśnie.
-Nie....sam oszczędzę jej obu upadków.
Uzumaki nadal czuł się nieprzekonany. Jednak nie odezwał się więcej. Czekał na kolejne polecenie od strony mistrzów.
Dzień minął im szybko i kolejny raz został wybrany jako baran dla Sakury. Lekko go to denerwowało. Wiedział, że dziewczyna ma siłę by dalej iść, a mimo to wykorzystywało go jako konia. Reszta rozniosła się do domów. Wydawać się mogło, że to właśnie Sachiko jest spoiwem tej grupki, a bez niej wydawało się jakoś pusto, przez co nikt nie chciał ponownie się odprowadzać. Odniósł różową do domu i powolnym krokiem wszedł w boczną uliczkę.
Nagle wyczuł parę ulic dalej chakrę księżniczki Uchiha. Westchnął i mimowolnie poszedł w kierunku dziewczyny. Nie wiedział co chce osiągnąć, ale czuł wyraźną potrzebę pójścia tam. Nim wszedł do uliczki rozejrzał się. Była to jedna z biedniejszych dzielnic. Niektóre domy miały deski powbijane we framugi okien i drzwi. Butelki walały się po drodze, a co pięć metrów stała kolejna piwiarnia lub "karczma". Wyglądało to trochę tak jakby, chłopiec cofnął się o dwie dekady wstecz.
Zajrzał w uliczkę, w której stać miała Sachiko. Jednak gdy tylko ją zobaczył zagryzł usta. Dziewczyna trzymała się swojego chłopaka, który wraz z paczką trzymał szklane butelki sake. Czarnowłosa wyglądała blado, jakby miała zwymiotować, ale nie rezygnowała z palenia. Namikaze, jednak najbardziej wystraszył się tego co wystawało z jej kieszeni. Przyjrzał się wyraźniej palącej ninja i zobaczył coś co sprawiło, że krew w nim zawrzała.
Dziewczyna nie paliła papierosów, a raczej coś na wzór narkotyku. Chłopak dobrze znał to. Orochimaru często używał tego ścierwa by "znieczulić" go i jego przyjaciół bez "zabawą". Chłopak wyszedł na środek zaułka i patrzył na ten obraz nędzy i rozpaczy.
Wtem Taro odwrócił się w jego stronę i wysłał mu uśmiech.
-Ooo...też chcesz do nas dołączyć?-zaśmiał się.
-Szybko upadniesz...-powiedział Naruto.-Upadniesz i oni nie podadzą ci dłoni. Zostawiłaś nas dla narkotyku...nisko cenisz sobie przyjaciół.
Chłopak wyszedł nie oglądając się za siebie. Był...zawiedziony.
"Jak? Dlaczego, ludzie robią sobie krzywdę mając wybór? Czemu wybrała coś ewidentnie złego?"
Złość opanowała jego ciało. Jednak jednocześnie wiedział co trzeba zrobić by otrzeźwić tą dziewczynę.
-Trzeba zrzucić ją z dachu, zanim wejdzie na górę-powiedział sam do siebie.
Nie wiedział co do końca zrobić, ale wiedział kogo się porazić. Czym prędzej pobiegł w stronę domu. Gdy tylko tam dotarł, zastał już swoich rodziców.
-Spóźniłeś się!-krzyknęła Kushina, ale gdy tylko spojrzała na syna, spoważniała.-Co się stało?
-Czy...czy mogę was poprosić o radę?-zapytał trochę niepewnie.
-Oczywiście!-powiedziała czerwonowłosa.
Jej mąż spojrzał w lekkiej obawie na syna. Wiedział, że święci się coś nie dobrego. Dlatego podszedł do Naruto.
-Nam możesz zaufać. Powiedz...o co chodzi?
-Bardzo źle dzieje się z Sachiko-mruknął lekko spuszczając głowę.
-Naru, nie rozumiem. Co się dzieje, z Sachiko?-zapytała Kushina.
-Ona...wpadła w złe towarzystwo....tak mi się wydaje. Nie przychodzi na treningi....i jest jeszcze kilka rzeczy...Nie wiem jak jej pomóc.
-A co na to jej rodzice? Sasuke?
-Sasuke, powiedział że jest jej bratem, a rodzeństwo trzyma swoją stronę mimo błędów drugiego.
-To głupie!-powiedziała czerwonowłosa.-Pójdę porozmawiać z Mikoto! Nie wiem, co zrobiła twoja przyjaciółka, ale kłamstwo.... tego nie można tak po prostu zostawić, bo kiedyś spadnie to jak lawina i pogrzebie nie tylko ją, ale i jej całą rodzinę w niedoli.
-Masz racje...porozmawiam z Fugaku i Kakashim-mruknął Minato.-Szczerze nie ma po co tego przedłużać. Naruto wybacz, ale czy moglibyśmy dzisiaj odpuścić trening i zająć się sprawą Sachiko? Jest córką głowy klanu Uchiha, jeśli Rada wygrzebie jakieś brudy to będzie mogła pożegnać się z karierą ninja.
Chłopiec kiwnął głową na zgodę, chociaż był pewny że teraz będzie o wiele ciężej. Wszyscy będą chcieli wytłumaczenia, a on nie wiedział czy będzie w stanie powiedzieć wszystko na głos.
Minato wezwał do siebie kilku ANBU.
-Wezwijcie Itachiego, Fugaku, Mikoto oraz Kakashiego. Mają się tu zjawić jak najszybciej!
-Tak jest!

YOU ARE READING
Zacznijmy od nowa
Short StoryKilka godzin temu czekała na swojego męża z zawiniątkiem w rękach, chciała wraz ze swoim mężem nadać imię swojemu malutkiemu synowi. Teraz jednak stała nad jego małym ciałem, które wyglądało jak rozszarpane od środka... -Dlaczego?!-powiedziała do si...