Rozdział 38

2K 175 29
                                    

Naruto wyprostował plecy i opuścił ramiona. Nie mógł rozluźnić się, mimo że niby miało mu to pomóc w wydawaniu ciosów. Jego ojciec miał teraz o wiele więcej na głowie, z niewiadomych mu powodów, więc trening z nim odpadał. Zamiast tego skupił się na fuinjutsu i o dziwo kenjutsu. Jego mama przed utraceniem chakry, była sławną Krwawą Habanero. Może i Minato przewyższał ją w ninjutsu i taijutsu,jednak kenjutsu i fuinjutsu zdecydowanie miała lepiej opanowane.

-Ehh...Naru, wyżej kissaki i niżej tsuka. Celuj w krtań lub między oczy. Dzięki temu przeciwnik,będzie miał problem z ocenieniem długości ostrza.

Kobieta spojrzała na postawę syna i narysowała kolejną pionową kreskę na ziemi.

-Balans na nogach. Lekko ugięta lewa i w odstępie od siebie.

Podeszła do chłopca, który od godziny ćwiczy postawę. Szturchnęła go w ramię, przez co zachwiał się.

-Widzisz? Zły balans. Jeszcze raz.Plecy, ramiona, miecz i nogi.

Dopiero po trzech godzinach jego matka była zadowolona z syna.

-Hmm...-kiwnęła głową.- Masz,aktualnie tysiąc czterysta ćwiczeń do wykonania.

-C-co?-zapytał dzieciak.

-Każda wskazówka i upomnienie, plus dziesięć ćwiczeń. Aktualnie musisz wykonać tyle i możesz wrócić do domu-uśmiechnęła się słodko do syna.

-T-to znaczy?

-Jedna pompka to jedno ćwiczenie tak dla przykładu...a teraz ....Nie obijaj się i do roboty!-krzyknęła strasząc chłopca.

Gdy skończyli, dzieciak słaniał się na nogach, a słońce chyliło się ku zachodowi. Wraz z mamą powolnym krokiem szli w stronę domu.

„Chyba odrobinę przesadziłam."Pomyślała kobieta widząc zmęczonego dzieciaka.Gdy tylko weszli do mieszkania. Zobaczyli Hokage w kuchni...a raczej coś co kiedyś nią było. Włosy i twarz blondyna zasłaniała sadza, a ściana wraz z kuchenką, była rozwalona i aktualnie pokazywała piękny widok na twarze wyryte w skale.

Czerwonowłosa wchodząc zamrugała, na ten widok. Naruto też wydawał się oszołomiony. Jego zmęczenie zostało zastąpione zdziwieniem.

-MINATO!!!

Cała wioska usłyszała wrzask Kushiny oraz potężne łupnięcie patelni.

-Auć-mruknął białowłosy Sannin delektujący się sake ze starą przyjaciółką, kilka przecznic dalej.

-Pff...ich problem-mruknęła już mocno upojona Tsunade.

-Przydałoby się może odwiedzić jutro tą trójkę...-mruknął sam do siebie Ropuszy Mędrzec.

-Przymknij się stary zboku-warknęła Senju.-A ty barman! Podaj mi kolejną butelkę!

***

Naruto poszedł do swojego pokoju dobre kilka godzin temu. Nie mógł zasnąć. Kręcił się w łóżku i co jakiś czas rozglądał się po pokoju. Czuł się dziwnie przerażony. Miał w sobie irracjonalny lęk. Gdy tylko kładł głowę na poduszkę widział cienie....ich cienie. Zrywał się wtedy i wypatrywał, martwych ciał, przyjaciół, Orochimaru i Danzo. Nic nie dawała mu świadomość bycia w Wiosce, poza ich zasięgiem, z dala od Aniołów. Przetarł zapłakane oczy i zmusił się do zamknięcia ich i położenia. Jednak jeśli nie wzrok to strach płatał mu „figle". Słyszał te krzyki...dzieci, westchnienia ulgi, gdy były brane w objęcia śmierci. Nagle wyczuł jakiś ruch.Zerwał się w łóżka i spojrzał w przestrzeń za oknem. Cień przesunął się wzdłuż jego parapetu. Zatrzymał się i spojrzał mu w twarz. Oczy intruza były koloru plastra miodu. Drapieżne i dzikie. Ta chwila, gdy jego serce się zatrzymało. Ta chwila, gdy panika opanowała jego ciało. Dopiero po kilku sekundach zdał sobie sprawę, że to jedynie wyrośnięty kot, zajrzał do niego. Mimo to łzy ponownie spłynęły mu po policzkach. Dzieciak odwrócił wzroki chwycił się za głowę by skryć ją między kolana. Drżał ze strachu.

Po kilku sekundach kociak zaczął miauczeć na zewnątrz, próbując zwrócić na siebie uwagę Naruto. Ten spojrzał na domagającego się atencji zwierzaka. Drżącymi dłońmi otworzył okno i wpuścił go. Czarny zwierz zeskoczył z parapetu na jego nogi i zaczął się łasić do klatki piersiowej chłopca. Ten powoli zaczął się uspokajać. Minuta po minucie, aż zmęczony natłokiem emocji położył się. Kot jeszcze chwilę przyglądał się mu. Jednak sam po nie długim czasie wskoczył na parapet i tam położył się, jakby pilnując chłopca.

Rano dzieciak obudził się wraz z pierwszymi promieniami słońca. Gdy rozejrzał się po pokoju,dojrzał otwarte okno i brak nocnego gościa. Westchnął lekko zasmucony tym odkryciem i zamknął okno. Wstał i od razu poszedł w stronę łazienki. Zamknął się w niej i wszedł pod prysznic. Gdy zmył z siebie trudną noc i słone łzy. Ubrał już uprany komplet i założył na ramię ochraniacz za znakiem liścia. Gdy wrócił do pokoju usiadł przy biurku i zaczął powoli czytać kolejny podręcznik o pieczęciach. Miał ich serdecznie dość, ale zabrał się za rysowanie według instrukcji i zaleceń, pieczęcie wzmacniające techniki siłowe to jakiś chory żart.

Zacznijmy od nowaWhere stories live. Discover now