Single mum, how're you doing out there?

1.6K 113 61
                                    

Wylądował na jej dachu dokładnie za kwadrans dwudziesta. Poprawił mały bukiet różowych różyczek i przeczesał szybko włosy, niepewien czy nie powinien był jednak ich uczesać. Niby to już nie ich pierwsza randka, ale dzisiaj mijało pół roku, odkąd zaczęli ze sobą chodzić.

Skrzypnęła otwierana klapa. Po chwili na taras wyszła Marinette. Zaparło mu dech w piersi, gdy ujrzał ją w czerwonej sukience i czarnej etoli. Włosy miała ułożone w eleganckie loki i upięte wysoko.

– Ślicznie wyglądasz – pochwalił zdławionym głosem. Wyciągnął w jej stronę bukiecik.

– Dziękuję – uśmiechnęła się do niego i cmoknęła go w policzek. – Poczekaj, włożę je do wazonu.

Gdy wyszła do niego ponownie, zachwycał się nią na nowo. Pozwolił, żeby go mocno objęła i odbił się kijem. Marinette pisnęła, jak tylko polecieli w powietrze. Umyślnie przechylił ich trochę, żeby zaczęli spadać w dół. Jego dziewczyna wrzasnęła, prawie go dusząc. Przyciągnął ją mocniej do siebie.

– Kocie, to nie jest śmieszne!

Zachichotał mimo to. Wylądował na dachu przylegającym do teatru. Ześlizgnął się z nią na ziemię po kiju jak po rurze strażackiej, widowiskowo ich przy tym obracając. Odstawił drżącą Marinette na ziemię. Już poprawiała fryzurę.

– I po co ja się czesałam?

– I tak wyglądasz ślicznie.

Ujął jej dłoń i poprowadził do wlewającego się przez drzwi teatru tłumu. Pochylił się do dziewczyny. Gdyby Biedronka wiedziała, chyba obdarłaby go ze skóry.

– Pamiętaj, dopóki nie zgasną światła, nie patrz w moją stronę.

– Nie będę, nie martw się.

Odetchnął głęboko. Wypowiedział pod nosem formułkę. Błysnęło światło i po chwili szedł u boku Marinette w swojej cywilnej formie. Plagg schował się pod jego marynarkę.

Zadrżała jej lekko ręka, kiedy złapał ją za nią. Mimo to patrzyła w przeciwną stronę. Korciło go, żeby poprosić, by się odwróciła. Chciał zobaczyć zdumienie na jej twarzy, a potem, oby, radość, jak rzuca mu się na szyję.

Podał bileterowi bilety na sztukę, na którą miał się wybrać z ojcem, ale któremu w ostatniej chwili coś wypadło. Nathalie po cichu dała mu oba bilety i mrugnęła porozumiewawczo. Nawet nie musiał kłopotać się zmyślaniem wymówki na urwanie się z zajęć chińskiego.

– Loża pierwsza, życzę państwu miłego seansu.

Marinette drgnęła.

– Błagam, powiedz, że te bilety nie kosztowały majątek – powiedziała pod nosem, idąc z nim po schodach.

– Nie martw się, nie zapłaciłem ani centa.

– I nie wykorzystałeś wpływów superbohatera?

– Nie, księżniczko.

Weszli na piętro do przeznaczonej dla nich loży. Zajęli miejsca na przedzie, bo cała i tak była zarezerwowana dla nich.

Marinette patrzyła wszędzie, byle nie na niego. Jej uwagę przykuwały zwłaszcza stroje kobiet na parterze. Widział, jak powstrzymywała się przed wyjęciem szkicownika.

– Mogłam włożyć jakąś lepszą suknię.

– Wyglądasz olśniewająco – zapewnił ją czule. Ujął jej dłoń i przysunął do swoich ust. – Jak ci minął dzień?

Westchnęła, patrząc na widoczność w dole. Pogładził kciukiem wierzch jej dłoni, już wiedząc, co ją dręczyło.

– Alya dostała się na program dla młodych dziennikarzy pod kierunkiem Oprah Winfrey. Przenosi się na ostatnią klasę do Stanów – powiedziała. – Cieszę się jej szczęściem, ale...

Otoczona ŚwiatłemWhere stories live. Discover now