Now she got a four-year-old

1.4K 103 13
                                    

Odebrałam Kat od Zoe i mała pojechała z moją mamą do piekarni razem z naszymi rzeczami. Jak tylko jej samochód zniknął mi z oczu, odwróciłam się i pomaszerowałam do hotelu krokiem tak bojowym, jakbym szła na podbój piekła. Lwica znów wyłoniła się z zarośli.

Windziarz na mój widok zgubił serdeczny uśmiech. Wcisnął moje piętro i pojechaliśmy w milczeniu. Zaciskałam pięści, mając ochotę rzucić się na Audrey.

Pięć. Cholernych. Lat.

Kiedy drzwi rozsunęły się, na korytarzu zastałam zmierzających na śniadanie Chloe i Lukę. Moja przyjaciółka trzymała swojego męża za ramię, chichocząc. Kiedy mnie zauważyła, uśmiechnęła się szeroko.

– No, no. Kogo my tu mamy? Dopiero wracasz od Adriena?

– Wiedziałaś o wszystkim? – zapytałam, wbijając w dłonie paznokcie. – Miałaś niezły ubaw, oglądając, jak płaszczę się do twojej matki?

Chloe puściła Lukę.

– O czym ty mówisz?

– Nie musisz udawać. Już o wszystkim wiem.

– Ale o czym, do cholery?

– Że twoja matka nie dopuszczała mnie do rodziców!

Chloe spojrzała na mnie z czystym zdumieniem. Przyjaźniłyśmy się pięć lat i bolało mnie, że nie wiedziałam czy udaje, czy nie. Czy przez cały czas udawała tylko naszą przyjaźń na polecenie mamy, żebym nie opuściła hotelu czy naprawdę mnie polubiła? Co było kłamstwem, a co nie?

– Ale przecież to twoi rodzice się do ciebie nie odzywali – przypomniała cicho.

– Właśnie rozmawiałam z mamą. Co sobotę dzwoni do twojej mamy. Od pięciu lat – powiedziałam, po czym głos mi zadrżał. – Bo podobno to ja nie chcę z nią rozmawiać.

Chloe przyłożyła dłoń do piersi, jakbym pchnęła ją nożem. Zadrżały jej usta. Rozejrzała się po korytarzu, po czym odwróciła się do Luki, który usiłował stopić się ze ścianą.

– Luka, pójdziesz sam na śniadanie? Dołączę do ciebie za... chwilę.

Luka popatrzył to na nią, to na mnie, nim rzucił ciche „jasne". Wszedł samotnie do windy. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Chloe wyrwał się szloch.

– Boże, powinnam była wiedzieć. Przepraszam, Marinette.

Cofnęłam się, myśląc, że chce mnie przeprosić, bo o wszystkim wiedziała. Wtedy jednak dodała:

– Usłyszałam jedną z jej rozmów z twoją mamą. Dosłyszałam, jak opowiadała, co u ciebie, i że Kat bardzo się podoba ten pluszak, co dostała na dzień dziecka. Jak mnie zobaczyła, to natychmiast się rozłączyła. Kiedy ją zapytałam z kim rozmawiała, powiedziała, że z twoją mamą. Że co jakiś czas dzwoni, tylko że ujęła to tak, jakby twoja mama robiła to bardzo rzadko, jak sobie akurat przypomni. Tylko ten pluszak nie dawał mi spokoju, bo przecież miał być od mojej mamy.

Pokiwałam głową. Chloe otarła łzy.

– No to zakradłam się na jej komputer któregoś razu – wyznała. – I sprawdziłam jej konta w bankach. Nie robiła żadnych zakupów ze sklepów z zabawkami, a nie chciało mi się wierzyć, że nagle zaczęła chodzić osobiście do sklepów i płacić gotówką. Zrozumiałam, że okłamała cię, ale nie rozumiałam dlaczego. I zbyłam to, jak cholerna, tępa kretynka.

Chloe wyrwał się gwałtowniejszy szloch. Podeszłam do niej i objęłam ją, zła na samą siebie. Wczoraj miała wesele, a ja z samego rana popsułam jej pierwsze wspólne śniadanie z Luką.

Otoczona ŚwiatłemWhere stories live. Discover now