I'm gonna give you all of my love

1.5K 88 25
                                    

Adrien oszczędził sobie nerwów i wolał nie wchodzić do kuchni. Wystarczyło już, że Sabine załamywała ręce, robiąc co kilka minut tak głośny lament, że nawet siedzący w ogrodzie Adrien z Feliksem ją słyszeli.

– Matko Boska, jajka też rozbili!

Feliks uśmiechnął się, odsłaniając zęby.

– Najlepsza antykoncepcja.

Adrien wzruszył ramionami. W tym momencie przez drzwi balkonowe wylecieli jego dwaj siedmioletni bliźniacy i ich kolega Tristan. Przecięli trawnik i podbiegli do leżącej na leżaku Kat. Jego najstarsza córka uniosła okulary przeciwsłoneczne.

– Zasłaniacie mi słońce.

– Kat, zasłoń nas kocem, jak wejdziemy pod leżak.

– Nie ma mowy.

– Chłopcy, wracać tu z tymi babeczkami!

– Kat! – syknął Hugo, obracając się na taras. – Prosimy!

Katherine wyciągnęła leniwie rękę.

– Danina. Trzy babeczki.

– Nie!

– Od jednej za każdego. Jak nie to sami się chowajcie przed babcią.

Chłopcy szybko wyłowili po jednej babeczce ze zrobionych z koszulek koszyków. Kat podciągnęła koc, żeby mogli wgramolić się pod mebel i nakryła ich z powrotem. Ułożyła sobie babeczki koło siebie i je też lekko nakryła. Może jednak nie była na diecie, jak ostatnio wmawiała rodzicom.

Kilka sekund później na taras wyszła Sabine ze ścierką w ręku. Adrien i Feliks za wszelką cenę usiłowali utrzymać pokerowe twarze, kiedy spojrzała na nich zagniewana.

– Byli tutaj ci nicponie?

– Ależ skąd – odpowiedzieli jednocześnie.

Sabine jeszcze bardziej zmarszczyła brwi. Obejrzała się na opalającą nastolatkę.

– Kat, moja kochana, widziałaś swoich braci?

– Nie, babciu – odpowiedziała, nawet nie unosząc głowy. – Ale jak ich znajdę, to dam znać.

Sabine wróciła się do domu. Chyba wszyscy w ogrodzie policzyli do pięciu, wstrzymując oddech. Kiedy nie pojawiła się ponownie, Kat dała znać chłopcom. Po kolei wypełzli z kryjówki, ochraniając cenne wypieki. Zaczęli się wracać do domu.

Adrien zlustrował ich pobrudzone koszulki i spodenki oraz czarne skarpetki, które rano były białe. Szczęście, że Marinette była w delegacji, a Alya miała odebrać Tristana dopiero późnym wieczorem.

Adrien odchrząknął. Hugo, Louis i Tristan zatrzymali się.

Wyciągnął w ich stronę pusty talerz.

– Haracz.

– Tato... – jęknął Louis.

– Bo powiemy babci.

Chłopcy niechętnie położyli na talerzu trzy babeczki. Tym sposobem zostały im tylko cztery. Pochłonęli je od razu w trzech gryzach. Tristan, który miał dwie, już chciał się zabrać za drugą, ale Hugo spróbował mu ją zabrać. Młody Lahiffe uniósł rękę poza jego zasięg. Był trochę wyższy, więc syn Adriena nie mógł jej dosięgnąć.

– Bez takich! – zaprotestował, kiedy Louis spróbował pomóc bratu. – Jest dwóch na jednego!

Louis prawie doskoczył do babeczki z czekoladą. Tristan odepchnął go i wpadł z powrotem do domu. Bliźniacy pognali za nim.

Otoczona ŚwiatłemWhere stories live. Discover now