[8]

1.9K 135 71
                                    

#Taehyung

Romantyzm jest na pewno. Ale czy istnieje aromantyzm?

Chyba nie, a przynajmniej według mnie, bo raczej każdy szuka kogoś dla siebie. W sensie drugiej połówki. Nawet jeśli jest to podświadome, to nie chcemy być sami i staramy się znaleźć chociaż - i jak to zazwyczaj bywa - jedną osobę, która nas dopełni.

Może to było to? Demiseksualizm. Uczucie pociągu seksualnego jedynie do obiektu westchnień. Trzeba kogoś kochać, żeby się tym kimś podniecić. Czyż nie?

A skoro aromantyzm, przynajmniej moim zdaniem, nie istnieje, to może w moim przypadku rozwiązaniem zagadki orientacji seksualnej był wlansie panseksualizm?

Ja pieprzę... dobrze że przynajmniej utożsamiam się z płcią męską, bo jakbym sobie zaraz wymyślił, że jestem tosterem to dopiero by ten jogin miał jebane urwanie głowy z moim przypadkiem.

- Ym, świetna zupa kochanie! - tato zaraz po tym jak przełknął kolejną porcję makaronu uśmiechnął się świetliście, spoglądając na mamę.

- Dodałam więcej curry niż zazwyczaj. - mama odpowiedziała niemal od razu, gestykulując jedną dłonią jakiś tylko sobie znany sygnał.

- Ah, to pewnie dlatego smakuje inaczej. O wiele intensywniej właśnie. Bardzo smaczna. - zaśmiał się jeszcze lekko, po czym spojrzał na mnie, puszczając mi oczko. W pierwszej chwili byłem trochę wytrącony z równowagi, ale zaraz po tym zrozumiałem, że od kilku minut nie zjadłem ani trochę, mieszając tylko w misce zarówno pałeczkami, jak i łyżką.

- Ouh... tak, tato ma rację. Mi też strasznie dobrze smakuje. - uśmiechnąłem się po kolei, najpierw do mamy, później do taty, na co oboje odpowiedzieli mi tym samym.

Przez jakiś moment znowu było cicho, ale moje myśli nie powracały już do wiadomego tematu, kiedy zacząłem konsumować posiłek razem z rodziną. Szczególnie że od zastanowień odwiódł mnie dodatkowo głos mamy, który na nowo rozbrzmiał w jadalni.

- Taehyungie, słonko, jutro znowu masz wizytę u doktora Kima, prawda? - no tak, kolejna godzina spędzona w tym jakże przyjemnym gabinecie chińskiego mnicha zakonu czerwonego smoka. Już się nie mogę doczekać, mm.

- Ah, tak, faktycznie mamuś. Dzięki za przypomnienie. - odparłem miło. Ta, dzięki za przypomnienie. Mamo.

- Słuchajcie, to może wybierzemy się później na obiad w mieście? Naprzeciwko jest ponoć świetna francuska restauracja! - tato pokiwał głową entuzjastycznie, przyznając mamie rację co do pomysłu, a zaraz później ich oczy powędrowały znów na mnie. - Chciałbyś Taehyungie?

- Em... jasne mamuś, czemu nie. - zgodziłem się, próbując w zupie dostrzec jakieś plasterki grzybów, które i tak już pewnie wyjadłem.

Później mama się ucieszyła, coś tam dodając, że super będzie spędzić miło czas ze swoimi mężczyznami, tato odparł, że zgadza się i fajnie, że wyjdziemy gdzieś rodziną, a ja tylko przytaknąłem, myśląc już tylko co też 'doktor Kim' będzie miał w zanadrzu tym razem.



#Namjoon

Wkuwanie formułek jednych bardzo męczy i jest to oczywiście coś, z czego ja sobie świetnie zdaję sprawę. Są ludzie, którzy wolą zwyczajnie przyjść na wykład, zobaczyć, co mają zobaczyć i wyjść. Tutaj oczywiście nawiazując do ścisłowców, którzy raz zobaczą jak coś zrobić i później będą umieli to powtórzyć w różnych przykładach. Niestety no prawo tak nie działało, bo są rzeczy, które trzeba sobie zwyczajnie wyryć w pamięci i tyle.

Ja jednak należałem do osób lubiących naukę. Siedzenie przy książkach, nawet godzinami czasem, sprawiało mi jakiś rodzaj radości, o ile nie musiałem uczyć się matmy. Tutaj pies był pogrzebany, bo potrafiłem robić zadania z jednego działu przez kilka dni, ucząc się tego, byle tylko dobrze zaliczyć, a następnego dnia już zapominałem i to bynajmniej nie z mojej winy. Widocznie mój mózg uznawał, że: 'na chuj ci to' i wyrzucał zbędne według niego dane.

mac 'n' cheese                                        [kth x pjm]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz