Matka i Córka

236 12 13
                                    

Co. Się. Właśnie. Działo?! Czy ja prawie pocałowałam Izariego? Co się ze mną dzieje? Co to za dziwne uczucie? Dlaczego serce mi tak szybko bije? DLACZEGO NADAL MAM OCHOTĘ GO POCAŁOWAĆ?!!! 

Kathari: Co tu się stało? 

Leyon: Chyba przyszliśmy w złym momencie... To się stało... 

Odpowiedział spoglądając na nią. Właściwie to... Kiedy oni tu przyszli? No halo! Odpowie mi ktoś na te wszystkie pytania które kotłują mi się w głowie?! 

Lorren: Czyżby moja córeczka prawie straciła swój pierwszy pocałunek? 

Zapytała z tym swoim dziwnym, podejrzanym uśmieszkiem na co wszyscy na nią spojrzeli. Dlaczego ona musi mnie aż tak zawstydzać? Za jakie grzechy mam taką matkę? Tata na nas spojrzał ale głównie patrzył na Izariego. 

Mekkior: Izari... Powiedziałeś jej, że jesteś jej Dasate? 

Wzdrygnął się na pytanie mojego ojca. Wszyscy spojrzeli na tatę zaskoczeni. Wszyscy poza mną. Patrzyłam w przestrzeń i paliłam się ze wstydu. I to dosłownie. Policzki i nos mnie tak piekły jakby mi ktoś przywalił patelnią ściągniętą prosto z ognia. Izari nie odpowiadał na co tata westchnął. 

Mekkior: Czyli nie... De.. 

Zamilkł gdy na mnie spojrzał. Zresztą nie tylko on. A dlaczego? Może dlatego, że teraz dosłownie kolor mojej twarzy można porównać do jebanego buraka? Albo pomidora... 

Lorren: Della? 

Kathari: Wszystko dobrze? 

Próbowałam coś powiedzieć no ale... Tak jakby mi to nie wychodziło. A raczej nic mi nie przechodziło przez gardło. 

Izari: Della? 

Podniósł rękę i dotknął palcem wskazującym mojego policzka. Tak trochę zamarłam przez tą sytuację dlatego gdy to zrobił... Wystraszył mnie i wydarłam się na całe gardło. Szybko zabrał rękę zaskoczony. Mama westchnęła a tata, ciocia i wujek aż podskoczyli. 

Mekkior: Della? 

Kathari: Uszy mnie bolą... 

Leyon: Bębenki mi chyba pękły... 

Lorren: To tylko szok... 

Della: M.. Mmm.. M.. Mnie... 

Zaczęłam bełkotać. 

Della: MNIE TUTAJ NIE BYŁO!! 

To co właśnie zrobiłam można bardzo łatwo wyjaśnić jednym słowem. Zwiałam. Tak, właśnie uciekłam od zbyt niezręcznej sytuacji. Podleciałam do schodów i szybko z nich zbiegłam prawie się przy tym zabijając. 

Pov. Lorren

Della uciekła. Może i jest silna ale gdy robi się naprawdę dla niej ciężko lub nie jest w stanie wytrzymać w jakiejś sytuacji to poprostu ucieka. Zawsze tak było. Spojrzałam na Mekkiora. Był skołowany. Ale nie on jedyny. 

Lorren: Sytuacja która miała tu przed chwilą miejsce była dla Delli zbyt ciężka... 

Zaczęłam tłumaczyć jej zachowanie. 

Mekkior: Jak to za ciężka? 

Lorren: Gdy sytuacja jest dla Delli zbyt stresująca... Nie potrafi sobie z nią poradzić... I jedyne co jest w stanie wtedy zrobić to uciec jak najdalej... 

Podeszłam do wyrwy w ścianie i zobaczyłam moją córeczkę. Wszędzie rozpoznam jej czarne włosy. Biegała w ogrodzie. 

Lorren: Zawsze tak było... Gdy raz nie uciekła... Wpadła w szał... I straciła nad sobą kontrolę... 

Królestwo ciemnościWhere stories live. Discover now