8

96 4 2
                                    

Odsuwam się od Harry'ego tylko po to żeby mocniej do niego przywrzeć. To jest najlepszy pocałunek mojego życia. Czuję jakbym czekała na niego całe życie, a każdy wcześniejszy był tylko przedsmakiem tego co mnie czeka z Harrym. Wplatam dłoń w jego włosy. Nic oprócz jego ust się teraz dla mnie nie liczy. W końcu odrywamy się od siebie. Harry opiera czoło o moje i czuję jak głaszcze mnie po policzku.

- Zaufasz mi? - Pyta będąc oko w oko ze mną. Poważnieję i odsuwam się od niego. Moje włosy są w nieładzie i jestem zarumieniona po pocałunku. Oddycham szybko. Nie wiem jak mogłam tak szybko pozbyć się wszystkich wątpliwości. Patrzę na Harry'ego i mam ochotę ponownie go pocałować, ale muszę się powstrzymać. Zachowałam się jak zakochana gówniara. 

- Harry, nie wiem czy to wszystko... - głos mi się załamuje i bezradnie unoszę ręce. - Nie wiem czy to ma sens. W ogóle mnie nie znasz. Nie powinnam ci pozwalać tak owinąć się wokół palca. To jest błąd - mówię zdenerwowana i czuję, że zaczynam płakać. Zaciskam mocno pięści wbijając paznokcie w dłoń. Widzę popłoch na twarzy chłopaka. Podchodzi do mnie i kciukiem ściera łzy spływające mi po twarzy.

- Proszę cię, wpuść mnie do swojego życia. Chcę przy tobie być, pomagać ci, poznać cię. Nie chcę wracać do szarej rzeczywistości, w której nie ma ciebie - mówi zatroskany po czym bierze mnie w ramiona. Nie mam siły walczyć z samą sobą. Chcę mu zaufać, chcę z nim być, ale nie wiem czy potrafię. Przytulam się do niego mocno i pozwalam mu gładzić się po włosach. Opieram głowę o jego klatkę i patrzę na widok przede mną. Słońce zaczyna wschodzić, a niebo przybiera różową barwę.

- Nie wiem. Naprawdę nie wiem - odpowiadam. Harry również patrzy na wschód. Zaczynam drżeć z zimna.

- Daj sobie czas, słoneczko - mówi i uśmiecha się. - Dzisiaj wieczorem gram koncert. Chciałbym żebyś przyszła. Możesz zabrać Jodie ze sobą. Co ty na to?

Zastanawiam się nad tym chwilę i dochodzę do wniosku, że to dobry pomysł. Kiwam więc głową i uśmiecham się do Harry'ego. Nie wierzę w to jaki na mnie wpływ.

- A teraz musimy wracać, bo jest ci zimno, a ja już nie mam drugiej kurtki, którą mógłbym ci dać - śmieje się. Wyciąga telefon i odchodzi parę kroków dalej dzwoniąc gdzieś. Stoję więc na tym wzgórzu i patrzę na miasto, które nigdy nie śpi. Chwilę później wraca Harry.

- Alexander zaraz do nas przyjedzie i odwiezie cię do domu.

- A co z twoim samochodem? - Pytam. Ani razu nie pomyślałam o tym, że przyjechaliśmy tutaj autem, a Harry pił alkohol.

- Zostawię go tutaj na parę godzin. Mieszkam nieopodal - mówi dotykając pierścieni na palcach. - Chętnie zaproponował bym ci nocleg u mnie, ale doskonale przewiduję twoją reakcję - uśmiecha się.

- Jednak chyba zdążyłeś mnie już trochę poznać - śmieję się i daję mu kuksańca. Zbieramy pozostałości po naszej randce w postaci koca oraz butelek i pakujemy je do samochodu chłopaka. Niedługo później przyjeżdża Alexander czarnym Lamborghini. Wysiada z auta i wita się z Harrym przybijając mu piątkę. Spogląda na mnie.

- To ty jesteś tą słynną Carmen. Miło mi cię poznać, jestem Alex - wyciąga do mnie dłoń. Jest bardzo przystojny. Ma głębokie kości policzkowe, czekoladowe kręcone włosy i ciemne gęste brwi. Do tego przenikliwe niebiesko-zielone oczy. Potrząsam jego dłonią i uśmiecham się.

- A ty jesteś tym słynnym Alexem, przez którego moja przyjaciółka zostawiła mnie w klubie - odpowiadam. Alex wybucha śmiechem. 

- Zbieramy się? - Pyta i wsiada do samochodu. Kiwam głową i odwracam się do Harry'ego. 

- Dziękuję ci. I mam nadzieję, że zobaczymy się dzisiaj wieczorem perełko - mówi i całuje mnie w czoło.

 - Nie rozpędzaj się tak Styles - marszczę brwi w udawanym gniewie. - To ja dziękuję - staję na palcach i składam krótki pocałunek na jego miękkich ustach.

- Idź już, bo zaraz się od ciebie nie oderwę - mówi Harry. Odsuwam się od niego i otwieram drzwi w samochodzie Alexa.

- Do zobaczenia Harry - mówię i wsiadam. Alexander włącza silnik i wyjeżdżamy z uliczki. Podaję mu swój adres i zaczynam się rozgrzewać.

- I jak poszło? Mam nadzieję, że dobrze, bo nie dawał mi spokoju przejmując się tym czy ci się spodoba - odzywa się Alexander.

- No powiedzmy, że nie najgorzej. Przynajmniej już nie mam ochoty uciekać gdzie pieprz rośnie jak go widzę - mówię i oboje się śmiejemy. - A jak tam Jodie?

- Ona jest niesamowita. Widzieliśmy się dzisiaj i było świetnie. Nigdy nie spotkałem tak zabawnego człowieka - uśmiecha się Alex. Tak, to świetne określenie na Jodie. Jedziemy rozmawiając na różne tematy. Poranek staje się coraz piękniejszy. W końcu wjeżdżamy na moje osiedle. Żegnam się z Alexem, dziękuję mu za podwózkę i ruszam w stronę swojej klatki. Wstukuję kod, otwieram drzwi i wchodzę do windy. Patrzę na siebie w lustrze. Mam rozczochrane włosy, zero śladu szminki na ustach i rozmazany tusz. Nadal jestem w kurtce Harry'ego. Docieram na swoje piętro i kiedy szukam kluczy w torebce rozlega się dźwięk mojej komórki. Spoglądam na wyświetlacz i widzę sms od H o treści "Już tęsknię". Przystaję i uśmiecham się.

Ja też tęsknię, Harry. 

medicine | Harry StylesWhere stories live. Discover now