10

83 3 7
                                    

- Carmen, mogę cię prosić?

Stoję oszołomiona i nie potrafię się ruszyć. Patrzę na scenę i nie wiem czy mam teraz zabić Harry'ego czy go pocałować. W końcu łapię rękę Jacoba i przechodzimy przez bramki. Mam nogi jak z waty i ledwo wspinam się po kilku schodach prowadzących na scenę. Słyszę jak tysiące osób oklaskuje mnie i piszczy wniebogłosy. Podchodzę do Harry'ego, który mnie obejmuje w talii i tłum szaleje jeszcze bardziej. Serce mi łomocze jak szalone.

- Carmen - Harry mówi do mikrofonu patrząc mi w oczy. Cały tłum jak za pstryknięciem ucicha, żeby nie uronić żadnego słowa. - Mimo, że znamy się od niedawna wiem, że to na ciebie czekałem całe życie.

Patrzę na niego skonsternowana. To cudowne, a publiczność wydaje z siebie zgodne "ooo", ale naprawdę nie wiem jak mam się zachować. Następuje chwila napięcia. Jest tak cicho, że mam wrażenie, że ludzie wstrzymali oddech.

- Carmen Rosemary Grant - Harry patrzy na mnie uśmiechnięty. - Czy zostaniesz moją dziewczyną?

Pyta, a widownia od razu ożywa. Fani zaczynają piszczeć i wiwatować. Patrzę na to wszystko jak z perspektywy osoby trzeciej. Są tutaj tysiące ludzi, jest Harry, który jest przystojny, uroczy i spełnieniem marzeń odnośnie idealnego chłopaka. I jestem ja. Właśnie... Kim ja jestem? Czy ja w ogóle zasłużyłam na to co mnie otacza? Zasłużyłam na niego? Czuję, że zaczynam panikować i zatracać się w spirali myśli. Przed oczami mi ciemnieje i czuję, że odpływam, a w tym momencie słyszę szept w moim prawym uchu.

- Słońce? - Od razu wracam do rzeczywistości i patrzę jak zmartwiony Harry przygląda mi się uważnie. Marszczy brwi i wygląda jak smutny piesek. Patrzę na tłum, który nie wie co się dzieje. Biorę głęboki oddech, uśmiecham się i wyciągam z dłoni Harry'ego mikrofon.

- Oczywiście, że nią zostanę - mówię, a fani szaleją. Harry łapie mnie i okręca w powietrzu po czym całuje mocno, namiętnie i jakby nikogo nie było wokół. Po chwili bierze ode mnie mikrofon.

- Dziękuję wszystkim! Kocham was, dobranoc - krzyczy i kłania się. Następnie splata swoje palce z moimi i prowadzi za kulisy. Tam przyszpila mnie do ściany. Jego twarz znajduje się dosłownie centymetr od mojej. Całuje mnie pożądliwie po czym odsuwa się ode mnie. Poprawia dłonią włosy i patrzy na mnie.

- Byłem przerażony, że mi odmówisz. Co się stało skarbie? - Bierze moją dłoń i gładzi ją.

- Ja... Sama nie wiem. Zaskoczyłeś mnie Harry, nawet bardzo. Kiedyś miałam problemy z atakami paniki w stresujących momentach.

- Boże, gdybym wiedział, że moje pytanie spowoduje u ciebie atak paniki... Przepraszam, myślałem, że ci się spodoba - chłopak smutnieje. Biorę jego twarz w dłonie i podnoszę tak by patrzył na mnie.

- Nie mogłeś o tym wiedzieć. Jestem naprawdę wdzięczna Harry, cieszę się, że to zaaranżowałeś. Cieszę się, że teraz jesteś oficjalnie mój - mówię po czym staję na palcach i całuję mojego chłopaka.

                                                                                         ***

Opieram się o marmurowy blat i patrzę na tańczących ludzi przede mną. Popijam mohito z wysokiej szklanki i delikatnie kiwam głową w rytm muzyki. Czuję jak ktoś całuje mnie w szyję.

- Jak ci się podoba? - Harry obejmuje mnie i patrzy razem ze mną na jego tańczących znajomych. Jesteśmy na pokoncertowej imprezie u Stylesa. Jestem pod wrażeniem wszystkiego co mnie otacza. Dom Harry'ego zrobił na mnie wielkie wrażenie. Jest ogromny, urządzony w starym stylu z dodatkiem nowoczesności. Są tutaj jego przyjaciele, zespół i ludzie z przemysłu muzycznego. No i oczywiście Jodie całująca się na parkiecie z Alexandrem.

- Jest super, ale trochę ciężko mi się odnaleźć - mówię zgodnie z prawdą. Czuję jakby moje życie wywróciło się kompletnie do góry nogami. Nigdy nie spodziewałam się, że sobotni wieczór będę spędzała w domu sławnego piosenkarza, który jest moim chłopakiem.

- Jesteś cudowna i każdy z moich znajomych bardzo cię polubił. Pamiętaj, że zrobię wszystko żebyś czuła się dobrze.

Uśmiecham się i łapię go za rękę. Prowadzę go na przestronny taras wyłożony mahoniem. Harry łapie mnie w pasie i sadza na stoliku po czym staje na przeciwko. Bierzemy z paczki papierosy i odpalamy je wspólnie od jednej zapalniczki. Ze środka dudni muzyka, a kolorowe światła rzucają blask na trawnik. Czuję jak dym napełnia moje płuca i spoglądam na chłopaka.

- Twój koncert był taki wspaniały. Jestem pod wielkim wrażeniem tego ile osiągnąłeś. Masz niesamowity głos, niesamowitą publikę...

- I niesamowitą dziewczynę - przerywa mi Harry uśmiechając się. Rumienię się. Rozmawiamy jeszcze jakiś czas po czym wracamy do środka. Przekraczamy próg szklanych drzwi i idziemy do kuchni żeby napić się drinka. Jodie podchodzi do nas i uśmiecha się.

- Ostrzegam, będzie wylewnie i żałośnie. Ale Harry - zwraca się do mojego chłopaka, który odstawia butelkę na blat i patrzy na nią. - Dziękuję ci jak cholera, że pojawiłeś się w życiu Carmen. Jesteś dokładnie tą osobą, której potrzebowała. I dziękuję, bo w komplecie z tobą jest jeszcze Alex - śmieje się i przenosi wzrok na mnie. - A ty pozwól sobie w końcu być szczęśliwą. Bo zasługujesz na to.

Patrzę z niedowierzaniem na przyjaciółkę. Nigdy nie mówimy o tym jakie mamy do siebie uczucia, bo uważamy, że jest nam to niepotrzebne i zawsze się śmiejemy, że wręcz obrzydliwe.

- No już nie patrz tak na mnie - mówi i przytula mnie. Po chwili dołącza do nas Harry.

- Hej, a ja to co? - Słyszymy Alexa, który biegnie w naszą stronę i rzuca się na nas. Wszyscy się śmiejemy i chwiejemy.

I wtedy dochodzi do mnie, że w końcu czuję się naprawdę szczęśliwa.

medicine | Harry StylesWhere stories live. Discover now