16

83 5 2
                                    

Ciemnieje mi przed oczami i czuję obezwładniającą mnie euforię. Wokół nas rozlega się ogromny aplauz, a rozanielony Harry ściska moją dłoń, po czym wstaje z fotela i zmierza w kierunku sceny. Wstaję razem z tłumem i klaszczę w dłonie ze łzami w oczach. Jestem z niego cholernie dumna. Wiem, że ten człowiek został stworzony do wielkich celów i zasługuje na tę nagrodę jak nikt inny. Patrzę jak Harry wskakuje na scenę i unosi ręce w celu uspokojenia ludzi. Jednak wszyscy dalej klaszczą i wiwatują, a mój chłopak staje przy mikrofonie i śmieje się kręcąc głową z niedowierzaniem. Kiedy statuetka najlepszego artysty roku trafia w jego ręce tłum cichnie. Opadam na fotel i powstrzymuję płacz radości. Harry stuka kilka razy w mikrofon i przysuwa się do niego.

- Nie mam słów żeby wyrazić jak bardzo jestem wdzięczny. Pracowałem bardzo ciężko na to i nie mogę uwierzyć, że udało się. Dziękuję wszystkim. Dziękuję mojej rodzinie i dziękuję moim fanom, bez których bym niczego nie osiągnął. Ale największe podziękowania kieruję do mojej dziewczyny - uśmiecha się. Patrzę na niego jak sparaliżowana i widzę kątem oka, że inni spoglądają na mnie z uśmiechem.

- Carmen, tak wiele ci zawdzięczam. Jesteś najlepszym co mogło mi się przytrafić. Dziękuję wszystkim jeszcze raz. Trzymajcie się ciepło i pamiętajcie: traktujcie ludzi z życzliwością.

Schodzi ze sceny z wśród oklasków trzymając statuetkę. Światło się wygasza i leci muzyka kończąca imprezę. Harry do mnie podchodzi, a ja rzucam się na niego. Ściskam go mocno i całuję. Czuję jak obejmuje mnie w talii i całuje jeszcze natarczywiej. Odrywam się od niego po chwili i łapię jego twarz,

- Harry, jestem z ciebie tak strasznie dumna - mówię poruszona. - Gratuluję, tak bardzo na to zasłużyłeś.

- Dziękuję kochanie - mówi i daje mi buziaka w usta. Niestety wtedy zostaje oblężony przez masę znajomych z branży, którzy przyszli mu złożyć gratulacje, więc postanawiam się wymknąć do toalety. Przemierzam korytarze wyłożone marmurowymi płytkami i stukam głośno obcasami. Kręci się tutaj kilka sław, ale większość jeszcze została na sali. Błądzę, ale w końcu udaje mi się trafić na szlak toalet. Kiedy otwieram drzwi czuję jak ktoś łapie mnie za łokieć. Odwracam się, a przede mną stoi William Hayward. Patrzy na mnie przenikliwie. Unoszę brew i przerywam ciszę.

- Jakiś problem? - Pytam zuchwale.

- Tak, z tobą - mówi nadal uśmiechając się. Czuję ścisk w żołądku.

- To znaczy? - Patrzę na niego zaskoczona i krzyżuję ramiona na piersi.

- Carmen Rosemary Grant - śmieje się, łapie samotny kosmyk moich włosów i okręca go wokół palca. Odsuwam się przerażona. - Doskonale wiem kim jesteś. A ty wiesz, że prawda prędzej czy później wyjdzie. Otwieram buzię w szoku i nie wiem co odpowiedzieć.

- Nie wiem o co panu chodzi - mówię cicho i otwieram szybko drzwi do łazienki. Zatrzaskuję je za sobą i opieram się umywalkę patrząc na swoje odbicie w lustrze. Czuję drażniący słodki zapach kwiatów. Oddycham szybko i niespokojnie i myję ręce roztrzęsiona. Co do cholery na myśli miał Hayward? Naprawdę nie wiem o co mu chodziło i jestem w rozsypce. Wchodzę szybko do kabiny i opieram się o drzwi po czym zsuwam się i siadam na podłodze. Wyciągam telefon z torebki i drżącym palcem wybieram kontakt Jodie. Gdy odbiera opowiadam jej chaotycznie całą historię.

- Carmen opanuj się, błagam cię. Może ten koleś cię z kimś pomylił? - Jodie próbuje mnie uspokoić.

- Z kim kurwa miałby mnie pomylić? Jak wiele na świecie jest osób o moim imieniu i nazwisku spotykających się z Harrym Stylesem? - Wybucham i ściskam palcami nasadę nosa. - Przepraszam, nie wiem co robić.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 23, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

medicine | Harry StylesWhere stories live. Discover now