Rozdział 6

286 21 25
                                    

mam wrazenie, ze poprzedni rozdzial byl... nudny, dlatego zdecydowalam dodac kolejny, drugi w tym tygodniu <3

____

- Jeszcze raz! Connor, to było świetnie - nalegała North.

Connor zaśmiał się, widząc jak dużą reakcję wywołał, udając głos Simona. Nie wiedział, że tak bardzo będą chcieli słyszeć więcej, że będą się tym tak zachwycać. Skopiował więc głos North i zastanawiał się chwilę, co powiedzieć. To nie tak, że mógł wybrać byle co, chciał użyć słów, których użyłaby sama androidka.

- Dobra, koleś, weź ze mnie zejdź.

O, i jak podziałało. North teatralnie dotknęła miejsca, gdzie znajdowała się pompa tyrium, patrząc na niego w szoku.

- Czuję się urażona.

- Mogłaś nie naciskać - odezwał się Markus, rozbawiony.

Jednak Connor nie narzekał, cieszył się, że mógł podzielić się swoimi możliwościami w taki sposób. Że mógł uszczęśliwić przyjaciół, sprawić, że będą się śmiać.

- Nie chcę nikogo martwić - wtedy odezwał się Luther - ale jest już druga w nocy, niektórzy z nas mają co robić.

Tak, to była prawda. Szczególnie Connor powinien teraz odpocząć, musiał być rano w DPD. Zupełnie zapomniał o swojej pracy, będąc w gronie zaufanych osób, po prostu cieszył się ich obecnością. Spędzili ze sobą sporo czasu, ale to wciąż wydawało się za mało.

- Pójdę do Alice i Ralpha - powiedziała z uśmiechem, Kara. - Dobranoc wszystkim.

Wspomniana androidka wstała i poszła w odpowiednim kierunku. Luther zrobił to samo, również uprzednio się żegnając. Piątka, która została w salonie, powoli podniosła się z podłogi i zaczęła sprzątać puste butelki, których było... dosyć sporo?

- To tak szybko minęło, że nawet nie zwracałem uwagi na godzinę - oznajmił Josh.

- Tak, było po prostu za przyjemnie - oznajmił Markus.

Kiedy skończyli sprzątać, co nie było dla nich wysiłkiem, North zaprowadziła chłopców do pokoju gościnnego z wyścielonymi materacami, i dopiero wtedy poszła do swojej sypialni.

Wszyscy tej nocy przeszli w tryb spoczynku w dobrych humorach, mając nadzieję na powtórkę z dobrze spędzonego czasu.

· · ·

Connor otworzył oczy powoli, o poranku, zastając Simona i Josha na swoich posłaniach. Markus gdzieś wyszedł, zawsze wstawał najwcześniej. Android szybko wydrapał się spod koca, którego szczerze nie potrzebował, jednak sprawiał, że czuł się bardziej ludzko i po prostu milej, po czym opuścił pomieszczenie i ruszył do salonu, przy okazji sprawdzając godzinę.

Cholera, jak do tego doszło?

Było za późno, żeby nie mógł się nie spóźnić do pracy.

W salonie zastał Markusa, Karę i Luthera. North zapewne wciąż była w swoim pokoju.

- Hej. Przepraszam, że wychodzę tak wcześnie. Jestem już spóźniony do pracy - wyjaśnił szybko Connor, przechodząc do przedpokoju i zakładając buty.

Nikt nie kwestionował ani o nic nie pytał, doskonale wiedzieli, że powinien teraz jak najszybciej wyjść.

- Pa, Connor! - zawołał za nim Markus.

Zamiennik [RK1700] -PL-जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें