Rozdział 18

231 15 17
                                    

Ich pierwsza randka miała miejsce w kawiarni, jednej z tych przyjaznych androidom, serwujących wszelkie rodzaje kaw bazowanych na tyrium. Szansa spróbowania napoju, który ich partnerzy spożywali w nieludzkich ilościach, była w jakiś sposób ekscytująca dla nich obu. Był to piątek, wieczór. Skończyli dzisiejszą zmianę i w dobrych humorach poszli na zaplanowane spotkanie.

Kiedy Connor opowiedział Hankowi swoją rozmowę z Nilesem sprzed dwóch dni, jego mina mówiła za niego. Nie był zły. Nie był też szczęśliwy. Nie akceptował tego. Ale starał się nie komentować, bo przecież Connor sam za siebie odpowiadał. Jeśli miał się uczyć, to najlepiej na swoich błędach, nie poprzez odgonienie wszelkiego niebezpieczeństwa na jego drodze. Umiał o siebie zadbać, był przecież „dorosły” i miał swój rozum.

Kelnerka przyniosła ich zamówienia i uśmiechnęła się, życząc smacznego. Connor odwzajemnił ten gest i skupił całą swoją uwagę na Nilesie, kiedy dziewczyna odeszła.

— Wiesz, zastanawiałem się nad pseudonimem „Nines”, którym się do mnie zwracasz — zaczął Niles. — Ma to związek z moim modelem, czy...?

— Poniekąd tak. Jest też bardzo podobne do twojego imienia.

— Racja — odparł. Chwycił szklankę z kawą w dłoń. — Czy gdybym zaczął mówić do ciebie „Eight”, byłoby to dziwne?

Connor uniósł swoją szklankę do ust.

— Nie, to nawet uroczy pseudonim — przyznał z uśmiechem i upił trochę kawy. — Tak samo jak „Con” — wymamrotał ciszej.

Odwrócił głowę, gdy poczuł ciepło na polikach, które z delikatnego różu przeszły w błękit.

— Och... — wydusił z siebie Niles, jednak uśmiech satysfakcji pojawił się na jego twarzy. — Sam nie wiem, jak to wyszło.

Connor zaśmiał się nerwowo, ponownie zwracając twarz ku niemu.

— Smakuje? — spytał, gdy zobaczył, jak Niles wreszcie spróbował swojej kawy.

— Tak, wciąż nie wierzę, że ludzie naprawdę wyszli z inicjatywą tworzenia napoi i jedzenia, które androidy są w stanie spożyć — powiedział, spoglądając na swoje cappuccino.

— Też w to nie wierzę. Ludzie naprawdę wydają się być do nas pozytywnie nastawieni.

— Wciąż jest sporo protestów i osób, które nie postrzegają nas za równych sobie — stwierdził Niles, nuta zawodu w jego głosie.

— Nie wszyscy muszą. Wystarczy, jeśli będziemy się wzajemnie szanować.

— To też prawda.

Connor uśmiechnął się radośnie w jego stronę. Niles nie umiał powstrzymać swojego własnego uśmiechu, kiedy widział jak radosny drugi android był.

Uwielbiał jego uśmiech.

Na początku ich znajomości, nawet by nie pomyślał, że teraz będzie się cieszyć każdym radosnym uśmiechem, który mu posyłał.

Na początku ich znajomości nawet nie miał swojej własnej świadomości, był nikim.

A teraz siedział tu. Naprzeciw Connora. Czekając aż odwzajemni jego uczucia.

Zastanawiał się chwilę nad zadaniem pytania, które mogło być nieco niekomfortowe, ale chciał znać odpowiedź. Był ciekaw, to nic złego.

— Eight?

Connor odpowiedział cichym „hm”.

— Na parkingu powiedziałeś mi, że byłeś w Ogrodzie Zen — podjął temat, przyglądając się ekspresji Connora, która się nie zmieniła. Uznał to za dobry znak. — Myślałem, że AI Amandy już nie ma.

Zamiennik [RK1700] -PL-Where stories live. Discover now