Rozdział 14

232 17 6
                                    

Connor, prawie rutynowo, bez większego namysłu wstał od swojego biurka, by pójść po kawę dla Hanka. Próbował pozbyć się zmartwienia, które narosło z chwilą, gdy Niles i Gavin wrócili do departamentu, niezmiernie przygnębieni. Nie mógł nic poradzić, jak tylko być ciekawym.

Stojąc przy maszynie do kawy, stworzył połączenie przez interfejs z Nilesem, który siedział przy biurku. Gavin za to stał przy swoim ulubionym stoliku w break roomie, rozmawiając z oficer Chen.

Coś się stało? Odkąd wróciłeś z Gavinem z miejsca zbrodni, wyglądacie na naprawdę zasmuconych.

Odpowiedź uzyskał po chwili.

Nasza sprawa potoczyła się w nieoczekiwanym kierunku. Mogę ci wyjaśnić więcej, kiedy już zaniesiesz kawę dla porucznika.

Connor odwrócił się od razu, by zobaczyć Nilesa, który ze swojego biurka miał na niego świetny widok. Właśnie wtedy zdał sobie sprawę, czy on obserwował go za każdym razem podczas przerwy, gdy stał przy maszynie do kawy?

Nie przejął się spojrzeniem, które rzucił mu Gavin, gdy wykonał ten szybki obrót. Wzruszył tylko ramionami, z powrotem spoglądając na papierowy kubek. Chwycił go, gdy się napełnił i miał już wracać. Wtedy zawołał go wyżej wspomniany, Reed.

— Ej, plastikowa glino.

Connor odwrócił się w jego stronę, by tylko poczuć jak dłoń mężczyzny płasko uderza o jego czoło, przylepiając jakąś karteczkę. Na tę niespodziewaną czynność, chwilowo nie wiedział, co zrobić. Szybko się pozbierał i zdjął karteczkę samoprzylepną z czoła, rozglądając się za Gavinem, który najwidoczniej zdążył się ulotnić.

Zerknął na treść karteczki.

„Dobrze, że jednak żyjesz, tosterze.”, napisane widocznie w pośpiechu, pismo czytelne, ale nieestetyczne.

Nic, czego by się nie spodziewał po detektywie, oprócz samego napisu. To była jedyna zaskakująca część w tym wszystkim. Mimo wszystko, uśmiechnął się. Zachowanie Gavina było śmiesznie urocze, jakby nie mógł jak człowiek podejść do niego i powiedzieć, co myśli wprost.

Schował karteczkę do kieszeni marynarki i zaniósł kawę do biurka Hanka. Odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę Nilesa. Reeda nie było w pobliżu i Connor domyślił się, że poszedł zapalić papierosa.

Usiadł na biurku Nilesa, nie zastanawiając się nad tym czy każe mu z niego zejść, czy nie.

— To co takiego się wydarzyło? — spytał, unosząc brwi w zmartwieniu.

Niles podniósł na niego wzrok z terminala, spojrzał na to, gdzie usiadł i zmarszczył brwi, jednak nie skomentował tego faktu.

— Musieliśmy przekazać wiadomość o czyjejś śmierci i nie było to miłe doświadczenie — oznajmił, podnosząc wzrok na twarz Connora.

— Och... rozumiem. Patrzenie na czyjś ból zawsze jest jednym z gorszych przeżyć.

Położył dłoń na ramieniu Nilesa.

— Mamy zamiar jeszcze pojechać do szpitala, żeby przesłuchać dziewczynę, której rodzina została zamordowana — dodał.

Connor po chwili zabrał rękę.

— W takim razie życzę wam powodzenia. Tylko... nie pozwalajcie emocjom zdominować waszego podejścia do tej sprawy — ostrzegł, po czym przyjrzał się Nilesowi. Coś było nie tak. — Gdzie twoja marynarka?

Android jakby zapomniał o tej drobnej rzeczy i spojrzał w dół na czarny golf, który miał na sobie. Ten pożyczony od Connora.

— A, to. Kiedy znaleźliśmy tę dziewczynę, nie miała na sobie nic poza spodenkami, więc zanim Gavin przyniósł jej koce, pożyczyłem jej swoją marynarkę, żeby nie marzła — wyjaśnił, zerkając na twarz Connora.

Zamiennik [RK1700] -PL-Onde as histórias ganham vida. Descobre agora