Rozdział 16

189 15 18
                                    

Connor pożegnał Markusa i Simona z uśmiechem, obiecując im, że niedługo odwiedzi ich po cywilnemu. Nie zajęło mu dużo czasu dostrzeżenie, że Niles nie odezwał się słowem, odkąd zdecydował się wyjawić szczegóły śledztwa. Wtedy nie zwrócił na to większej uwagi i myślał, że może za to był na niego zły, dlatego kiedy opuścili dom Markusa, a Connor wysłał Hankowi wiadomość o tym, że zmierzają do Nowego Jerycha, rozpoczął rozmowę, żeby dowiedzieć się, co jest na rzeczy.

— Nines — powiedział, chcąc zyskać jego uwagę. — Jesteś na mnie zły za to, że im wszystko powiedziałem?

Niles uniósł brwi.

— Nie, nie jestem zły, po prostu... — zaczął, odwracając wzrok. — Myślałem, że to ty jesteś zły na mnie. Zanim nasza relacja się unormowała, odzywałeś się do mnie z taką nienawiścią, jak teraz w domu Markusa i...

Zamilkł, krzyżując ramiona na piersi. Nieprzyjemne uczucia były trudne do zniesienia, nie wiedział jak ma na nie zareagować. Bał się, że Connor wciąż go sekretnie nienawidził i słowa Markusa miały teraz jeszcze większy sens. On nigdy mu nie wybaczy do końca. Będzie chował swój uraz, który jedynie się zabliźni, pozostawiając po sobie znamię.

Connor patrzył na Nilesa, przypominając mu swoją postawą zbitego psa. Niepewnie przybliżył się do niego i przytulił go lekko, próbując obniżyć jego poziom stresu, który wydawał się wzrastać z narastającą ciszą. Skutecznie, bo już po chwili z pięćdziesięciu dwóch procent, zmalał do dziewiętnastu.

— Spokojnie, nie gniewam się na ciebie. Po prostu byłem trochę zawiedziony, że nie chciałeś im zaufać — wyjaśnił. — I zaufać mi-— dodał ciszej.

Connor sam nie wiedział, w którym momencie zapragnął, by Niles mu ufał. To stało się tak naturalnie, że na początku nawet nie zwrócił na to uwagi. Coraz bardziej zaczynał liczyć się z jego zdaniem, chcąc tego samego z jego strony.

— Wiesz bardzo dobrze, że ci ufam, Con.

Zdrobnienie jego imienia wypowiedziane przez Nilesa brzmiało, jakby od zawsze tam należało. Poczuł przyjemne ciarki jako reakcję na emocje, których doświadczył w tym jednym momencie i nie uszło to uwadze młodszego z nich.

— Coś nie tak? — spytał Niles, odsuwając się, by spojrzeć na Connora.

Delikatne, różowe rumieńce na jego twarzy wręcz zmusiły go do odwrócenia wzroku. Cofnął się o krok, krzyżując ramiona.

— Jest okej, po prostu... Chodźmy już, dobrze?

Kątem oka zobaczył ciepły uśmiech na twarzy Nilesa, który na pewno był spowodowany jego zaczerwienionymi polikami. Rumieńce to była tak bardzo ludzka rzecz. Kolejna do kolekcji, która sprawiała, że androidy wydawały się mniej robotyczne. CyberLife pomyślało o najmniejszych szczegółach przy tworzeniu swoich kreacji.

Ruszyli w odpowiednią stronę, zachowując właściwy dystans między sobą. Connor rozluźnił się, kiedy poczuł, że róż zniknął z jego twarzy.

Oszacowali, że droga na piechotę będzie szybsza, niż gdyby mieli czekać na taksówkę. Markus specjalnie wybrał dom blisko Nowego Jerycha – przychodził co kilka dni, by zobaczyć jak jego ludzie sprawowali, jak dawali sobie radę. Do tej pory nie zgłosił żadnych problemów, więc było dobrze i wszyscy żyli w harmonii.

— Jesteś gotowy? — odezwał się Niles, kiedy stali tuż przed budynkiem.

Zadbana konstrukcja, wykonana przez profesjonalistów. Connor byłby pod wrażeniem, gdyby nie wiedział, co czekało go w środku. Banda defektów, która w najlepszym przypadku jedynie obrzuci go niechętnymi spojrzeniami.

Zamiennik [RK1700] -PL-Où les histoires vivent. Découvrez maintenant