Rozdział 54

309 20 10
                                    

Po tych wszystkich wydarzeniach, wróciliśmy do mieszkania. Po zdjęciu kurtek i butów, musiałem poważnie porozmawiać z Natalią. Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Moja partnerka kręciła się po kuchni, ale chyba czuła, że się jej przyglądam.

-Długo będziesz się tak na mnie patrzył? -zapytała.

-Wiesz, że musimy poważnie porozmawiać i podjąć pewną decyzję -powiedziałem.

-Wiem -odparła i podeszła do kanapy, gdzie siedziałem już ja. Usiadła obok -Możemy rozmawiać -oznajmiła.

-Wiesz co wtedy powiedziałem, że dopóki sprawa się nie skończy, to nie wyrzucę cię z mieszkania. Prawda? -zapytałem.

-Tak.

-Podjąłem decyzję odnośnie tego. Zostaniesz tutaj, dopóki nie znajdziesz mieszkania i nie sprzedasz domu, ale musisz złożyć papiery, bo inaczej nie zakończysz tego wszystkiego. To, co Krystian powiedział tam na dole jest prawdą, sam chce, żebyś była szczęśliwa bez względu na to, czy będziesz ze mną, czy z kimś innym, czy sama, ale masz być szczęśliwa. Inaczej bycie samemu jest bez sensu. No chyba, że zależy Ci tylko na karierze w policji, no to zupełnie coś innego.

*pov. Natalia*

Po tym, co Kuba powiedział, chwilę się zastanawiałam nad jego słowami. Miał racje, to czy będę z kimś nie ma różnicy, ważnie żebym była szczęśliwa. Ja szczęśliwa jestem właśnie teraz, z nim, ale boję się, że on tego nie odwzajemnia.

-Teraz, tak na prawdę, jestem szczęśliwa -powiedziałam cicho i spojrzałam na niego, przyglądał mi się, bardzo uważnie.

-Też jestem teraz szczęśliwy -powiedział -I chcę, żeby tak zostało, żebyś była przy mnie, jeżeli będę Cię potrzebował. Bez względu na to, czy będziemy razem, po prostu chcę, żebyś zawsze była przy mnie -mówił, patrząc prosto w moje oczy.

-Kuba...

Atmosfera między nami zrobiła się gorąca, ale zawsze ktoś musi przeszkodzić i tym razem to był telefon. Wyjął go z kieszeni spodni i spojrzał na wyświetlacz, dzwonił Olgierd.

-Olo dzwoni -powiedział i odebrał -Co tam Olo?

-Kuba, możecie przyjechać na komendę?

-Coś się stało?

-Chodzi o zatrzymanych. Nie przyznają się do tego i sprawdziliśmy już odciski palów i nie pasują do tego, który znaleźliśmy.

-Dobra. Zaraz będziemy się zbierać. Do zobaczenia -powiedział i się rozłączył.

-Co się dzieje? -zapytałam.

-Przesłuchali naszych podejrzanych i to nie oni. Odciski palców się nie zgadzają. Musimy tam jechać -odpowiedział i wstał z kanapy.

Kiedy się ubraliśmy, wyszliśmy z mieszkania. Usiadałam za kierownicą i ruszyliśmy na komendę.

Sobota, 16:12, Komenda - Wydział Kryminalny w Warszawie

Wysiedliliśmy z samochodu i od razu się udaliśmy na komendę. Kiedy weszliśmy, przy recepcji stał Olgierd z Krystianem.

-Dobrze, że już jesteście -odezwał, się jako pierwszy, Krystian.

-Zatrzymani się nie przyznają do tego morderstwa. Chodźcie na górę, tam wszystko wyjaśnimy -powiedział Olgierd i poszedł pierwszy schodami.

Wszyscy udaliśmy się na górę do pokoju chłopaków.

*2 minuty później*
Pokój detektywów - Asp. szt. Olgierd Mazur i St. asp. Krystian Górski

Weszliśmy do pokoju, każdy z nas usiadł przy biurku.

-Więc co teraz robimy? -zapytałam.

-Lena szuka jeszcze jakiegoś punktu zaczepienia -odpowiedział się Krystian.

-A jak nie znajdzie, to co wtedy? -dopytywałam.

-Znacie procedury. Sprawa zostanie zamknięta i nie rozwiązana. Trafi do archiwum x -wyjaśnił Olgierd.

-No to nie możemy pozwolić, żeby tam trafiła -powiedział Kuba -Musimy jeszcze raz przejrzeć akta, może coś przeoczyliście.

-Dobra. Jeszcze raz wszystko przeanalizujemy -powiedział Olgierd i otworzył teczkę z aktami.

Wszyscy usiedliśmy do akt i zaczęliśmy czytać. Przeanalizowaliśmy wszystkie tropy jakie mieliśmy, ale nic nie składało się w całość.

-Nic do siebie nie pasuje -powiedziałam.

-Niedobrze. Olo, nie ma więcej nagrań z tej kamery, która była w ogrodzie? -zapytał.

-Nie, tylko to co zarejestrowała, to wszystko sprawdziliśmy. Nic nie mam więcej -odpowiedział Olgierd.

Wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Dopóki do pokoju nie weszła naczelnik.

-Co wy tu wszyscy robicie? -zapytała.

-Pomagamy Olgierdowi i Krystianowi w sprawie -odpowiedziałam.

*pov. Kuba*

-Nie powinno was tutaj być. Jesteście obydwoje na zwolnieniu. Kuba, musimy pilnie porozmawiać -zwróciła się do mnie.

-Dobrze -powiedziałem i wstałem z krzesła.

Razem z Moniką wyszliśmy z pokoju i udaliśmy do jej gabinetu.

*2 minuty później*
Gabinet Naczelnik Nadkom. Monika Kruczkowska

Weszliśmy do pokoju, Monika wskazała, że mam usiąść przed jej biurkiem i tak zrobiłem. Kiedy już siedzieliśmy, odezwałem się pierwszy.

-O czym chciałaś ze mną porozmawiać?

-Wiem, że słyszałeś moją rozmowę, kiedy ostatnio byłeś na komendzie, prawda?

-Tak.

-Chodziło o Ciebie i przeniesienie Ciebie do komendy Głównej. Powiedziałam, że jesteś na zwolnieniu i na razie nie mam cię na służbie. Powiedzieli, że będą się z Tobą osobiście kontaktować. Teraz to zależy od Ciebie, czy będziesz chciał się przenieść, czy zostać tutaj, u nas w wydziale -wyjaśniła.

-Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że zostaję tutaj. Nigdzie się nie wybieram. Tu są moi przyjaciele i nie zostawię ich -powiedziałem.

-Jeżeli zmienisz decyzję, uszanuję to, Kuba. Teraz wracaj do Natalii i chłopaków -powiedziała i wzięła akta.

Wyszedłem z gabinetu i skierowałem się prosto do pokoju, gdzie była Natalia razem z Olgierdem i Krystianem, kiedy wszedłem tam, wszyscy spojrzeli na mnie.

*pov. Natalia*

-Coś się stało? -zapytałam, jak tylko zobaczyłam Kubę.

-W domu Ci powiem.

-Wszystko dobrze? -zapytał Olo.

-Tak. Nie musicie się martwić -powiedział i się uśmiechnął -Macie coś? -spytał i usiadł na krześle.

-Nie -odpowiedział Krystian.

-Chłopaki, chyba sobie coś przypomniałam. Kiedy byłam u Ciebie Kuba, w szpitalu, to była w recepcji pewna pielęgniarka, która najpierw powiedziała, że kłamię, a potem dokładanie wiedziała kim jestem. Wiedziała, jak mam na imię i nazwisko, i gdzie pracuję -powiedziałam.

-Musimy to jak najszybciej sprawdzić -powiedział Krystian.

-Jedziemy do szpitala. Natalia, jedziesz z nami. Kuba, ty zostaniesz na komendzie, póki nie wrócimy -powiedział Olgierd.

Nikt z nas nie protestował. Ubraliśmy kurtki i wyszliśmy z pokoju. Po opuszczeniu budynku komendy, skierowaliśmy się do samochodu.   

Gliniarze.  Jedna chwila.Where stories live. Discover now