Rozdział 62

288 16 4
                                    

Pół godziny później.

Czekaliśmy z Krystianem na Lenę, która miała nam dostarczyć akta, ale do tej pory tego nie zrobiła.

-Dziwne, że Lena jeszcze nie dostarczyła nam akt. -powiedziałam głośno moje myśli.

-Lepiej chodzimy to sprawdzić. -powiedziałem i wyszedłem z pokoju.

Szliśmy korytarzem i usłyszeliśmy rozmowę Mariusza i Moniki, który byli akurat na korytarzu. Próbowaliśmy przejść nie zauważeni, ale to było nie możliwe.

-Natalia, Krystian a wy co tak chodzicie po komendzie? Chyba macie sprawę czy się mylę?

-No mamy idziemy właśnie do Leny, po akta. -powiedziałam i szybko poszliśmy w stronę jej pokoju, żeby znowu nie patrzeć na Mariusza.

Weszliśmy do pokoju i zostaliśmy Lenę, która siedziała smutna.

-Lena wszystko w porządku? -zapytałam.

-Tak...-odpowiedziała.

-Nie wyglądasz, żeby wszystko było w porządku, jeżeli coś się dzieje, to możesz nam powiedzieć. -odezwał się Krystian.

-Chodzi o tego nowego. -powiedziała po chwili. -Ciągle się wszystkiego czepia.

-Nie przejmuj się nim. Nie długo zniknie. -powiedziałem poważnie. Wiedziałem, jak Natalia na mnie spojrzała.

-Masz dla nas te akta? -zapytałam.

-Tak. -podała nam teczkę.

-Dzięki. -wzięłam od niej teczkę i wyszliśmy z pokoju, poszliśmy do swojego pokoju.

2 minuty później. Pokój detektywów. Asp. Szt. Natalia Nowak i St. Asp. Krystian Górski.

Siedzieliśmy już pokoju i wyjęłam z teczki akta które Lena nam przygotowałam. Wszystko rozłożyłam na biurku przede mną.

-Chodzi Krystian i spójrz. -powiedziałam. Wykonał moje polecenie i stanął z tyłu za mną.

-Bardzo dużo jest ich. -powiedziałem i patrząc na biurko, gdzie leżało pełno kartek.

-Czeka nas dużo pracy.

-Bierzmy się do roboty, bo nie skończymy do jutra. -powiedziałam.

Krystian zabrał akta i wrócił do swojego biurka. Zabraliśmy się do pracy, było pełno akt, które mogły nas naprowadzić na mordercę, ale i też zmylić.

2 godziny później.

Po dwóch godzinach mieliśmy część akt już przeczytanych, ale nic nam to nie pomogło. Do naszego pokoju weszła Monika.

-I jak idzie sprawa? -zapytała w progu drzwi.

-Dalej stoimy w miejscu. Analizujemy akta podejrzanych, którzy grozili Jankowskiemu, ale większość z nich siedzi w pierdlu i w sumie to nic nie mamy. -powiedziałam.

-To weźcie się do pracy, bo czas ucieka, a wy nie macie nic. Jeżeli tak dalej będzie wyglądać wasza praca, to ktoś inny dostanie tę sprawę, a wy poniesiecie tego konsekwencje. -powiedziała i wyszła z pokoju.

Spojrzałam na Krystian, który też siedział zdziwiony zachowaniem Kruczkowskiej.

-Co jej się stało? -zapytałem.

-Nie wiem, było to bardzo dziwne. Lepiej weźmy się do pracy.

-Mam dość siedzenia w tych papierach idę się przejść. -powiedziałem i wstałem z krzesła i spojrzałem na Natalię.-Idziesz ze mną?

-W sumie to tak. Będzie się nam lepiej myślało. -powiedziałam i poszłam za Krystianem.

Wyszliśmy z komendy, skierowaliśmy się dróżką do niewielkiego parku, który był nieopodal komendy. Szliśmy w ciszy, ciesząc się z jeszcze promieni słońca, które powoli zachodziło. Usiedliśmy na ławce, patrząc na ludzi, który spacerowali z psami albo bawili się z dziećmi.

-Pamiętasz, jak kiedy też byliśmy w parku i też obserwowaliśmy ludzi? -zapytałem.

-Pamiętam, to było zanim wszystko między nami do czegoś zaszło. Wtedy Cię najbardziej potrzebowałam, a potem byliśmy razem. -odpowiedziałam.

-Żałujesz tego, że jesteśmy małżeństwem? - musiałem o to zapytać, bo mnie to zżerało od środka.

-Nie. Nie żałuje, bo gdyby nie Ty, to bym nie wróciła po tym wszystkim co się wtedy wydarzyło. -powiedziałam zgodnie z prawdą.

-Cieszy mnie to, ale z jednej strony, żałuje tego, że to przeze mnie to się wszystko skończyło. Nie mieliśmy prawdziwej rodziny obydwoje byliśmy pochłonięci pracą, a nie tym, żeby się cieszyć sobą. I najważniejsze nie mamy dzieci, z perspektywy czasu to mnie boli najbardziej. Rozstaniemy się i tak właściwie nic nas nie będzie łączyć po za przeszłością. -powiedziałem, to co mi leżało ma sercu, już od bardzo dawna.

Poczułem, jak Natalia łapię mnie za rękę i splata nasze palce spojrzałem na nasze ręce.

-Nie obwiniaj się, że nie mamy dzieci. Po prostu nie złożyło się to w czasie. Żałuje tego, że ich nie mam na świecie i masz racje, jak się rozwiedziemy, to będzie nas łączyć tylko przeszłość, a nie przyszłość. -powiedziałam spokojnie.

-Chciałabyś mieć jeszcze dzieci? -zapytałem.

-Bardzo. Ale wiem, że teraz to jest niemożliwe. -powiedziałam smutna.

-Dlaczego?

-Z tobą będę się rozwodzić, a Kuba mam zostać przeniesiony do Gdańska, dlatego tutaj jest Mariusz.

-Powiedziałaś mu co czujesz?

-Nie i raczej już tego nie zrobię.

-Może gdybyś mu powiedziała, że go kochasz, to był go zatrzymała.

-Nie wiem Krystek, na razie żyje tym co jest teraz. A teraz to jestem z Tobą i nie chce grać na dwa fronty.

Krystian nic nie powiedział siedzieliśmy jeszcze chwilę w ciszy, a potem wstaliśmy z ławki. Nie puściłam jego ręki, staliśmy na przeciwko siebie. Spojrzałam na niego inaczej nie jak na człowieka, który robił to co zrobił, ale jak na mojego męża, z który spędziłam wspaniałe chwile i gdyby nie on prawdopodobnie by mnie tu nie było. Jego miłość sprawiła, że jestem tu, gdzie jestem.  Przez chwile tak staliśmy i patrzeliśmy na siebie, puściłam jego rękę i go przytuliłam. Odsunęłam się od niego i ruszyliśmy w stronę komendy. 

Gliniarze.  Jedna chwila.Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin