《III》

488 37 21
                                    

《Nora》

Po śniadaniu, jakimś cudem, udało mi się wyciągnąć Levi'a na spacer do lasu. Uwielbiam to miejsce. Zawsze jest takie ciche i spokojne. Levi może mało mówi, ale lubię przebywać w jego towarzystwie. Dobrze mi się z nim rozmawia. Mimo różnicy charakterów udało nam się nieco się do siebie zbliżyć. Mało mówi o przeszłości, a ja nie chcę naciskać. O przyszłości też nie myśli.

-Masz jakieś plany, jeśli wojna się skończy? - pytam.

- Nie. Nie myślałem o tym. Wolę myśleć o tym, co jest tu i teraz.

-Rozumiem... -mruczę- Myślę, że powinniśmy już wracać.

-Dobra. Narazie dzieciaku.

Odchodzę powolnym krokiem. Polubiłam go. On chyba też mnie lubi. Nie rozmawiał by że mną, gdyby mnie nie lubił, prawda?

W drodze do swojego pokoju, spotykam Oscara.

《Oscar》

No w końcu ją znalazłem. Od śniadania jej nie widziałem.

-Norka, gdzie byłaś? Szukałem cię.

-A z Levi'em byłam, a co? Zazdrosny?

- Nie, no co ty? Czy ja kiedykolwiek byłem zazdrosny? - kłamię.

- To dobrze. Pamiętaj, zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem. -uśmiecha się pięknie.

Przyjaciel. Tylko przyjaciel. Chciałbym być kimś więcej. Nie wiem nawet kiedy się zakochałem. I z każdym dniem zakochuję się bardziej. Wiele razy chciałem jej to wyznać, ale co jeżeli tego nie odwzajemnia? Znam ją, wiem, że gdyby tego nie odwzajemniła to powiedziałby mi to najdelikatniej jakby potrafiła. Boję się, że wtedy będzie między nami niezręcznie. Pogodziłem się z tym, że Norka kocha mnie tylko jako przyjaciela. Nikogo więcej. Nie lubię gdy nazywa mnie przyjacielem. To słowo sprawia, że czuję dziwne ukłucie w sercu.

- Tak... Razem przez życie... - powiedziałem.

- I jeszcze dłużej. - kończy nasze motto.

- Napijemy się herbaty? - pytam.

- Się jeszcze pytasz. Chodźmy. - ciągnie mnie za rękę.

《10 minut później》

- I dlatego uważam, że kryminały to świetne książki. - mówi, po czym upija łyk herbaty.

- Tak uwielbiasz te zbrodnie? Z niskimi ludźmi jest coś nie tak... pewnie dlatego, że jesteście bliżej piekła. - stwierdzam.

- Hej, bycie niskim ma swoje zalety.

- Przypomnę tylko, że nie sięgasz do najwyższej półki.

- Oj tam, szczegóły. Ponoć małe jest piękne.

- "Piękne. Jeszcze jak." - pomyślałem.

- Niedługo mamy trening. Musimy się zbierać. - wstaje.

- Dobra. - również wstaję i razem udajemy się w stronę placu.

《15 minut później》
《Nora》

Ćwiczymy walkę wręcz. Może niezbyt się przydaje zwiadowcom, ale kto wie, może przyjedzie taki dzień, w którym takie umiejętności się przydadzą.

Alex to świetny strzelec. Drugiego takiego ze świecą szukać. W walce wręcz idzie mu nieco gorzej, ale nie ma tragedii. Na jego nieszczęście walczy z Nico, który zawsze jest bardzo agresywny.

Franz, najmłodszy, gra na gitarze i pięknie śpiewa. Chyba minął się z powołaniem wstępując do wojska. Jednak walczyć też potrafi bardzo dobrze. Już samodzielnie zabił dwóch tytanow i trzech w zespole.

Przyszedł czas na manewry przestrzenne. Ta część treningu jest dla mnie najważniejsza. Od umiejętności używania sprzętu do manewru zależy nasze życie. Stwierdziłam, że po treningu poproszę Levi'a żeby nauczył mnie jego sposobu walki. Może i jest trudniejszy, ale raczej dam radę.

Gdy tylko skończyliśmy trening podbiegłam do Levi'a.

-Naucz mnie swojego sposobu walki. - walę prosto z mostu.

Spojrzał ma mnie. Chyba się zastanawiał.

- Jutro po obiedzie. Ale jeśli nie będzie ci wychodzić, to skończymy. Szkoda czasu. I nie spóźnij się.

- Dobra. Do jutra.

Idę do biura. Mam trochę papierkowej roboty. Nie przepadam  za nią, ale cóż, sama się nie zrobi. Do nocy nad tym siedzę. Jestem  zmęczona, ale chcę to już  skończyć. Ostatecznie zasypiam na krześle.

Rano jednak budzę się w swoim pokoju. Widocznie Oscar mnie tu przeniósł. A tyle razy mówiłam mu, żeby tego nie robił... Ale w sumie to całkiem miłe z jego strony. Spanie w mundurze nie należy do przyjemnych rzeczy. Pasy są strasznie niewygodne, ale przynajmniej mogę zaoszczędzić trochę czasu. Odświeżam się trochę i ruszam na śniadanie.

- Dzięki, Oscar, gdyby nie ty, całą noc spędziła bym na krześle. - mówię.

- Chyba trochę za dużo pracujesz. Martwię się.

- Nie musisz. Jak chcesz możesz mi pomagać.

- Z przyjemnością. Zrobiłem ci herbatę. - mówi i podaje mi kubek.

-Za kilka dni pojadę do domu rodzinnego. Dwie, bardzo ważne dla mnie rocznice są jedenastego sierpnia. - informuje oddział. - Tego dnia Oscar się wami zajmie. - biorę łyk herbaty.

-Co to za rocznice? - pyta Chris.

- Urodziny młodszej siostry i rocznica śmierci matki - odpowiadam.

- Ooo... przykro mi, nie chciałem Pani sprawić przykrości... - mówi cicho.

- Nic się nie stało. I mówiłam już, żeby nie mówić do mnie pani. Czuję się wtedy staro.

- Przepraszam. - mruczy Chris.

- Ritter nawet bić się nie potrafi, a ma trening prowadzić? - oburzył się Nico.

- Ma doświadczenie i mu ufam. Sądzę, że da radę przez jeden dzień. - mówię popijając herbatę.

Kolejnego dnia karzeł zaczyna mnie uczyć. Przyszłam przed czasem, żeby nie miał do mnie pretensji, że się spóźniłam. Ku jego zdziwieniu, radzę sobie całkiem nieźle. Musiałam koniecznie się tego nauczyć. Nie mam w zwyczaju odpuszczać. Nauka minęła mi bardzo szybko. Zawsze lubiłam uczyć się nowych rzeczy.

Jedenastego sierpnia wyjeżdżam do domu rodzinnego. Zostawiam oddział pod opieką Oscara. Nie martwię się. No może z wyjątkiem Nico, bo ma trudny charakter. Uwielbiam wizyty w domu rodzinnym. Zawsze mam setki tematów do rozmów z siostrą i ojcem. No i mogę zjeść coś smacznego. Ten dom jest pełen wspomnień. Siadałam przy oknie, patrzyłam w gwizdy i "rozmwiałam" z matką. Wciąż to robię. To już 20 lat odkąd mamy z nami nie ma...

Ci, którzy walczyli 《 Levi x OC 》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz