Chapter Four

407 18 19
                                    

"Bo w życiu nie
o to chodzi,
żeby być idealnym,
tylko żeby być szczęśliwym"
pov. Millie
Jak tylko otworzyłam oczy i przypomniało mi się co stało się wczoraj uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. Niestety nie zagościł na niej za długo. Odwróciłam się w drugą stronę i Finna już nie było. Do moich oczy w sekundę napłynęły łzy. Moją głowę wypełniły najgorsze obawy. Nie mogłam uwierzyć, że uciekł, tak po prostu sobie poszedł. W życiu bym nie pomyślała, że dla niego była to tylko nic nie znacząca noc. Miałam ochotę płakać, ale nie chciałam wylewać łez na takiego idiote. Usiadłam na łóżku i po chwili stwierdziłam, że pójdę do łazienki. Nie miałam nic na sobie, ale skoro i tak byłam w domu sama to po co niby miałam się ubierać. No więc wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Pociągnęłam za klamkę i zobaczyłam w drzwiach...Finna. Niósł tacę pełną naleśników. Spojrzał na mnie od góry do dołu, uśmiechnął się jednocześnie podnosząc brwi do góry i odłożył tacę na ziemię. Objął mnie w tali i cicho powiedział ,,Pięknie się dzisiaj ubrałaś,,. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo chłopak złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
Staliśmy tak z 5 minut, a potem zaczęliśmy jeść śniadanie. Chwilę później usłyszeliśmy drzwobek do drzwi, ale ja dalej się nie ubrałam, więc spojrzałam błagalnie na Finn.
Chłopak spojrzał na mnie, uśmiechnął się i powiedział ,, Dla Ciebie wszystko kochanie,,.
pov. Finn
Wstałem z łóżka i poszedłem otworzyć drzwi. Nie miałem na sobie koszulki, ale to na pewno nie jej rodzice. Podszedłem do drzwi i otworzyłem:
- O hej Sads, co tam?
- Uuu no to grubo było.
- Co proszę?
- Nie nic, jest Mills?
- No jest, ale nie może teraz zejść.
- Boo? Nie dobra nie chcę wiedzieć. To powiedz jej żeby później do mnie zadzwoniła.
- Jasne, coś jeszcze?
- Nie, leć już do niej bo się stęskni. Paa!
- No hejka.
Och ta Sadie i jej podteksty. Wszedłem po schodach i już miałem otwierać drzwi, gdy usłyszałem krzyk z łazienki. Zapukałem i usłyszałem ,,możesz wejść,,. I co zobaczyłem...Millie leżącą na ziemi trzymającą się za kostkę:
- Matko co ci się stało?
- Bo ja myłam ręce i wylałam wodę, a potem się poślizgnęłam. Boli.
- Millie ty ciamajdo moja.
- Dobra już się ze mnie nie nabijaj tylko pomóż mi wstać!
Podszedłem do dziewczyny i wziąłem na ręce.
- Miałeś mi pomóc, a nie podnieść.
- Wolę nie, bo jeszcze se coś zrobisz.
- Ciebie to tak bawi?!
- Tak, jedziemy do szpitala.
- Nieeee.
- Tak, dostaniesz naklejkę dzielnego pacjenta.
- A idź!
Pomogłem Millie się ogarnąć i zadzwoniłem po taxi. Po kilkunastu minutach byliśmy już na miejscu, ale za to na lekarza czekaliśmy 2 godziny. 2 godziny, a w gabinecie byliśmy 10 minut! No, ale mówi się trudno. Musiałem wracać do domu, ale nie mogłem zostawić Mills samej, więc podjechaliśmy do niej do domu. Spakowałem jej rzeczy i poszliśmy do mnie...

''Summer''/ Fillie [Zakończone]Where stories live. Discover now