XIII. '...'

1K 134 81
                                    

Wielkie betonowe miasto, które stanowiło labirynt, złożony z ulic i wieżowców, zamieszkiwało miliony ludzi, przez co późnym wieczorem, nie było mniej puste, niż za dnia, jednak w tej chwili, gdzieś w samym jego środku, w jednej z ciemnych uliczek stała tylko dwójka mężczyzn, wpatrujących się w siebie w zupełnej ciszy.

Obaj nie dowierzali temu, że znowu patrzą na żywo w swoje oczy, znajdując się jedynie w kilkumetrowej odległości.

Bakugo wydawało się to niemożliwe, jednak im dłużej widział te czerwone tęczówki i charakterystyczną bliznę na prawej powiece, tym bardziej utwierdzał się w tym, że się nie mylił.

To był Kirishima...

Chciał zapytać, co tu robił, skąd się wziął i gdzie był. Pragnął wykrzyczeć mu w twarz, co przez niego przecierpiał, ale tylko stał, milcząc.

Było już ciemno, a ich sylwetki oświetlały jedynie neonowe banery, zawieszone na samych końcach uliczki. Po pobliskich drogach przejeżdżały cicho szumiące auta. Słychać było niesioną przez wiatr muzykę z jakiegoś podziemnego klubu. Wokół, na zimnej ziemi, przewijały się jakieś papierki, a z zachmurzonego nieba zaczynały spadać pierwsze płatki śniegu... Lecz dla nich czas się zatrzymał.

W niedalekiej przeszłości, łączyło ich niemal wszystko, lecz dziś, żaden z nich nie mógł zebrać w sobie wystarczającej odwagi do tego, by coś powiedzieć. W ten sposób minęły długie minuty, zanim wargi jednego z nich wreszcie się rozchyliły, a z jego gardła wyszedł drżący głos.

- Katsuki... - pierwszy odezwał się Kirishima, uprzednio ściągając powoli z ust maskę.

Wypowiedział jego imię bardzo niepewnie i ostrożnie, licząc na jakąś reakcję blondyna, naprzeciw którego właśnie stał i w którego wpatrywał się ze sporą obawą.

Czy wiedział, że w tym mieście mieszka teraz Katsuki?

Oczywiście.

Znał każdy jego ruch z mediów, które interesowały się niezwykle tegorocznym 'numerem 8' w krajowym rankingu bohaterów. Fani i dziennikarze chcieli wiedzieć wszystko o Ground Zero, tak samo jak czarnowłosy.

Liczył on jednak, że nie spotka go tu w cztery oczy, ale nie martwił się tym, bo wydawało mu się to mało prawdopodobne, by spośród milionów ludzi, wpaść akurat na Bakugo...

A jednak.

Tęczówki Katsukiego niezauważalnie zabłysły, gdy Eijiro się odezwał, ale jego twarz nie wyrażała złości ani smutku. Mieszało się w nim zbyt wiele emocji, przez co wewnątrz niego wszystko się trzęsło. Z zewnątrz jednak wciąż wyglądał na oschłego.

- Kim, do cholery, myślisz, że jesteś, żeby nagle mówić mi po imieniu? - powiedział powoli i chłodno, nawet bardziej, niż planował, wbijając skołowane spojrzenie w twarz Kirishimy.

Spoglądał na niego, jakby tak właściwie nie wiedział, kim czarnowłosy jest...

Ale przecież minęły trzy lata, podczas których nie miał najmniejszego pojęcia, co dzieje się z Eijiro. Teraz, tak nagle, wpadł na niego, a on mówił mu od razu po imieniu, jakby nic się nie stało...

Co miał sądzić, jak się zachować, skoro myślał, że już nigdy go nie spotka, a przynajmniej nie w takich okolicznościach?

Mężczyzna, który stał kilka metrów przed nim w zabłoconej śniegiem i piaskiem uliczce, był tą samą osobą, której nie mógł od lat wybić sobie z głowy, chociaż powinien, po tym, jak został przez niego zdradzony. Z jego powodu, przeżył najgorsze w życiu załamanie, spędził na różnych terapiach setki godzin, żeby wrócić do normalności i nie potrafił już ufać ludziom.

'' Zdrajca '' | Kiribaku | BNHA/MHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz