XV. Co teraz?

941 122 44
                                    

Musiał wreszcie objąć płaczącego Kirishimę i mocno się w niego wtulić, bo mimo wszystko, wciąż go kochał.

Przez te trzy lata Eijiro nieznacznie go przerósł, ale Katsuki nie zważając już na nic, zamknął go szczelnie w swoich ramionach z tak wielkim żalem, jakby nie zamierzał go już nigdy z nich wypuścić. Tego też tak właściwie pragnął. 

Po usłyszeniu wytłumaczeń Kirishimy, odczuł niewyobrażalną ulgę i zarówno smutek... Bo przez tak długi czas nienawidził i oskarżał o wszystko Eijiro. Okazało się, że bezpodstawnie, a prawdziwą osobą, której powinien wszystko zarzucać, byli tak naprawdę złoczyńcy z Shigarakim na czele, którzy to zapoczątkowali.

To oni zmanipulowali jego chłopaka, przez długi czas zastraszali go i odbierali mu z życia radość. Ale ich przyjaźń i późniejszy związek okazał się być jednak szczery... I przetrwał, mimo upływu lat oraz tych wszystkich nieporozumień oraz bardzo nieprzyjemnych wydarzeń.

Bakugo odruchowo zacisnął palce na kurtce czarnowłosego, żeby mieć większą pewność, że teraz nikt mu go nie odbierze, a żeby ukryć swój, zapewne żałosny w tej chwili, wyraz twarzy, wtulił ją w ramię zapłakanego oraz zaskoczonego Eijiro, który stał zupełnie nieruchomo przez moment.

Kirishima nie sądził, że Katsuki tak po prostu go przytuli i z początku bał się również go objąć, jednak jego dłonie odruchowo uniosły się i dotknęły niepewnie pleców Ground Zero. Wreszcie nie dał rady i wykrzywił z żalem usta oraz brwi, wtulając się również w blondyna, mocząc mu przez to szyję swoimi ciepłymi łzami.

To była niezwykła chwila, w której nie liczyło się nic, poza tym, że znowu są razem.

Blondyn znów miał w swoich objęciach Eijiro, tak prawdziwego, oddychającego nierówno i przepełnionego skruchą. Słyszał bicie jego serca, cichy szloch i czuł na swojej skórze jego gorący dotyk. Mógł też dotknąć jego włosów, nieco innych, nieznacznie miększych przez brak farbowania. Z utęsknieniem napawał się tym wszystkim, a Kirishima czuł, że trzyma w ramionach cały sens swojego życia i jedyną osobę, która mogła dać mu prawdziwe szczęście.

- Dziękuję, że mnie wysłuchałeś... I przepraszam - mężczyzna wyszeptał w ramię Katsukiego roztrzęsionym głosem. Pragnął jeszcze tylko, aby Bakugo coś mu odpowiedział, ale zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma co liczyć na wybaczenie. 

Przynajmniej nie tak szybko.

Blondyn nie zamierzał go jednak pocieszać i mówić, że to, co się zdarzyło, nie było jego winą... Ponieważ nie zamierzał mówić kłamstw, a prawda była taka, że Eijiro niestety również miał swój wkład w działalność Ligi Złoczyńców, nawet jeśli robił to z przymusu. Mógł kłamać Shigarakiemu albo w ogóle do niego nie dołączać? Kierowały nim zbyt silne emocje? Czuł się gorszy i chciał siły? Był młody i głupi? Bakugo nie chciał tego teraz analizować, bo nieważne do jakich wniosków by nie doszedł, kim był, aby oceniać Kirishimę?

On chyba sam zdawał sobie najlepiej sprawę ze swoich błędów.

A poza tym, nieważne jak duża byłaby jego wina, Katsuki i tak wciąż by go kochał...

To była jego największa słabość. 

Cieszył się, że Shigaraki nigdy jej nie poznał, bo wtedy sprawy mogły potoczyć się o wiele gorzej.

- Przepraszam...  - szeptał dalej, ale coraz bardziej rozpaczliwie, w zagłębienie jego szyi, brzmiąc przez to niewyraźnie, ale Bakugo i tak świetnie go zrozumiał.

Eijiro bardzo obawiał się, co wydarzy się teraz...

Mogli być razem?

Czy w ciągu tych trzech lat, Ground Zero nie poznał kogoś, o kim media nie wiedziały? Czy nie ułożył sobie w tym czasie wszystkiego na nowo? Czy wciąż czuł to samo?

'' Zdrajca '' | Kiribaku | BNHA/MHAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz