Rozdział 5

33 10 16
                                    

Kiedy tylko poczuła dwunoga, jego zapach był bardzo intensywny, otworzyła oczy i natychmiast wysunęła jak najbardziej szpony w zdrowej łapie, po czym zamachnęła się na niego. Ku jej nieszczęściu zdołał odsunąć własną kończynę na czas.

Wiedziała że nie jest w stanie ruszyć się z jej posłania, więc tylko zwinęła się w ciaśniejszą kulkę i głośno zawarczała. Patrzyła mu prosto w oczy, wyzywająco.

Jeżeli ta jego łapa zbliży się znowu, odgryzie mu ją.

Ten jednak stał nadal spokojnie, nie przestraszony przez jej ostrzegawcze warczenie, co ją zdziwiło bo zazwyczaj inne zwierzęta się jej bały. Widać było że jej piękne szpony również nie zrobiły na nim żadnego wrażenia.

Zmrużyła oczy ze złości i przyciszyła warczenie. Minęło parę długich chwil kiedy jego łapa znów się do niej zbliżyła.

Wydobyła z siebie gardłowy syk, a dwunóg zatrzymał się i nie ruszał się. Czekał.

To był mój najlepszy syk! A on nic!

Minęło znowu sporo czasu, kiedy znowu ponowił próbę zbliżenia się. Milimetr po milimetrze powoli był coraz bliżej.

Aż w końcu ledwo ją dotykał, warczała na niego tak głośno, że aż jej klatka piersiowa wibrowała. Palce miał na tyle blisko, że jednym, szybkim ruchem paszczy mogła mu odgryźć łapę jednak powstrzymała swoje instynkty. Zalała ją fala bezkresnej ciekawości, a smoki słynną z wręcz niezdrowej ciekawości do nowych rzeczy.

Nie wiedziała co zamierzał, nie wiedziała również dlaczego tak mu zależy żeby się do niej zbliżyć. Doszła do wniosku, że gdyby chciał ją skrzywdzić to zrobiłby to za pierwszym razem.

Warczenie i syczenie było jednak jej naturalnym odruchem i nie miała zamiaru tego przerywać. Z szybko bijącym sercem w piersi patrzyła jak jego łapa była BARDZO blisko niej.

Położyła mocniej uszy wzdłuż łba i skuliła się w sobie, sycząc przeciągle.

Wzdrygnęła się kiedy poczuła na sobie jego dotyk. Był bardzo delikatny, w uczuciu jakby muskał ją jedynie wiatr po łuskach. Przeszły ją ciarki przez grzbiet od jak czułego dotyku. Nie zmieniało to faktu, że nie podobało się jej to jak ten samiec był blisko niej.

Zdecydowanie za daleko od jej komfortu. Zasyczała swoim najlepszym sykiem po raz kolejny i nie była zdziwiona, kiedy on nie zareagował. Jedynie spowolnił ruchy, miała teraz wrażenie jakby się nie ruszał, ale jednocześnie czuła ruch jego dotyku.

Kiedy przejechał niedaleko jej złamanego skrzydła, przestraszona nagłym uszczypnięciem bólu, szarpnęła się do tyłu. Odsunęła się zalewnie na skraj posłania, ale zaraz ugięły się pod nią łapy, które aż wrzeszczały o nagłego wysiłku.

- Spokojnie ­– spojrzała na dwunoga, który właśnie się do niej odezwał. Patrzył na nią wyczekująco i opiekuńczo, tak jak zwykł patrzeć na nią jej ojciec. – Nie zrobię ci krzywdy.

Nie rozumiała co do niej powiedział, ale przeszła jej przez łeb myśl, że może chciał ją uspokoić i zapewnić, iż nie jest zagrożeniem dla niej.

Nie tracąc wyczucia, nieznajomy przysunął łapę i ponownie delikatnie ją dotknął. Tym razem zrobił to ledwo wyczuwalnie mocniej i przejechał palcami po jej boku. Od tylnej nogi do przedniej i z powrotem.

Zastanawiała się jaki jest ku temu cel, ale po chwili stwierdziła że jej to obchodzi bo było to przyjemne uczucie. Zaczęła się odprężać. Rozluźniła spięte mięśnie od ciągłego napinania.

Waleczne Serce | Bakugou KatsukiWhere stories live. Discover now