głośna cisza

365 47 22
                                    

Minęło około pięć godzin, odkąd wyruszyli na wyprawę. Zaszli już dosyć daleko, ale Hongjoong zaczynał się męczyć, co ciut mocno kontrastowało z żwawym, sprężystym krokiem Seonghwy, który nie zmienił tempa od samego początku wyjścia. Nie musiał go zmieniać, bo po prostu nie odczuwał zmęczenia.

– Seonghwa! Zwolnij trochę! Japierdole... mój krzyż – stęknął, stawiając krok na kolejnym wyboistym kamieniu – Seonghw-aaah! – Wpatrzony w plecy androida, nie zauważył, że źle postawił nogę. Jego stopa ześlizgnęła się z gładkiego kamienia, a on stracił równowagę i runął przed siebie.

– Hongjoongie?! – Z daleka usłyszał wołanie czarnowłosego, który natychmiast wrócił się i zaczął biec w jego kierunku.

Hongjoong wstał, otrzepując się z ziemi. Skrzywił się, widząc, że zaplamił trawą spodnie. Po powrocie będzie się musiał pieprzyć z odplamianiem tego. Co za ból w dupie.

– Tsk, co za gówno – mruknął, dotykając ostrożnie plamy.

– Wszystko w porządku, Hongjoongie? – Zmartwiony Seonghwa chwycił go delikatnie za ramię i posłał mu pytające spojrzenie.

Hongjoong pokręcił głową, po czym ponownie kliknął językiem zirytowany.

– Ze mną wszystko w porządku, ale moje spodnie nie mogą powiedzieć o sobie tego samego – Powiedział ponuro, a Seonghwa uniósł do góry brwi.

– Dlaczego jesteś taki zły o zwykłą plamę na spodniach?

– Dlaczego?! – fuknął, na co android zamrugał zdezorientowany – Wiesz, ile taka plama schodzi! Ile to trzeba moczyć, prać, trzeć... japierdole, na samą myśl mi się ciśnienie podniosło.

Seonghwa zmarszczył brwi, próbując spojrzeć na ten problem z perspektywy czerwonowłosego, ale wciąż za nic nie mógł zrozumieć, z czego tamten robi taki raban.

– Przecież ja ci mogę to wyprać.

– Od kiedy ty umiesz w ogóle prać? – Zapytał, a android o mało nie zasadził mu ciosu między oczy.

– Od kiedy ja umiem prać?! Ty niewdzięczny, narcystyczny robaku, a myślisz, że kto przez ostatnie miesiące w tym domu robił pranie? Kiedy ostatnio TY  je zrobiłeś? – Krzyknął, poirytowany ignorancją Hongjoonga.

Tamten zamyślił się na chwilę, po czym jego oczy rozszerzyły się gwałtownie, kiedy uświadomił sobie, że nie pamięta.

– Teraz jak o tym wspomniałeś... – Nie zwrócił uwagi na to, że ciągle ma czyste ciuchy w szufladzie, że nie męczy się z wpychaniem ostatniego ubrania do przepełnionego już bębna pralki i że nie musi już sprawdzać trzydzieści razy w internecie, ile proszku trzeba wsypać.

– "Teraz jak o tym wspominałeś" – sparafrazował ironicznie słodkim głosikiem – Hongjoong, jak boga kocham, bo dostanę zwarcia.

– Hehe... Przepraszam, nie zwróciłem na to kompletnie uwagi – uśmiechnął się przepraszająco – W takim razie zostawię tę plamę tobie, dobrze? – Zatrzepotał rzęsami, uśmiechając się jeszcze szerzej.

Czarnowłosemu opadły ramiona z bezsilności.

– Dobrze, wyczyszczę to – Odparł zrezygnowany, na co Hongjoong podskoczył z radości – Więc? To tyle? Możemy iść dalej?

– Tak! – Czerwonowłosy krzyknął entuzjastycznie, po czym żywym, mocno odmiennym od poprzedniego krokiem ruszył przed siebie, mijając Seonghwe. Tamten wzruszył ramionami i westchnął ciężko, po czym powoli ruszył za nim.

phobia - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz