wymowne milczenie

306 47 1
                                    

– Więc czujesz się już lepiej? – Nalewał właśnie Hongjoongowi ciepłej herbaty, gdy tamten siedział przy stole, obserwując poczynania Seonghwy.

– Tak. Nie wspomniałem o tym, bo nie miałem kiedy, ale wczoraj w nocy nie mogłem spać. Nie mam pojęcia dlaczego, ale odczuwałem tak silny niepokój, że nie zmrużyłem oka przez calutką noc. A dzisiaj był męczący dzień, dodatkowo mnie przewiało, więc mój organizm po prostu nie wytrzymał i zemdlałem – uśmiechnął się, biorąc od niego kubek – Nic wielkiego, jak się dzisiaj prześpię, to jutro powinienem wstać zdrowy jak ryba.

– To chyba niedługo będziesz musiał iść, bo jest już za piętnaście dwunasta – pokazał głową na zegar.

– Mniej więcej o północy pójdę. Na razie musisz mi wyjaśnić, jakim cudem znalazłem się w moim łóżku. Czy coś się stało, jak zemdlałem?

– Nie ma co opowiadać. Straciłeś przytomność, więc przeniosłem cię na rękach do twojego pokoju, a potem przebrałem w suche ciuchy i opatuliłem kołdrą. Spałeś kilka godzin, a ja siedziałem przy tobie i w pewnym momencie uznałem, że pójdę po swoją ulubioną książkę, żeby jakoś zabić czas.

– Przebrałeś mnie...?

– Tak. Oczywiście jedynie wierzch, nie chciałbym w żaden sposób naruszyć twojej prywatności przez przebieranie ci bielizny, kiedy jesteś nieprzytomny. Ciuchy też zmieniłem dlatego, że musiałem. Gdyby nie to, że istniało ryzyko, że lekkie przeziębienie zamieni się w coś znacznie gorszego, to i tych ubrań bym nie ruszał, bo nie chciałbym cię niepotrzebnie wprawiać w dyskomfort, ale zbyt się obawiałem o twoje zdrowie.

– Aa... Um... Jasne, rozumiem... – na jego policzkach rozkwitły ogniste rumience, kiedy dotarło do niego, co czarnowłosy powiedział – Dziękuję – wyszeptał, odwracając nieśmiało wzrok.

– Nie masz za co mi dziękować, Hongjoongie – wyszczerzył się – Sam fakt, że nic ci nie jest, cieszy mnie niesamowicie.

Hongjoong skinął głową, wciąż zbyt zawstydzony, żeby podnieść wzrok. Zerknął na androida dopiero, gdy ten zaproponował mu kolejną herbatę. Obydwoje ignorowali fakt, że czerwonowłosy miał iść spać 10 minut temu. Tak dobrze im się rozmawiało, że siedzieli kolejne pół godziny, dopóki Hongjoong nie dopił kolejnej szklanki napoju.

– Jak teraz o tym myślę, to twój pokój jest na górze, niedaleko mojego – podjął, po dłuższej chwili kontemplacji.

– Hm? – wyprostował się, rzucając mu czujne spojrzenie.

– Powiedziałeś, że poszedłeś po książkę. Ale twój pokój jest na piętrze, więc żeby po nią pójść, nie musiałeś schodzić na dół. Co w takim razie robiłeś przy drzwiach wyjściowych? – odłożył pusty kubek i spojrzał na niego pytająco.

Seonghwa skamieniał.

Kurwa. Nie przemyślał tego.

– Haha... No wiesz... To zabrzmi głupio, ale chciałem sprawdzić, czy zamknąłem za sobą drzwi – chrząknął – Nagle mi się przypomniało, że nie pamiętam, czy je zamknąłem, a nie chcielibyśmy tutaj włamywacza.

– Czemu to miałoby być głupie?

– Bo jesteśmy po środku gór głuptasie, nie ma tu nikogo, kto by chciał się tutaj włamać – zaśmiał się nerwowo, splatając ze sobą palce u rąk.

Hongjoong pokręcił z politowaniem głową.

– Ojej, ależ ty jesteś naiwny. Nawet jeżeli to środek puszczy, to zawsze znajdzie się jakiś wariat. Lepiej zapobiegać niż leczyć, jak to mówią. Biedny, łatwowierny Seonghwa – również się zaśmiał z tego, jak głupie myśli krążyły po głowie androida.

phobia - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz