gorzkie szczęście

289 44 29
                                    

– Seonghwa! Seonghwa, otrząśnij się – Hongjoong chwycił za koszulę oniemiałego anroida i potrząsnął nim w przód i w tył – Halo! – uderzył go w policzek, mając nadzieję, że to przywróci mu pełnie rozumu. 

Nie miał pojęcia, czemu sam nie był przerażony tym, że właśnie obok niego leży trup, a sam ma milimetry przed sobą jego zabójcę. Więcej - czuł swego rodzaju ulgę, że już nigdy więcej nie zobaczy toksycznego byłego. Już nigdy więcej nie zniszczy mu życia i nie będzie zżerał go od środka swoimi raniącymi słowami. Być może to nagromadzona podświadomie przez te wszystkie lata nienawiść sprawiła, że w ogóle się nie przejął tym, że Jinyoung umarł. Nie wiedział, nie obchodziło go to. Miał w głowie tylko jedno.

Musieli uciekać. 

– Seonghwa! – Uderzył go kolejny raz i dopiero wtedy oniemiały android złapał się za policzek, w który go uderzył, po czym spojrzał się na niego niewidzącym wzrokiem.

– Ja go zabiłem, Hongjoongie... Zabiłem człowieka – powtórzył niewiadomo który raz, a czerwonowłosy westchnął głośno. 

– Posłuchaj, Seonghwa. Co się stało, to się nie odstanie. Na razie musimy stąd uciekać – powiedział, a czarnowłosy spojrzał na niego pytająco.

– Dlaczego uciekać? 

– Oni będą wiedzieli, że tutaj zginął. Jinyoung dzwonił do Chanyeola i wypytywał o mnie, więc kiedy zgłoszą zaginięcie, czyli za góra dwa dni, policja pojedzie prosto do mojego domu. Musimy pozbyć się ciała i uciekać – wstał, chwytając Seonghwe za rękaw – Idź się spakować, weź tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Im szybciej stąd wyjdziemy, tym większa szansa, że uciekniemy – powiedział, po czym sam zaczął kierować się do swojego pokoju.

Seonghwa był pod niemałym wrażeniem tego, jak spokojny był czerwonowłosy. Było to trochę dziwne, ale ludzie różnie reagują na stres, więc nie miał zamiaru tego negować.

Również się podniósł, po czym spojrzał z ukosa na ciało Jinyounga, kiedy coś go uderzyło.

– Hongjoongie? A jak pozbędziemy się ciała? – Zapytał, a Hongjoong stanął w wyjściu i odwrócił się z uśmiechem na twarzy.

– Zrzucimy je z klifu.

–––

– Podejdź tutaj, Seonghwa. Trzymaj jego nogi mocno – Zbliżali się właśnie do krawędzi klifu, na którym stał jego dom. On trzymał głowę nieboszczyka, a android nogi, bo były trudniejsze do noszenia przez to, że ciągle się rozjeżdżały w trakcie niesienia. 

– Na trzy – Hongjoong wychylił się, aby sprawdzić, jak głęboki się rów nad nimi. Plecak trochę mu ciążył, ale zobaczył widok, jaki go usatysfakcjonował, więc cofnął się i skinął głową Seonghwie – Raz... dwa... TRZY! – Obydwoje puścili zwłoki w tym samym momencie, a te zleciały w dół, prosto w paszcze kolejnej warstwy głębokiego lasu. Czerwonowłosy nasłuchiwał chwilę, aż nie usłyszał głuchego uderzenia, oznajmującego, że ciało uderzyło o ziemię.  

Odwrócił się i odszedł od krawędzi, jednak Seonghwa dalej stał w tym samym miejscu. Wpatrywał się tępo w punkt, w którym ostatni raz widział zwłoki Jinyounga. Zabił człowieka. Dalej to do niego nie docierało.

– Seonghwa? – Głos Hongjoonga wyrwał go z zamyśleń. Odwrócił się i pokręcił głową, posyłając mu słaby uśmiech, aby dać znać, że wszystko w porządku. 

phobia - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz