13. Guide me home

881 72 3
                                    

 Harry wszedł do domu.

 W chwilę później tkwił już w objęciach mamy, która zaraz zaczęła płakać. Chłopak starał się ją uspokić, ale bez skutku.

- Gdzieś ty był tyle czasu Harry? Wiesz jak my się martwiliśmy? - Anne mimo łez spływających po jej twarzy wyglądała na wściekłą.

- Wiem mamo, przepraszam. Po prostu... tak wyszło. Nie potrafię ci tego wyjaśnić.

- To wszystko co masz mi do powiedzenia?

 Westchnął.

- Tak. I jeszcze raz przepraszam.

- Masz szlaban młody człowieku. Zero telewizji, komputera, telefonu i wyjść aż do odwołania.

- Ale będę mógł zobaczyć się z chłopakami?

 Kobieta przez chwilę patrzyła na syna, po czym jeszcze raz go uściskała.

- Napisz do nich żeby przyszli a potem telefon zostaje u mnie. I nigdy więcej tak nie rób Haz - szepnęła mu do ucha.

 Kiedy pół godziny później Liam, Zayn, Louis i Niall wpadli na niego zamykając go w uścisku był pewien że zaraz wszyscy się przewrócą.

- Ty durniu! Wiesz jak się martwiliśmy?

- Gdzieś ty był?

- Co się stało?

 Pokazał im na migi, żeby poszli za nim do jego pokoju.

 Tam, gdy już upewanił się, że nikt nie podsłuchuje, zamknął drzwi i opowiedział im wszystko.

 No może prawie wszystko. Przecież nie przyzna się kumplom, że uderzyła go niższa i drobniejsza dziewczyna.

- Powiedziałeś o tym matce? - spytał Niall.

- Oczywiście, że nie! Przecież chciałaby iść z tym na policję. Nic jej nie powiedziałem.

 Przez chwilę siedzieli w milczeniu, a potem szybko rozmowy przeszły na lżejsze tematy.

 Wieczorem, po tym jak dostał w twarz od siostry, za takie, jak powiedziała "znikanie bez słowa", usiedli do kolacji.

 On, Gemma, Anne i Robin przy jednym stole.

 I kiedy jedli jego ulubione ciasto, upieczone specjalnie ta tą okazję, poczuł, że wreszcie wrócił do domu.

 Uśmiechnął się do nich szeroko.

Hejka x

Prezdostatni rozdział, nie wierzę. W ciągu miesiąca napisałam ff :o

Właściwie to miałam nie dodawać, żadnej notki, ale zauważyłam, że 'Stockholm syndrome' ma już 1,5K wyświetleń *fajerwerki*. Może to nie jest jakaś duża liczba, ale dla mnie to spore osiągnięcie i bardzo się cieszę, że chce się wam czytać moje wypociny. DZIĘKUJĘ!

I do następnego.

Stockholm syndrome II h.s.Where stories live. Discover now