Telefon obracał się w jego palcach, a Hoseok marszczył brwi za każdym razem, gdy ten naciskał przycisk blokowania sprawdzając, czy nie dostał żadnej wiadomości.
— Z kim tak piszesz? — zapytał go nie wytrzymując, a Yoongi aż podskoczył w miejscu. — Przez całą drogę w pociągu nie odklejałeś oczu od tego ekraniku. Dziwne, że jeszcze nie padła ci bateria.
— Z doktorem Hanem — odparł jak zaprogramowany, kłamiąc nieco zbyt szybko i gwałtownie, by przemyśleć swoją odpowiedź.
Hoseok zaśmiał się bez humoru, po czym zaplótł ręce na piersi, kręcąc przy tym przecząco głową.
— Dobrze wiem, że ty i Han nie rozmawiacie od kiedy nasłał na ciebie Joonyeola. Przecież unika cię jak ognia.
Yoongi ściągnął wargi w prostą linię, po czym wcisnął telefon do kieszeni.
— Czemu jesteś aż tak zainteresowany tym, z kim rozmawiam?
— Bo jestem zazdrosny.
— Mówisz tak, jakbym miał... Jakbym miał czas i możliwości, żeby kogokolwiek poznać — roześmiał się, ukradkiem szczypiąc go w udo.
— Internet istnieje, portale społecznościowe i randkowe też — Hoseok odburknął, odsuwając się od niego na plastikowym krześle.
Uderzał lewą stopą o podłogę, a jego palce wodziły nerwowymi okręgami po kolanach.
— Przecież wiesz, że ja nie jestem z tych, którzy używają takich bzdetów, Hoseok... — Wywrócił oczami.
— To nie doktor Han. Więc skłamałeś. Ukrywasz coś — warknął nieco zbyt głośno i spojrzał na niego oskarżycielsko. — Denerwujesz mnie przed badaniem.
— Mogę dać ci całusa na pocieszenie — Yoongi zaproponował, a Hoseok, chociaż niechętnie, szturchnął go w pierś palcem wskazującym.
— Jesteśmy w poczekalni.
— A to jest problem bo...? — zapytał, unosząc do góry brwi pytająco. — Dobrze wiesz, że poza tobą nie ma nikogo, kto denerwował by mnie na tyle, że chciałbym przy–
— Zamknij się. Wiedziałem, że to nie był dobry pomysł, żeby brać cię ze sobą — Hoseok warknął szeptem, przybliżając się do jego twarzy, a chłopiec siedzący ze swoją mama naprzeciwko nich skrzywił się, uważnie się im przyglądając.
Yoongi, wykorzystując sytuację, cmoknął Hoseoka w usta, po czym ponownie wyciągnął telefon z kieszeni, obracając go w palcach równie intensywnie, co wcześniej. Chłopiec zaklaskał, a jego mama skarciła go, wyraźnie sama zarumieniona i zaskoczona.
Jej policzki nie były jednak aż tak czerwone jak te Hoseoka, który sam nie wiedział, czy bardziej chciał uderzyć Yoongiego, czy pocałować go jeszcze raz.
— Po prostu powiedz mi z kim tak piszesz — poprosił, przecierając swoją rumianą twarz dłońmi.
Ten ignorował go jednak udając, że czyści sobie ucho małym palcem u lewej dłoni. Hoseok złapał go przy łokciu i pociągnął jego rękę w dół.
— Czemu mnie ignorujesz?
— Nie ignoruję cię — Yoongi odparł spokojnie.
Nie patrzył na niego jednak.
— W takim razie co robisz?
— Kupuję czas — wyjaśnił, co wcale nie rozjaśniło niczego, a, tak właściwie, to rzuciło jeszcze większy cień swoim butnym wydźwiękiem.
Hoseok chciał znowu go szturchnąć, tym razem mocniej, ale z gabinetu lekarskiego naprzeciwko głowę wystawił lekarz w pomiętym kitlu. Był to ten sam chirurg, który go operował. Uśmiechnął się na jego widok.
YOU ARE READING
THE FIREFIGHTER [yoonseok]
FanfictionYoongi, były dowódca głównej seulskiej jednostki straży pożarnej, przeprowadza się do miasta portowego Gunsan po tragicznej śmierci najlepszego przyjaciela. Poznaje tam działającego mu na nerwy Hoseoka, z którym rozpoczyna pracę w lokalnej, wojskowe...