— Ślub... — Yoongi uśmiechnął się pod nosem i przytaknął, obracając zaproszenie w dłoniach. — Wow. Kto by pomyślał, że tak szybko będziesz żonaty.
Joonyeol zarumienił się z lekka, otaczając kubek z herbatą palcami. Miał długie palce. Yoongi przyglądał się im z dziwnym zaciekawieniem tak, jakby nigdy wcześniej ich nie widział.
— Sam się nie spodziewałem, ale no... Wyszło jak wyszło — mruknął, po czym upił łyk i odstawił kubek na szafkę nocną.
Jego oczy błądziły po niewielkim pokoju chwilę, póki nie zatrzymał zaciekawionego wzroku na plakatach, które wisiały na ścianach jeszcze jako pozostałość po dziewczynie Hoseoka.
— Nie wiedziałem, że gustujesz w takich rzeczach.
— I dobrze wiesz, że nadal nie gustuje — Yoongi prychnął, wywrócił oczami i odłożył zaproszenie na biurko, na którym siedział.
Stanął nieco chwiejnie na nogach, poszedł do okna i otworzył je na oścież. Zaczerpnął powietrza. Nadal czuł ciężkość w płucach i nie wiedział, czy ten dziwny zapach spalenizny i tytoniu unosił się w powietrzu znad portu, czy to może on pachniał tak przez tą całą akcję. Wziął prysznic, ale to nie zdało się wiele zdziałać. Zastanawiał się, czy Joonyeol też to czuł.
— Chciałbym, żebyś został moim drużbą — ten jednak wypalił nagle, wiercąc się na łóżku i sprawiając, że Yoongi aż podskoczył, wyraźnie zaskoczony.
— Słucham?
— Chciałbym, żebyś został moim drużbą, Yoongi. — Wstał i przetarł dłonią czoło, próbując ubrać swoje myśli w słowa. — I dobrze wiem, co powiesz. Więc pozwól, że cię uprzedzę. — Podszedł do biurka i tym razem to on przysiadł na jego blacie, chcąc lepiej przyjrzeć się Yoongiemu, gdy ten uparcie odwracał twarz w stronę okna, nie chcąc pokazać, jak bardzo zbladł. — Owszem, gdyby Minwoo nadal żył, to zapewne jego bym o to poprosił. Ale ty też jesteś moim bratem, Yoongi. I nie wyobrażam sobie brać ślubu bez ciebie u boku, wiesz? Przysięgam, byłem gotowy odwołać całą uroczystość i wesele, jeżeli nie znalazłbym cię do listopa.
— Nie zrobiłbyś tego.
— Zrobiłbym. Nie mów tak, jakbyś mnie nie znał. — Pokręcił głową i westchnął.
Yoongi pochylił się lekko poza oknem, po czym rozejrzał się dookoła, opierając łokcie na parapecie. Jego oczy świdrowały przestrzeń w poszukiwaniu czegoś, na czym mógłby zawiesić wzrok. Jednakże, jak na złość, nic takiego nie zdawało się przyciągać jego uwagi. Potrakował to jako złośliwość losu.
— Joonyeol? — wypalił nagle, kuląc się i wciągając górną część swojego ciała z powrotem do środka.
— Hm? — Uśmiechnął się szeroko, gdy Yoongi w końcu zaszczycił go swoim na wpół nieobecnym spojrzeniem.
— Minwoo... Ja... Kochałem go.
— Wiem. Rozumiem. Ja też go kochałem. Ciągle go kocham.
— Nie. — Potrząsnął głową. — Kochałem go. — Zaakcentował patrząc mu prosto w oczy, jakby wracają w pełni do prawidłowego wymiaru i ośrodka ich konwersacji.
Zajęło mu to chwilę, ale Joonyeol nagle rozchylił wargi, po czym zamknął je i zmrużył oczy. Yoongi próbował odczytać wyraz jego twarzy, ale ten nie dawał się rozszyfrować. Pot zaczął spływać po jego skroniach, gdy zestresowany czekał, aż cokolwiek padnie z jego ust.
— Nigdy nie podejrzewałem — wymamrotał nagle. — Nie wiedziałem, Yoongi. Minwoo... Powiedziałeś mu?
Pokręcił przecząco głową zaskoczony, obracając się tyłem do okna i opierając dłonie o parapet. Jego nogi nagle utraciły swoją siłę i sztywność mięśni. Czuł się tak, jakby zaraz miał osunąć się na ziemię w dziwnych konwulsjach. Koszulka kleiła mu się do ciała od potu.
YOU ARE READING
THE FIREFIGHTER [yoonseok]
FanfictionYoongi, były dowódca głównej seulskiej jednostki straży pożarnej, przeprowadza się do miasta portowego Gunsan po tragicznej śmierci najlepszego przyjaciela. Poznaje tam działającego mu na nerwy Hoseoka, z którym rozpoczyna pracę w lokalnej, wojskowe...