4. I couldn't predict that

2.2K 297 32
                                    

— A co ty tutaj robisz? — Kang spojrzał na Yoongiego, który przemywał w łazience twarz. — Twoja zmiana się skończyła.

— Oh. — Wzdrygnął się, nie zauważając dowódcy, który patrzył na niego z ukosa. — Um, zostanę tutaj parę nocy. Mam małe problemy z mieszkaniem — wyjaśnił i zdjął z karku mały ręczniczek, wycierając sobie nim twarz. — Mam nadzieję, że to nie problem.

— Żaden problem, ale w twojej sytuacji to co najmniej nie wskazane. — Wzrok Kanga zwisnął na szerokiej bliźnie na lewym przedramieniu. — Jeszcze nie do końca się pozbierałeś, a przynajmniej tak mi powiedziano. Nie powinieneś jeszcze traktować tego miejsca jak swojego domu. W ogóle nie powinieneś, najgorsze co można zrobić to traktować pracę jak dom. Jesteś za młody na takie bzdety. Shark! — wydarł się, wychylając głowę zza drzwi łazienki.

Yoongi od razu przypomniał sobie poranną rozmowę z Brianem i już chciał zaprotestować wiedząc, co się święci, ale Kang, jakby przewidując jego sprzeciw, uciszył go szybkim gestem ręki.

— Tak? — Hoseok, który właśnie szykował się do wyjścia stanął obok, również zaglądając do łazienki.

Unikał jednak kontaktu wzrokowego z Yoongim. W ciągu dnia mieli między sobą małą scysję, przez co nie za bardzo mieli ochotę na siebie patrzeć. To, jak bardzo mieli podobne charaktery zaczynało się powoli ścierać w dziwnej walce o dominacje, do której żaden z nich nie chciał się przyznać. Brian, Namjoon i reszta remizy tylko przyglądali im się z boku.

— Macie z resztą jedynki miejsce u siebie w mieszkaniu, żeby przenocować przez jakiś czas Mina? — Kang zaplótł ręce na piersi, jakby pewny tego, że sprawa zaraz zostanie wyjaśniona.

— Nie — Hoseok odparł szybko, lecz z lekkim zaskoczeniem i zdenerwowaniem w głosie. — Nawet nie mamy odpowiedniej kanapy.

— Jesteś pewien? — Uniósł brew, a zmarszczki na jego czole ułożył się w cienkie, równe linie. — Bo coś mi się wydaje, że kręcisz.

— Czemu miałbym kręcić? — Kropelka potu zaczęła formować się na jego skroni, by po chwili spłynąć z niej powoli.

— Wiesz, że Brian ma naprawdę długi jęzor? — Mruknął, a Yoongi nałożył na siebie swoją koszulkę, widocznie i dosyć mocno zakłopotany. — Wieści szybko się rozchodzą.

Zapadła niezręczna cisza, przerwana przez Briana, który pojawił się jakby przywołany za Kangiem i Hoseokiem, uśmiechając się szeroko.

— Co jest? — zapytał, patrząc na nich i wyglądając ponad ich ramiona, by przyjrzeć się Yoongiemu. — Coś nie tak?

— Brian, mógłbyś pomóc Yoongiemu zabrać jego rzeczy z pokoju sypialnego? Hoseok zabierze go do waszego mieszkania.

— Zaraz, zaraz! Przecież mamy mieszkania służbowe, nie możemy mu załatwić czegoś takiego? — Hoseok zaprotestował, wymachując rękoma.

— Jung. Bez dyskusji — Kang skwitował i wziął głęboki oddech. — Naprawdę, nie próbuj mi nawet działać na nerwy.

— Nie chcę być problemem — Yoongi wtrącił, zbierając naprędce swoje rzeczy i czując, że policzki zaczynają mu płonąć z dziwnego zażenowania. — Poradzę sobie, jest okej—

— Jeszcze mi za to podziękujesz, Min. Idź z Brianem po walizkę. To rozkaz, nie sugestia. — Kang po tych słowach wyszedł odchrząkując i z zadowoleniem zszedł w dół schodów w kierunku swojego gabinetu.

Yoongi, nie widząc co powiedzieć, minął Briana i Hoseoka w przejściu, po czym ruszył w stronę pokoju sypialnego. Dłonie dziwnie mu drżały. Jeden z aspirantów, którego imienia nie pamiętał, stał przy drzwiach do szatni i mierzył go wzrokiem. Dokładniej jego rękę. Widać było, że zdecydowanie oceniał go w milczeniu, zupełnie tak, jak reszta jednostki. Mało kto miał odwagę tak po prostu z nim porozmawiać, szczególnie gdy on sam starał się wszystkich od siebie odtrącać. Może Kang miał rację i remiza nie była tak do końca jeszcze miejscem dla niego?

THE FIREFIGHTER [yoonseok]Where stories live. Discover now