5. For fuck's sake, do you want to kill him?

2.4K 283 75
                                    

— Nienawidzę, gdy nie ma cię ze mną na służbie — Brian ziewnął przy misce z płatkami, siadając na krześle.

Był po nocnej zmianie, zupełnie wykończony. Przed śniadaniem zdrzemnął się godzinę na kanapie tylko po to, żeby zwlec się z niej, zbudzony burczeniem własnego brzucha.

— To dlaczego? — Hoseok zapytał, dopijając w pośpiechu kawę i zerkając na zegarek. — Wiem, że nadal ciężko ci z zaaklimatyzowaniem się, ale nie możesz przez całe swoje życie trzymać się mojego rękawa. To zaszkodzi nam obojgu, młody.

Yoongi obserwował ich z ukosa, niezręcznie smarując kromkę chleba masłem i starając się nie rzucać się w oczy. Rzucał im tylko przelotne spojrzenia. Szybko stwierdził, że Hoseok nie wyglądał na zainteresowanego rozmową z Brianem, szczególnie wtedy, gdy widocznie gdzieś się śpieszył.

— Ja wiem, ale zawsze jest raźniej. — Wpakował łyżkę do ust, oblewając przy tym swoją koszulkę mlekiem. — Joonie buył ze mnaoł — wybełkotał. — Ale uon prawje nic nie mjówi. — Prawie się zakrztusił, próbując wysłowić się z pełnymi ustami.

— Przynajmniej jest mądrzejszy. Odsypia przed kolejną nocką, ty też powinieneś.

— Ja mam wolne — burknął.

— Wcale nie. Nadal nie nauczyłeś się czytać grafiku? Masz zmianę, jestem pewny. Ze mną, Joonem i z Yoongim. Cała jedynka. — Na dźwięk swojego imienia ten niemalże podskoczył.

— Poważnie? Cholera jasna, obiecałem mamie, że do niej dzisiaj zadzwonię. Muszę to odwołać. — Odszedł od stołu i z prędkością światła ruszył w stronę swojego pokoju, a kilka sekund później zniknął za jego drzwiami.

Zostawił Yoongiego samego z Hoseokiem. Atmosfera momentalnie zgęstniała.

— Nie gorąco ci? — Hoseok zmierzył go wzrokiem. — Tutaj nie musisz się kryć pod warstwami ubrań.

— Za każdym razem gdy będę miał na sobie bluzę będzie rzucał tego typu komentarze? — Yoongi odpyskował, widocznie już zmęczony tego rodzaju docinkami.

— Dobra, miejmy to już za sobą. To mieszkanie ma być czyste fizycznie jak i mentalnie. — Hoseok objął kuchnię i połączony z nią salon okrężnym gestem ręki. — Dlatego tutaj nie mamy między sobą tajemnic.

— Jak dobrze, że już niedługo się wyprowadzam — zaśmiał się bez humoru.

— Nie skończyłem, zachowaj te dogryzki na później. Wracając. Miejmy to już za sobą. Powiedz mi, jakim cudem zostałeś wyrzucony z jednostki w Seulu i przysłali cię aż tutaj? Co przeskrobałeś i jak źle było? Bo przysięgam, jeżeli jesteś jakimś kryminalistą, to—

— Myślisz, że pozwolili by mi być wtedy strażakiem? — Yoongi odpowiedział wymijająco, po czym uniósł ku górze jedną brew, położył na kanapce plasterek sera i chwycił ją w dłoń.

Ugryzł spory kęs i spojrzał Hoseokowi głęboko w oczy, szukając w nich czegokolwiek, co mogłoby wyjaśniać jego wścibskość, oziębłość i brak taktu. Po chwili jednak stwierdził, że to po prostu ciężki przypadek zgorzkniałego, samotnego, niewyżytego dwudziestokilkulatka. Yoongi miał zdecydowanie za dużo na głowie, by przejmować się kimś takim. Nie wtedy, gdy znowu stał na życiowym starcie i miał przed sobą cholernie długą drogę. Nie często dostaje się od losu taką szansę.

— Gdyby nie Kang dyszący mi nad karkiem, to już dawno bym to z ciebie wydusił. W dodatku, spieszę się. — Hoseok przejrzał się w ekranie telefonu i w pośpiechu nałożył buty. — Będę z powrotem około szesnastej. Pojedziemy do remizy razem autem Namjoona — rzucił od niechcenia, po czym jak gdyby nigdy nic wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami.

THE FIREFIGHTER [yoonseok]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz