Rozdział 4

301 18 2
                                    

-Luke pov-

Wraz z Irwin'em siedziałem na sofie, przytuleni oglądaliśmy jakiś film. Chłopak co chwile się wiercil i uśmiechał. Juz powoli miałem go dość w głębi serca żałowałem,że go o to poprosiłem. Przylepil się do mnie i nie wiadomo czy się odczepi. Było już późno postanowiłem go odwiezc.

-Ashton?  Odwioze Cię do domu.  Chodź bo moi starzy zaraz przyjadą i będzie drama. - powiedziałem wstając z kanapy.

-No okej. Tylko pójdę po plecak. - powiedział po czym pokierował się do mojego pokoju w celu zabrania swojego plecaka.

-Gotowy? - zapytałem stojąc w drzwiach.

-Tak.  Yy Luke odwroc się. - powiedział  wskazując na drzwi. Zacząłem się powoli odwracać. W drzwiach stali moi rodzice. Byli wkurzony.  Przecież przyprowadzalem kolegów do domu ale tylko na imprezy kurwa zacznie się. Próbowałem się przycisnąć między o jakieś 30 centymetrów wyższym, na dodatek silniejszym ojcem. Wszystko na nic. Chłopakowi udało się uciec widziałem jak płakał był przerazony. Dostałem od niego SMS

"Luke mama po mnie przyjechała. Do zobaczenia jutro.  Pa :("

"Ashton dziękuję za dzisiaj do jutra."

Ojciec zaczął się na mnie wydzierac. Pierwszy razy odważył się mnie uderzyć jeszcze jak.  Dostałem od niego z pięści w twarz.  Rozcial mi warge.  A matka?  Tylko się patrzyła i nic nie zrobiła. Przecież nawet potrafiła dziękować ojcu za to co mi robi. Pobiegłem do łazienki.  Wytarelm saczaca się krew.  Zacząłem szukać po szafkach zyletek teraz tylko tego pragnąłem i potrzebowałem. Gdy tylko je znalazłem podciagnalem rękaw bluzy i zrobiłem pierwsze głębokie cięcie.  Uwielbiałem to. Zrobiłem kilka naciec na ręce i kilka na udach i podbrzuszu. Wyszedlem z łazienki nie zwracając uwagi na moich rodziców.

-Luke' Robercie Hemmingsie do nas! - krzyknął ojciec siedział przy stole.

-Co? - zapytałem siadając naprzeciwko niego.

-Kto to był i co robił w naszym domu? - zapytał.

-To był Ashton. - powiedziałem w miarę spokojnie.

-Kim on jest dla ciebie? Mów tylko prawdę. - powiedział gotując się.

-Wiesz co z chęcią Ci powiem.  Mam dość życia w ciągłym kłamstwie.  Wiem ze napewno znów oberwe od ciebie ale jakie mnie to.  Jestem gejem-krzyknalem wstając od stołu.

-Nie tak Cię z matką wychowalismy żebyś Pieprzyl się z chłopakami. - krzyknął. Nic mu nie odpowiedziałem po prostu pobiegłem do swojego pokoju.  Ciągle płacząc. To nie jest ich sprawa jakiej orientacji jestem!  Niech zajmują się tą swoją pieprzona kancelaria adwokacka a nie mna. Teraz dopiero mnie dostrzegli? Teraz kurwa? Teraz to ja mam swoje życie...

I Love LukeWhere stories live. Discover now