Rozdział 10

251 15 2
                                    

-Ash pov-

Nie wirzyłemw to co się właśnie stało. Luke Robert Hemmings właśnie mnie pocałował. Tak sam z siebie chociaż nie wiem czy zrobił to żeby zrobiło mi się lepiej na sercu czy naprawdę on coś do mnie czuje. Chciałbym żeby chodziło tutaj o to, że on czuje to co ja. Ale no cóż to tylko głupie marzenia, głupiego Ashton'a Fletcher'a Irwin'a. Czekałem na jego kolejny ruch. Po pocałunku satliśmy jak osłupiali. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Luke cały czas trzymał mnie za rękę. Nie czułem już spływającej krwii z mojej wargi to chyba oznaczało, że Hemmings gdy mnie całował "zlizał" czerwoną ciecz. Nie chciałem już się spotkać z Calum'em nie po tym co mi zrobił. Myślałem, że chociaż trochę zmądrzał ale myliłem się zresztą jak zawsze. Chciałem pójść z tą całą sparwą do dyrekcji ale wiem, że Luke by mi tego nie wybaczył przecież był jego najlepszym przyjacielem. A z Calum'em miałbym już przerąbane do końca życia. Wolałem żeby ta sprawa już całkowicie ucichła ale pozastawała jeszcze sprawa moich kompromitujących zdjęć wrzuconych przez Hood'a na Twitter'a. Wiedziałem, że gdy wyjdę z aulii wszyscy będą się ze mnie naśmiewać przez co będę jeszcze bardziej zdesperwoany i sfrustrowany. Chciałem już być w domu, położyć się w łóżku i ukoić swój ból. Wziąć żyletkę i zrobić sobie kilka cudownych już w sumie kolejnych blizn do kolekcji. I tym razem nie przez rodziców Luke'a i przez niego samego lecz przez Hood'a, który wiedział, że jestm "uczulony" jak ktoś robi mi krzywdę kiedy ja nie chcę. Zrobił to specjalnie żeby w jakiś sposób się na mnie odegrać. Tylko co ja mu takiego zrobiłem? Pamiętam jego kilka słów "Za to, że zgwałciłeś Luke'a..." i dalej film mi się już urywa. Nie pamiętam dosłownie nic. Czułem ból w klatce piersiowej i brzuchu. Miałem złamane żebra czułem to.

-Luke?-zapytałem lekko płacząc.

-Tak Ashton?-zapytał wycierając moje łzy, które płynęły mi po zakrwawionych policzkach.

-Muszę jechać do szpitala.-powiedziałem łapiąc się za brzuch.

-Ashton jak ty wyglądasz! Jedziemy natychmiast!-krzyknął. Wziął mnie na ręcę i wybiegł z aulii. Na szczęście lekcje się zaczęły a wszyscy Ci, którzy powinni teraz siedzieć na filozofii byli na wagarach. Na nasze jebane nieszczęście napotkliśmy dyrektora. Zmierzył nas wzrokiem.

-Hemmings co ty robisz?-zapytał pan Brown.

-Proszę pana ale Ashton został zgwałcony i pobity.-powiedział przytulając mnie. Czułem jego ciepło. Jezu aby ta chwila trwała wiecznie.

-Hemmings to nie Prima Aprilis jeszcze może u nas w szkole.-powiedział śmiejąc się.

-Tak! Ja nawet wiem przez kogo. Na Twitterze są zdjęcia.-powiedział pokazując dyrektorowi zdjęcia. Ten zadzwonił po policję,pogotowie i moją mamę. Świetnie!

-Luke pov-

Pogotowie przyjechało po 10 minutach tak samo komisarze. Spisali moje zeznania powiedziałem prawdę. Tak wydałem mojego przyjaciela, którego znam od przedszkola dla chłopaka, który jest mi zupełnie obcy. Co było ze mną nie tak czy ja naprawdę się w nim zakochałem? Nie,nie,nie,nie... Ale można by rzec, że był całkiem sobie. Musiałem mu wyznać to co do niego czuje kiedy wyjdzie z siebie. Był w tak tragicznym stanie, że gdybym go nie znalazł mógłby nawet umrzeć. Nie wybaczyłbym sobie tego bo jest w tym trochę mojej winy. Pojechałem swoim czarnym Rand Rover'em do szpitala gdzie Ashton został przewieziony. Nie byłem przygotowany na spotaknie z jego mamą. No ale cóż trzeba przełamać pierwsze lody i zrobić pierwszy krok. Jego mama siedziała przed jego salą z głową w dłoniach, szlochała. Usiadłem obok niej.

-Dzień dobry.-powiedziałem.

-Dzień dobry.-powiedziała patrząc na mnie.

-Jestem Luke Hemmings i no jestem przyjacielem Ashton'a.-powiedziałem uśmiechając się.

-Dziękuję, że go uratowałeś.-powiedziała jego mama przytulając mnie. Nic nie odpowiedziałem poklepałem ją po plecach... Wiedziałem, że już muszę powiedzieć Irwinowi co do niego czuje... To była odpowiednia chwila, widziałem jak jego mama na mnie patrzyła.

-Można do niego wejść?-zapytałem zerkając na mnie.

-Tak Luke tak możesz.-powiedziała puszczając ją z uścisku. Wszedłem do sali gdzie leżał Ashton. Był podpięty pod tą całą aparaturę. Był w tragicznym stanie, usiadłem obok niego i złapałem go za rękę ścisnął ją.

-Ashton muszę Ci coś wyznać.-powiedziałem patrząc na niego.

-Tak Luke?-zapytał.

-Kocham Cię i chcę spędzić z Tobą resztę życia.-powiedziałem znów złączając nasze usta. Do sali weszła uradowana mama Ashton'a. Płakała nie wiem czy ze szczęścia, ale kochałem go i nikt ani nic tego nie zmieni. Za mamą Irwin'a wszedł lekarz nie wykazywał żadnej pozytywnej emocji chociaż zawsze był taki uradowany.

-Mam dla państwa złą wiadomość.-powiedział.

-Tak?-zapytaliśmy chórem wszyscy trzej.

-Pan Ashton ma raka.-powiedział spuszczając głowę w dół. Zacząłem płakać mama Ashton'a też. Usiadła na krześle i schowała twarz w dłonie. Podszedłem do okna. Płakałem,wpatrywałem się w okno. Próbowałem się powstrzymać lecz na marne. Za bardzo go kochałem żeby go opuszczać w tej zaistniałej sytuacji... Zbyt bardzo wycierpiał.

I Love LukeHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin